Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Libiąż: W Janinie cieszą się na razie „małymi zwycięstwami”, czując niedosyt po meczu z Sołą

Jerzy Zaborski
Janina Libiąż pod wodzą Piotra Pierścionka cieszy się jesienią "małymi zwycięstwami" w grupie małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej. Jak mówi trener, wygrywanie bitew musi mieć przełożenie na wygranie "wojny", czyli zapewnienie sobie utrzymania na kolejny sezon.
Janina Libiąż pod wodzą Piotra Pierścionka cieszy się jesienią "małymi zwycięstwami" w grupie małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej. Jak mówi trener, wygrywanie bitew musi mieć przełożenie na wygranie "wojny", czyli zapewnienie sobie utrzymania na kolejny sezon. Fot. Zdzisław Gralla
Nie milkną echa derbów zachodniej Małopolski w grupie zachodniej III ligi piłkarskiej, w których skazana na porażkę libiąska Janina była bliska sprawienia sensacji w Oświęcimiu na boisku niepokonanego wciąż lidera. Skończyło się jej remisem z Sołą 2:2. Było to też rodzinna potyczka trenerów obu ekip, którzy są kuzynami; Sebastiana Stemplewskiego (Soła) i Piotra Pierścionka (Janina). Rozmowę z tym drugim prezentujemy poniżej.

- Był Pan blisko pokonania kuzyna prowadzącego Sołę Oświęcim i zarazem przejścia do historii jako ten, który pierwszy zatrzymał lidera III ligi...

- To była nasza pierwsza rodzinna potyczka. Może wcześniej jako pośrednik pokonałem Sołę. Rok temu, kiedy w IV lidze przyjechał do Oświęcimia Orzeł Balin, z trenerem Robertem Smokiem, przedstawiłem mu swoją wizję pokonania Soły, która sprawdziła się w stu procentach. Kilka lat pracowałem w Balinie, mam tam wielu znajomych, więc podzieliłem się uwagami przed ważnym dla balinian meczem. Były one celne, bo wtedy Orzeł wygrał w Oświęcimiu 1:0.

- Rozumiem, że teraz chciał Pan zastosować sprawdzony wariant.

- Dokładnie tak. Wszystkie piłki w Sole przechodzą przez Pawła Cygnara. Znam go doskonale. To człowiek przerastający tę ligę, więc nikt mi nie wmówi, że wyłączenie kogoś takiego nie pozostaje bez wpływu na drużynę, w której występuje.

- Dlaczego zatem nie udało się zrealizować zadania?

- Dlatego, że przeszkodził nam w tym sędzia. Jest mi przykro, że derbowy pojedynek, mający swoją wielką dramaturgię, sprowadza się do dyskusji na temat sędziowskich pomyłek, a nie o wysokim poziomie sportowym zawodów.

- Podobno został Pan wezwany na posiedzenie Wydziału Dyscypliny za swoje „aroganckie” - jak napisano w protokole - zachowanie wobec prowadzącego zawody.

- Starałem się mu wyjaśnić, że w kluczowych momentach popełnił błędy. Chętnie pojadę na przesłuchanie do Krakowa. Zabiorę ze sobą materiał filmowy i przedstawię sześć sytuacji, które miały wpływ na końcowy wynik meczu. Pokazałem ten materiał koledze gwiżdżącemu najwyższy szczebel w kraju i przyznał mi rację.

- Wróćmy jednak do rodzinnego wątku derbów. Czy gdzieś przy rodzinnym stole omówił Pan z kuzynem Sebastianem Stemplewskim mecz jeszcze raz, ale już na spokojnie?

- Nie. Każdy z nas ma swoje zdanie, a druga strona to szanuje.

- Podobno niewiele brakowało, a byłby Pan przełożonym kuzyna. Ile w tym prawdy, że kilka lat temu był Pan blisko Soły?

- Ofertę pracy w Sole dostałem od śp. Jacka Ciżboka, po odejściu stamtąd Dariusza Kapcińskiego. Miałem dokończyć jesień, gdy oświęcimianie byli jeszcze w klasie A, ale wtedy byłem już zaangażowany w pracę w Balinie. Z prezesem Orła Władysławem Korlackim mieliśmy wizję kilkuletniej pracy. Zaproponowałem ówczesnemu prezesowi Soły dokończenie jesieni na dwóch frontach, a w styczniu omówienie ewentualnej dalszej takiej współpracy, jeśli zdałaby egzamin. Jego jednak nie interesował taki model i Soła dokończyła jesień pod wodzą Sebastiana Stemplewskiego, dla którego była to pierwsza samodzielna praca, która z dobrym skutkiem trwa do dzisiaj.

- Ile lat Pan już jest trenerem?

- Dziesięć.

- Szybko wziął się Pan za trenerkę, dlaczego?

- Piłkarzem nie byłem najlepszym, a przeciętność zaczęła mnie dusić. Byłem stoperem, więc może dlatego znam specyfikę gry w obronie. Kontuzja zmusiła mnie do podjęcia życiowych decyzji. W wieku 25 lat nabyłem uprawnienia trenerskie. Pierwszą samodzielną pracę podjąłem w klasie okręgowej.

- Jest Pan bardziej doświadczonym trenerem od kuzyna, nieprawdaż?

- Pracowałem na wszystkich szczeblach. Prowadziłem w 10 ekstraklasowych meczach Zagłębie Sosnowiec. Nie tak dawno, po odejściu z Balina, podjąłem wyzwanie w Polonii Bytom, ale sytuacja organizacyjna była w niej tak trudna i złożona, że nie udało się uratować zaplecza ekstraklasy.

- Kuzyn ma w Sole komfort pracy, a Panu często pozostaje praca w tzw. spartańskich warunkach. Tak jest chyba obecnie w Janinie.

- Mamy inny cel od Soły, której życzę jak najlepiej, nie dlatego, że „Seba” prowadzi zespół. Trzeba pielęgnować ośrodki, w których dzieje się coś dobrego. Zawsze przypominam, że Janina latem przeszła kadrową rewolucję i potrzebuje czasu na zgranie. Pamiętam, jak do Libiąża przyjechał będący na fali Beskid, po dwóch wygranych u nas tylko bezbramkowo zremisował, a jego trener zarzucił nam antyfutbol. Tylko, że ten mocarny Beskid dzisiaj jest „oczko” przed nami, mając tylko o punkt więcej. Pycha spycha na boczne tory, ucząc pokory. Nie uważam, że jestem doskonałym trenerem. Chcę jednak rozwijać swój warsztat, by w przyszłości pracować wyżej.

- Czy mimo trudnej wiosny ma Pan swoje małe „zwycięstwa”?

- O tak. Nie może być inaczej, skoro po meczu na Sole jeden z wysłanników ekstraklasowego klubu zaprosił w zimowej przerwie na testy jednego z moich młodych zawodników. Nie będę ujawniał nazwiska, bo wolałbym, żeby na razie skupił się na grze w Janinie. Wielu trenerów skreśliło już Grzegorza Kmiecika, który dla mnie w Oświęcimiu był najlepszym zawodnikiem na boisku i jeszcze może wrócić na wyższe szczeble. Wygrywając wiele małych bitew możemy wygrać całą wojnę o utrzymanie w III lidze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto