Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Krzemień (Re-Plast Unia Oświęcim). Dedykacja dla żony już była, a dziecko przywita golem w kolejnym sezonie [ZDJĘCIA]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Finał hokejowy przegrany, ale osobiście dla Łukasza Krzemienia najbliższe miesiące będą szczęśliwie w oczekiwaniu potomka.
Finał hokejowy przegrany, ale osobiście dla Łukasza Krzemienia najbliższe miesiące będą szczęśliwie w oczekiwaniu potomka. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 26-letnim ŁUKASZEM KRZEMIENIEM, napastnikiem Re-Plast Unii Oświęcim, po hokejowym finale z GKS Katowice, przegranym przez oświęcimian 0:4. Kliknij w przycisk „zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

Po zakończeniu finałowej batalii, pozując do zdjęcia z małżonką, objął ją pan czule za brzuch. Czyżby…

Dokładnie. Spodziewam się potomka, którego urodzin oczekujemy przed rozpoczęciem kolejnego sezonu hokejowego. Zatem sportowo kończę ten sezon z niedosytem, ale i nadzieją.

Czy wraz z małżonką znacie już płeć dziecka? Będzie kolejny hokeista?

Na poznanie płci musimy jeszcze trochę poczekać. Bez względu na płeć, nie zamierzam kosztem dziecka realizować jakichś swoich ambicji. Mogę mu wskazać pewną drogę i – jeśli ją wybierze – wspierać w pozostaniu przy sporcie, który przecież kształtuje charakter.

Tego charakteru panu nie brakuje. Wszyscy pamiętamy scenę mrożącą krew w żyłach, kiedy - w meczu ligowym przeciwko Jastrzębiu - krążek uderzył w twarz. Po chwili na lodzie pojawiła się kałuża krwi.

Całe szczęście, w momencie strzału, odwracałem głowę, dlatego nie dostałem krążkiem centralnie w twarz, ale w bok. Obrażenia były mniejsze i po miesiącu mogłem wrócić na lód.

W play-off udało się zdobyć jednego gola, ale był on dla pana szczególny.

Zdobyłem go w czwartym meczu półfinału, w Jastrzębiu. Dał nam on remis 3:3, choć ostatecznie przegraliśmy po dogrywce 3:4. Chciałem go właśnie zadedykować żonie. Akurat go nie widziała, bo wybrała się do kawiarni jastrzębskiego lodowiska. To mobilizowało mnie do kolejnego trafienia. Potem już się nie udało, bo w finałach, jak wszyscy widzieli, trener stawiał głównie na wąską grupę zawodników. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Mam nadzieję, że w nowym sezonie szybko będę mógł zadedykować kolejnego gola nie tylko żonie, ale i dziecku. Wierzę, że to może być dobrym początkiem udanego dla mnie i zespołu kolejnego sezonu.

Jak oceni pan swoje statystyki sezonu 2021/2022? To osiem goli w sezonie zasadniczym i 23 asysty, z czego 10 jest pierwszych, czyli otwierających kolegom drogę do bramki. W play-off te liczby wyglądają odpowiednio 1 gol i 3 asysty.

Myślę, że liczby są dla mnie dobre, zwłaszcza, że nigdy nie było mi dane grać w przewagach liczebnych. W tym elemencie sztab szkoleniowy stawiał tylko na dwie pierwsze formacje. Najlepszy był dla mnie okres, kiedy zespół miał kłopoty kadrowe. Graliśmy wówczas na trzy formacje, co przekładało się na większą częstotliwość gry, a – co za tym idzie – większe szansa „upolowania” gola.

Zapytam trochę przewrotnie. Czy lepiej, jak Cracovia, zakończyć sezon w ćwierćfinale, zdobywając jednak Puchar Polski i międzynarodowe trofeum, czy dotrzeć do finału polskiej ligi i niczego w sezonie nie zdobyć?

To bardzo trudne pytanie, bo z pewnością w Krakowie też mieli większe ligowe aspiracje. W Oświęcimiu było wielkie pragnienie walki w finale po 17 latach przerwy. Ten plan zrealizowaliśmy. Niedosyt jednak pozostał po przegraniu finału w minimalnej liczbie czterech spotkań. Tak po prawdzie, przegraliśmy w tym sezonie wszystko, czyli Superpuchar, Puchar Polski i złoty medal, bo srebro się przegrywa, a złoto i brąz wygrywa. To siedzi mi mocno za skórą, bo nie chciałbym być postrzegany, jako zawodnik z pokolenia nie potrafiącego niczego wygrać. O przyczyny przegrania finału i innych celów trzeba pytać sztab szkoleniowy. Ze swojej strony walczyliśmy na tyle, na ile potrafiliśmy.

Czy bałby się pan strzelania karnego? Pytam, bo to ważny element walki w play-off, a trenerzy w tym elemencie zamykali się w tej samej grupie zawodników.

Myślę, że każdy zawodnik byłby gotowy do strzelania karnego i wzięcia odpowiedzialności za drużynę. Mam swój pomysł na karnego. Bardziej szukałbym bezpośredniego strzału w lukę zostawioną przez bramkarza. Jak pokazało życie, kiwanie bramkarza często kończyło się niepowodzeniem.

Z Re-Plast Unią wiąże pana jeszcze dwuletni kontrakt...

Przed rozpoczęciem sezonu 2021/22 podpisałem z oświęcimskim klubem trzyletni kontrakt. Dobrze czuję się w Oświęcimiu, a dla tak fantastycznej publiczności chce się grać. Poza tym, chciałem mieć komfort pracy, żeby w letnim okresie móc skupić się na pracy, a nie szukaniu klubu. Czasu na odpoczynek po sezonie nie będzie zbyt wiele. Spodziewam się, że w okolicy połowy maja przyjdzie nam rozpocząć przygotowania do nowego sezonu.

Żona zajmuje się wypiekami tortów, więc może i pan potrafi się realizować w kuchni, a święta za pasem?

Ooo, co to, to nie! Z tego jestem „noga” (śmiech). Mogę najwyżej zrobić zakupy produktów potrzebnych do potraw na świąteczny stół. A jeśli chodzi o torty mojej żony, to wręcz poezja. Oczy by jadły, ale rozsądek zabrania. Nie będę potem martwił się zbijaniem tłuszczyku na brzuchu. Sport wyczynowy wymaga pewnych wyrzeczeń, także kulinarnych.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto