Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małopolska: protest lekarzy może wywołać podwyżkę cen wołowiny i drobiu

Monika Pawłowska, Ewelina Żebrak
Krystyna Turek z Grojca w swojej stajni ma tylko przebadane zwierzęta. Nie chce brać na siebie odpowiedzialności za czyjeś zdrowie
Krystyna Turek z Grojca w swojej stajni ma tylko przebadane zwierzęta. Nie chce brać na siebie odpowiedzialności za czyjeś zdrowie Ewelina Żebrak
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi dziś kończy negocjacje z Krajową Izbą Lekarsko-Weterynaryjna. W poniedziałek zapadnie ostateczna decyzja, czy lekarze wrócą do pracy. Na razie nie wydają świadectw zdrowia zwierząt, które trafiają do rzeźni. Czy grozi nam podwyżka cen mięsa, a może nasz rynek zaleją holenderskie świnie i krowy?

Jak się okazuje, rodzima produkcja przechodzi do historii. Większość gospodarstw przekazywanych z pokolenia na pokolenie nie spełnia weterynaryjnych norm. Nielicznym, które zostały, produkcja po prostu przestała się opłacać. - Zaopatruje nas hurtownia mięsa z kieleckiego - mówi Wojciech Jarosz, kierownik jednego z oświęcimskich marketów. - W innych sklepach klienci kupują mięso pochodzące spoza granic Polski - dodaje.

Czytaj także: Oświęcim: przegrali wybory, ale blokują etaty

Z oświęcimskiego targowiska już dawno zniknęli drobni hodowcy. - Nasze rolnictwo schodzi na psy - mówi Halina Walczyk, gospodyni z Brzeszcz. - Hodowałam świnie, ale przestało się to opłacać. Ceny paszy, prądu, wody, robocizny poszły w górę, a ceny w skupie w dół. Nie stać mnie na dokładanie do tego interesu - żali się pani Halina, która teraz handluje swojskimi jajkami. Z nostalgią wspomina czasy, kiedy liczyła się jakość, a nie ilość.

- Hodowałam po starodawnemu - mówi pani Halina. - Zanim świnia trafiła do rzeźni, potrzebowała ośmiu miesięcy. Teraz na chemii utuczą ją w trzy. Koguta trzeba było hodować pół roku, a teraz na paszy tuczą go tylko sześć tygodni. Roman Hruszka, weterynarz z Osieka, potwierdza, że problemu nie mają tylko wielkie rzeźnie, które eksportują mięso lub mają umowy z dużymi odbiorcami.

- W terenie wszystko padło - mówi Hruszka. - Likwiduje się wszystko i sprowadza mięso z Danii, Holandii i Niemiec. Jak Polak potrafi coś takiego zjeść, skoro jesteśmy przyzwyczajeni do dobrego smaku. Ten strajk jest poważny. Nie sądzę, aby ktoś poszedł na układy z ministerstwem. Z tego może być wielka awantura - kwituje.

O swoją przyszłość obawia się również Katarzyna Mrozik z Przeciszowa. Inżynier Politechniki Krakowskiej przejęła gospodarstwo po rodzicach. Na sześciu hektarach ziemi uprawia zboże. W swoim gospodarstwie ma także trzy krowy i maciorę na prosięta. - Rok temu jedno prosię mogłam sprzedać za dwieście złotych, a teraz za parę dostanę najwyżej osiemdziesiąt złotych - mówi młoda gospodyni. - Mleka też się nie opłaca oddawać do skupu, bo płacą złotówkę za litr. Tu, czyli na targu, sprzedam za dwa złote i trzydzieści pięć groszy - dodaje.

Pani Katarzyna, podobnie jak jej sąsiadka ze straganu, skarży się na rosnące koszty produkcji i opieki weterynaryjnej. - Każdy się tylko modli, żeby mu zwierzę nie zachorowało. Weterynarz za samo wejście do obory bierze pięćdziesiąt złotych. Płakać się chce - dodaje. By móc handlować na oświęcimskim targowisku, Katarzyna Mrozik na własny koszt wozi próbki mleka na badanie do Bielska-Białej. Za przebadanie czterech próbek płaci 80 złotych.

Krystyna Turek z Grojca od lat zajmuje się hodowlą bydła, trzody i drobiu. Mimo że większość mięsa po uboju kupują jej sąsiedzi i znajomi, nie wyobraża sobie, by mogła sprzedać nieprzebadany produkt. - Bez badania nawet ja bym nie zjadła - mówi pani Krystyna. - To odpowiedzialność za czyjeś zdrowie i życie. Jak sytuacja w kraju się nie zmieni, będę hodować tylko dla siebie, bo przestało się opłacać. Mało kto wie, ile pracy i pieniedzy trzeba włożyć w wychowanie cielątka - dodaje.

Dziś atmosfera napięcia kumuluje się w Warszawie. W Ministerstwie Rolnictwa urzędnicy negocjują ceny z weterynarzami. Wszyscy mają nadzieję, że ci ostatni usatysfakcjonowani godziwą zapłatą, powrócą do swych obowiązków. Czy strajk będzie kontynuowany, dowiemy się w poniedziałek, bo wtedy zapadnie ostateczna decyzja.

Oby nie stało się tak, że w ślady weterynarzy pójdą hodowcy.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Tarnów: rodzice zabili noworodka. Ciało wozili w bagażniku

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto