Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maciejowi Żakowi 100 meczów z seniorami Skawy Wadowice minęło jak jeden dzień. Chce zostawić po sobie ślad

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Maciej Żak ma za sobą już ponad 100 meczów w roli szkoleniowca seniroskiej drużyny Skawy Wadowice
Maciej Żak ma za sobą już ponad 100 meczów w roli szkoleniowca seniroskiej drużyny Skawy Wadowice Jerzy Zaborski
Rozmowa z MACIEJEM ŻAKIEM, który ma na koncie ponad 100 meczów w roli trenera piłkarzy Skawy Wadowice

Jubileuszowy, 100. mecz w roli trenera Skawy, zakończył się porażką na własnym boisku z Jutrzenką Giebułtów 2:3, jednym z faworytów grupy zachodniej V ligi piłkarskiej. Czuje pan niedosyt?

Pewnie, że chciałoby się miłym akcentem uświetnić taki jubileusz, ale pamiętajmy, że naszym rywalem był jeden z kandydatów do mistrzostwa, a Skawa jest beniaminkiem na szczeblu wojewódzkim. Szkoda, że „twierdza” Wadowice padła po blisko 500 dniach. Przypomnę, że po raz ostatni przegraliśmy u siebie z Babią Górą Sucha Beskidzka 0:2, 7 maja 2022 roku.

Przychodząc z Czańca do Skawy zakładał pan tak długą przygodę z wadowickim klubem?

Jeśli ktoś prześledzi moją piłkarską przygodę, ten wie, jak jak podejmuję się jakiejś pracy, to na długo. Prowadząc Czaniec dwa razy sięgnęliśmy po trzecie miejsce w grupie śląskiej IV ligi, a raz zdobyliśmy mistrzostwo. Nie udało się awansować na szczebel centralny, bo „przegraliśmy” baraż z bytomską Polonią. Właściwie nie przegraliśmy, bo były dwa remisy. Tyle, że na naszym boisku było 2:2, a w Bytomiu gole nie padły, więc w takich okolicznościach lepsi okazali się rywale. Podejmując się pracy w Skawie, w której się wychowałem i z której wyszedłem w piłkarski świat, chciałem zostawić po sobie trwały ślad. W ten sposób odwdzięczyć się za to, co temu klubowi zawdzięczam.

Maciej Żak (leży) wciąż wspiera drużynę na boisku
Maciej Żak (leży) wciąż wspiera drużynę na boisku Jerzy Zaborski

I jakie są odczucia po blisko trzech latach pracy z seniorską drużyną Skawy?

Początki były trudne. Skawa, która wywodzi się ze stolicy powiatu, grywała w ligach terenowych, po lokalnych opłotkach. Nie to było jednak najgorsze. Skawa często zbierała „baty” od rywali. Nie było widać perspektyw na lepszą przyszłość. Pamiętam, jak rozpoczynając swoją misję w Skawie, kiedy występowała w klasie A, że chcę małymi krokami iść naprzód, bo nie lubię minimalizmu. Wtedy na twarzach wielu moich rozmówców gościł uśmiech. Dzisiaj mogę im odwzajemnić uśmiech, ale nie szyderczy, ale szczęścia, że wyszło jednak na moje. W krótkim czasie udało się zrobić dwa awanse, najpierw do okręgówki, a potem do V ligi. Awans z okręgówki zrobiliśmy jako mistrzowie, a nie „kuchennymi drzwiami”, w wyniku jakiejś reorganizacji, z dalszych miejsc.

Czy tylko awanse dają panu satysfakcję?

Awanse zajmują szczególne miejsce w pamięci, ale nie można żyć nimi w nieskończoność. Trzeba pracować, żeby dalej się rozwijać, potrafiąc się odnaleźć w realiach finansowych obowiązujących w lokalnych rozgrywkach. Mamy zespół, w którym jest spora grupa naszych zawodników lub z najbliższej okolicy. Grając kilka tygodni w piątej lidze zdążyłem zauważyć, że konkurencja bazuje głównie na obcych zawodnikach. U nas jest inaczej. Stawiamy na swoich chłopców. Po utalentowanych wychowankach: Wojciechu Trzupku, Filipie Piwowarczyku, Wojciechu Chrapli, do seniorów wchodzi Conrado Grzeczyński, który wrócił do nas z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Szkoda, że opuścił nas Karol Kozieł, ale cóż, skoro na szczeblu lokalnym nie żyje się z piłki, wybrał pracę zarobkową w Szwajcarii. Szeroka grupa wychowanków, dostająca szanse w seniorach, sprawia, że młodzież widzi dla siebie perspektywę – że tak powiem – finału cyklu szkolenia. Mamy tego namacalne przykłady. W niedalekiej przeszłości w drużynie juniorów młodszych było kilku chłopców. Teraz jest ich ponad dwudziestu. Nie muszą szukać szczęścia w okolicznych klubach, jak to było jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu. Teraz wiedzą, że jeśli będą solidnie pracować, dostaną swoją szansę. Wychowankowie w kadrze seniorskiej drużyny przekładają się na coraz większą frekwencję na trybunach. Przychodzi ich oglądać nie tylko rodzina, ale i znajomi. To, że udało nam się połączyć wszystkie ogniwa w Skawie, uważam za swój największy sukces.

Czy zatem kibice w Wadowicach mogą w niedalekiej przyszłości liczyć na awans do IV ligi?

Każdy, kto mnie zna, to wie, że nie lubię stać w miejscu. Jednak czwarta liga w obecnym układzie, bez podziału na grupy, czyli walki z ekipami z całej Małopolski, wiąże się ze sporymi wydatkami. Duże są koszty stałe, wynikające z wyjazdów w najdalsze zakątki Małopolski, jak choćby do Gorlic, czy Muszyny. Jeśli jednak znalazłyby się firmy, które doceniłby naszą dotychczasową pracę i zechciały wesprzeć Skawę, to moglibyśmy powalczyć o kolejny sportowy sukces.

Małopolska Tour w Wadowicach

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Maciejowi Żakowi 100 meczów z seniorami Skawy Wadowice minęło jak jeden dzień. Chce zostawić po sobie ślad - Gazeta Krakowska

Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto