Szpital w Chrzanowie: Przybywa łóżek covidowych
Zgodnie z decyzją wojewody z początkiem października także w szpitalach powiatowych w Małopolsce zachodniej powstały oddziały, które przyjmują osoby z podejrzeniem zakażenia oraz ze stwierdzonym wirusem SARS-CoV-2.
Praca na oddziałach „covidowych” należy do wyjątkowo trudnych. Duża część z tych pacjentów wymaga ciągłego nadzoru. Nieustanne pozostawanie w gotowości, stres i godziny spędzone w kombinezonach dają się we znaki.
- Jesteśmy przepracowane
- skarżą się pielęgniarki z oddziału intensywnej terapii z Chrzanowa.
Mają 12-godzinne zmiany, osiem godzin na "zwykłym" oddziale i cztery na covidowym.
- Po tych czerech godzinach w kombinezonach człowiek jest wykończony i odwodniony, bo wtedy nawet nie można się napić, a przed nami kolejne osiem godzin wcale nie na łatwiejszym oddziale
- tłumaczy jedna z pielęgniarek.
Mają tam pacjentów w ekstremalnie złych stanach, po wypadkach, niewydolnościami wielonarządowymi, takich, którzy nie wybudzili się jeszcze po zabiegach. Każdy z nich wymaga pełnej uwagi, podawania leków, czynności sanitarnych.
Pielęgniarki są na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej. - Boimy się, że popełnimy błąd, który pacjent może przypłacić życiem - mówią otwarcie. - W dodatku żyjemy pod olbrzymią presją i w niepewności.
Najgorsze jest to, że wcale nie będzie lepiej. Z dnia na dzień przybywa zakażonych koronawirusem.
Dyrekcja szpitala zapewnia, że robi co może, by zapewnić bieżącą obsługę szpitala.
- Cały czas działania nasze ulegają modyfikacji w związku z aktualizowanymi na bieżąco wytycznymi wojewody oraz zmieniającą się sytuacją epidemiologiczną
- podkreśla Alicja Dobranowska, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa i jakości.
Problemem jest też to, że część personelu jest na zwolnieniach lekarskich i kwarantannach. Nie ma kim go zastąpić.
W poniedziałek w chrzanowskim szpitalu było 15 łóżek dla pacjentów z koronawirusem. Już jednak we wtorek trzeba było powiększyć ich ilość do 42. Czy na długo wystarczy? Codzienne raporty służb sanitarnych nie pozostawiają złudzeń.
Sparaliżowany szpital w Oświęcimiu
Trudna sytuacja jest również w Szpitalu Powiatowym w Oświęcimiu, który w ostatnich dniach został sparaliżowany przez koronawirusa. W miniony wtorek placówka wstrzymała do odwołania ostre i planowe przyjęcia na oddziały wewnętrzne. - Ma to związek z licznymi ogniskami zakażeń Sars-Cov-2 – napisano w oświadczeniu dyrekcji oświęcimskiego szpitala.
Także od 13 października zostały wstrzymane przyjęcia planowane na oddziale neurologii z pododdziałem udarowym. Jak zaznacza dyrektor szpitala Edward Piechulek na dotychczasowych zasadach przyjmowani natomiast pacjenci z podejrzeniem udaru.
- Jestem pełna podziwu dla lekarzy, pielęgniarek i ratowników. Obecnie widać najlepiej, jak wielkiego poświęcenia wymaga ich praca
– mówi Anna Wójcik, mieszkanka Oświęcimia.
DPS w Bobrku. Pozostały przy swoich podopiecznych
Bardzo trudna sytuacja w ostatnich dniach jest także w Domu Pomocy Społecznej w Bobrku (gm. Chełmek), gdzie zakażenie koronawirusem stwierdzono u 23 mieszkańców i czterech pracowników jednego z oddziałów.
Placówka na co dzień zajmuje się osobami z niepełnosprawnością intelektualną.
Jej dyrektor Mariusz Sajak nie ukrywa, że udało się problemom zaradzić dzięki pełnej poświęcenia i odpowiedzialności postawie grupy pracownic.
Zgodnie z zaleceniami Sanepidu mogły odbywać kwarantannę w swoich domach. Tymczasem zdecydowały się wrócić do pracy, na co pozwala tzw. ustawa covidowa.
- Jesteśmy pracownicami DPS już ładnych parę lat, jego mieszkańcy i współpracownicy są jak nasza rodzina. Dlatego też w obliczu zagrożenia, jakim jest zarażenie wirusem SARS COVID19 nie mogłyśmy zdecydować inaczej i pozostawić tych bezbronnych ludzi bez opieki
– podkreślają zgodnie panie Barbara, Renata i Urszula, będące częścią grupy, które zostały na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem.
Przyznają, że miały wiele obaw, ale mimo to podjęły wyzwanie przebywania na zakażonym oddziale z podopiecznymi przez całą dobę przez kilkanaście dni.
Mieszkańcy Chełmka i Oświęcimia są pełni uznania dla pracownic DPS w Bobrku. - Myślę, że zasługują na miano superbohaterek za odwagę i poświęcenie – mówi Marta Palka z Oświęcimia.
A dyrektor DPS Mariusz Sajak dodaje, że cały oddział jest w tych trudnych dniach bohaterski.
- Miała w brzuchu 30 kg guza! Wycięli go w szpitalu w Oświęcimiu
- Te kociaki czekają w schronisku w Oświęcimiu na nowy dom
- Niedziela na Pustyni Błędowskiej. To miejsce przyciąga!
- Dziki grasują w centrum Chrzanowa. Buchtują między blokami [ZDJĘCIA]
- Bartłomiej Bertolin trzy miesiące po amputacji nogi ruszył w góry. W protezie
FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?