Leśnicy podziękowali krwiodawcom, wręczając im świąteczne drzewko. Wszystko w ramach akcji Lasów Państwowych i Narodowego Centrum Krwi

Raz po raz do namiotu podchodzili ludzie z pytaniem, czy tu sprzedają świąteczne drzewka.

- Oczywiście można u nas kupić choinkę, ale nie w tym miejscu – mówił Konrad Barczyk, zastępcą nadleśniczego Nadleśnictwa Gorlice. - Te, które tu przywieźliśmy, mają jedno przeznaczenie, każda trafi w ręce honorowego dawcy krwi, który właśnie dzisiaj odda ją w gorlickiej stacji krwiodawstwa - dodał.

Już drugi raz Lasy Państwowe wspólnie z Narodowym Centrum Krwi przygotowały akcję promującą ideę honorowego krwiodawstwa. Podczas ubiegłorocznej edycji leśnicy przekazali 5 tysięcy świątecznych drzewek dawcom.

W gorlickim centrum krwiodawca też od rana ustawiła się kolejka chętnych, by oddać krew. Wiele z tych, którzy zgłosili się do stacji, miało na sobie zielone mundury.

- Wśród leśników jest bardzo wielu honorowych dawców – mówi Konrad Barczyk. - Dzisiaj chęć podzielenia się tym najcenniejszym z darów wyraziło kilkanaście osób, to zarównano panie, jak i panowie – dodaje.

Krew jest wyjątkowym darem, którego nie można kupić ani wyprodukować. Potrzebna jest każdego dnia. Codziennie wykorzystuje się ją w sytuacjach zagrożenia życia, jak również w leczeniu niedokrwistości towarzyszącej wielu chorobom, w tym nowotworowym. Krew jest lekiem, którego nie da się zastąpić żadnym innym, dlatego tak ważne jest, by zdrowe, pełnoletnie osoby dołączyły do grona Honorowych Dawców Krwi i niosły pomoc pacjentom, wymagającym leczenia krwią, lub jej składnikami.

- Dzisiaj zgłosiło się do nas 58 osób, z których krew oddało 54 – mówi Renata Załęska, kierownik gorlickiego oddziału terenowego Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie. - Jak łatwo policzyć, ten choinkowy dzień pozwolił na zebranie ponad 24 litrów krwi – dodaje.

Jednorazowo od dawcy pobiera się 450 mililitrów krwi. W ciągu roku kobiety mogą oddać krew nie więcej niż cztery razy, a mężczyźni nie więcej niż sześć razy.

- Bardzo nas ucieszyła dzisiejsza sytuacja – mówi Konrad Barczyk. - Musieliśmy dowozić choinki, bo okazało się, że krwiodawców było znacznie więcej, niż początkowo szacowaliśmy. Pierwsze 30 drzewek zniknęło dość szybko – dopowiada.