Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małopolska zachodnia. Z koronawirusem spotykają się na co dzień. Taką mają pracę, wymagającą poświęcenia i odpowiedzialności [ZDJĘCIA]

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Pracownice DPS w Bobrku podkreślaj, że w obliczu zagrożenia koronawirusem nie mogły pozostawić bez opieki swoich podopiecznych
Pracownice DPS w Bobrku podkreślaj, że w obliczu zagrożenia koronawirusem nie mogły pozostawić bez opieki swoich podopiecznych Strona DPS w Bobrku
Koronawirus przybiera na sile, budząc coraz większy strach. Dla lekarzy i pielęgniarek, pracowników Domów Pomocy Społecznej to czas szczególnie ciężkiej próby. W szpitalach w Chrzanowie, Oświęcimiu, Olkuszu i Wadowicach czy ostatnio DPS w Bobrku jest wielu, którzy z pełnym poświęceniem oddają się pracy z pacjentami i podopiecznymi.

Szpital w Chrzanowie: Przybywa łóżek covidowych

Zgodnie z decyzją wojewody z początkiem października także w szpitalach powiatowych w Małopolsce zachodniej powstały oddziały, które przyjmują osoby z podejrzeniem zakażenia oraz ze stwierdzonym wirusem SARS-CoV-2.

Praca na oddziałach „covidowych” należy do wyjątkowo trudnych. Duża część z tych pacjentów wymaga ciągłego nadzoru. Nieustanne pozostawanie w gotowości, stres i godziny spędzone w kombinezonach dają się we znaki.

- Jesteśmy przepracowane

- skarżą się pielęgniarki z oddziału intensywnej terapii z Chrzanowa.

Mają 12-godzinne zmiany, osiem godzin na "zwykłym" oddziale i cztery na covidowym.

- Po tych czerech godzinach w kombinezonach człowiek jest wykończony i odwodniony, bo wtedy nawet nie można się napić, a przed nami kolejne osiem godzin wcale nie na łatwiejszym oddziale

- tłumaczy jedna z pielęgniarek.

Mają tam pacjentów w ekstremalnie złych stanach, po wypadkach, niewydolnościami wielonarządowymi, takich, którzy nie wybudzili się jeszcze po zabiegach. Każdy z nich wymaga pełnej uwagi, podawania leków, czynności sanitarnych.

Pielęgniarki są na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej. - Boimy się, że popełnimy błąd, który pacjent może przypłacić życiem - mówią otwarcie. - W dodatku żyjemy pod olbrzymią presją i w niepewności.

Najgorsze jest to, że wcale nie będzie lepiej. Z dnia na dzień przybywa zakażonych koronawirusem. 

Dyrekcja szpitala zapewnia, że robi co może, by zapewnić bieżącą obsługę szpitala. 

- Cały czas działania nasze ulegają modyfikacji w związku z aktualizowanymi na bieżąco wytycznymi wojewody oraz zmieniającą się sytuacją epidemiologiczną

- podkreśla Alicja Dobranowska, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa i jakości.

Problemem jest też to, że część personelu jest na zwolnieniach lekarskich i kwarantannach. Nie ma kim go zastąpić. 

W poniedziałek w chrzanowskim szpitalu było 15 łóżek dla pacjentów z koronawirusem. Już jednak we wtorek trzeba było powiększyć ich ilość do 42. Czy na długo wystarczy? Codzienne raporty służb sanitarnych nie pozostawiają złudzeń.

Sparaliżowany szpital w Oświęcimiu

Trudna sytuacja jest również w Szpitalu Powiatowym w Oświęcimiu, który w ostatnich dniach został sparaliżowany przez koronawirusa. W miniony wtorek placówka wstrzymała do odwołania ostre i planowe przyjęcia na oddziały wewnętrzne. - Ma to związek z licznymi ogniskami zakażeń Sars-Cov-2 – napisano w oświadczeniu dyrekcji oświęcimskiego szpitala.

Także od 13 października zostały wstrzymane przyjęcia planowane na oddziale neurologii z pododdziałem udarowym. Jak zaznacza dyrektor szpitala Edward Piechulek na dotychczasowych zasadach przyjmowani natomiast pacjenci z podejrzeniem udaru.

- Jestem pełna podziwu dla lekarzy, pielęgniarek i ratowników. Obecnie widać najlepiej, jak wielkiego poświęcenia wymaga ich praca

– mówi Anna Wójcik, mieszkanka Oświęcimia.

DPS w Bobrku. Pozostały przy swoich podopiecznych

Bardzo trudna sytuacja w ostatnich dniach jest także w Domu Pomocy Społecznej w Bobrku (gm. Chełmek), gdzie zakażenie koronawirusem stwierdzono u 23 mieszkańców i czterech pracowników jednego z oddziałów.
Placówka na co dzień zajmuje się osobami z niepełnosprawnością intelektualną.

Jej dyrektor Mariusz Sajak nie ukrywa, że udało się problemom zaradzić dzięki pełnej poświęcenia i odpowiedzialności postawie grupy pracownic.

Zgodnie z zaleceniami Sanepidu mogły odbywać kwarantannę w swoich domach. Tymczasem zdecydowały się wrócić do pracy, na co pozwala tzw. ustawa covidowa.

- Jesteśmy pracownicami DPS już ładnych parę lat, jego mieszkańcy i współpracownicy są jak nasza rodzina. Dlatego też w obliczu zagrożenia, jakim jest zarażenie wirusem SARS COVID19 nie mogłyśmy zdecydować inaczej i pozostawić tych bezbronnych ludzi bez opieki

– podkreślają zgodnie panie Barbara, Renata i Urszula, będące częścią grupy, które zostały na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem.

Przyznają, że miały wiele obaw, ale mimo to podjęły wyzwanie przebywania na zakażonym oddziale z podopiecznymi przez całą dobę przez kilkanaście dni.

Mieszkańcy Chełmka i Oświęcimia są pełni uznania dla pracownic DPS w Bobrku. - Myślę, że zasługują na miano superbohaterek za odwagę i poświęcenie – mówi Marta Palka z Oświęcimia.

A dyrektor DPS Mariusz Sajak dodaje, że cały oddział jest w tych trudnych dniach bohaterski.

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto