Małopolska zachodnia: straż kontroluje świątynie i przestrzega zakonników przed pożarami

Czytaj także: Kryzys kryzysem, a bogatych w Krakowie wciąż przybywa

W pięciu klasztorach z powiatu oświęcimskiego, w trzech z wadowickiego, w dwóch z chrzanowskiego i w jednym z olkuskiego strażacy wytknęli zbyt małe ciśnienie w hydrantach czy wręcz całkowity ich brak w pobliżu świątyni. Zwracali uwagę na niedrożne kominy, przebicia w instalacji elektrycznej i brak gaśnic. Dopatrzyli się źle oznaczonych dróg ewakuacyjnych, niektóre z nich zastawione były nawet materiałami łatwopalnymi.

- Każde z tych uchybień albo może być przyczyną pożaru, albo utrudniać akcję gaśniczą - mówi Andrzej Siekanka, rzecznik małopolskich strażaków.

Strażacy tym razem nie nakładali kar na zgromadzenia zakonne, ale wszystkim klasztorom nakazali naprawienie wykrytych błędów.

Do zrobienia jest wiele. Na przykład w Imbramowicach nie ma drogi przeciwpożarowej i jest za mało hydrantów.

W trzech wadowickich klasztorach - w Kleczy, Kalwarii i samych Wadowicach źle oznakowane są drogi ewakuacyjne i brak jest systemów wykrywania pożarów w częściach mieszkalnych.

- Na szczęście my regularnie sprawdzamy nasze klasztory, by nie było takiego nieszczęścia jak w Alwerni - podkreśla Krzysztof Cieciak z wadowickiej straży.

Ryszard Dudek, strażak z Oświęcimia, dodaje że wymagania przeciwpożarowe dla klasztorów zarówno dla tych, w których mieszka tylko kilka osób, jak i tych, które przyjmują duże grupy pielgrzymkowe, są takie same jak dla hoteli.

- A to są bardzo ostre wymagania więc zakonnikom z małych wspólnot trudno jest je spełnić - tłumaczy strażak.

Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek

"Super pies, super kot!". Zgłoś zwierzaka w plebiscycie i wygraj nagrody!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!