Czy Pana decyzja jest nieodwołalna?
- Na razie nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, ale dojrzewa we mnie chęć zakończenia z przygody z futbolem. Pięć miesięcy temu urodziła mi się córka Lena. Po prostu w moim życiu zmieniły się priorytety. Najważniejsze dla mnie jest teraz zabezpieczenie bytu rodzinie.
Łączenie futbolu z pracą zawodową jest zjawiskiem powszechnym na poziomie IV ligi...
- Owszem, ale mam pracę w systemie trzyzmianowym, więc mógłbym mieć problemy z grą w meczach mistrzowskich, zwłaszcza, kiedy dzień będzie krótszy albo jeśli wypadłaby mi druga zmiana. Musiałbym liczyć na życzliwość kolegów z pracy, by móc się zamienić. Jednak nie zawsze też koledzy mogą mi iść na rękę, bo mają swoje plany. I tak jestem wdzięczny tym, którzy w minionym sezonie poszli mi na rękę.
Wróćmy jednak do spraw czysto piłkarskich. 17 goli to chyba niezły dorobek?
- Owszem, jeśli wezmę pod uwagę fakt, że w zakończonym sezonie zagrałem w 24. spośród 32. spotkań. Znacznie lepiej czułem się wiosną, bo zdobyłem w niej 12 goli.
- Jaki był Pana najlepszy mecz sezonu?
- Pod względem liczby zdobytych goli, to u siebie przeciwko Czarnym Staniątki, których rozgromiliśmy 5:0, a udało mi się zaliczyć hat-tricka. Jeśli chodzi o urodę trafienia, to postawiłbym na wyjazdową wygraną w Makowie Podhalańskim z Halniakiem 2:1. Doprowadziłem do wyrównania, najpierw „gasząc” piłkę na klatce piersiowej, żeby potem taką – nazwijmy to – półprzewrotką – zaskoczyć bramkarza. Nie widziałem, czy wpadnie gol, dlatego był on dla mnie trochę na wesoło.
- Na pewno serce mocniej Panu zabiło w meczach przeciwko rezerwom Cracovii. Przecież występowałeś w juniorach „Pasów”.
- To było dawno. Byłem tam przez 18 miesięcy. Grałem głównie w juniorach, bo w Młodej Ekstraklasie wiodącymi były roczniki 88 i 89, a ja byłem jeszcze młodszy, więc moja rola ograniczała się do siedzenia na ławce. Jesienią na własnym boisku bezbramkowo zremisowaliśmy z rezerwami Cracovii, a wiosną pod Wawelem nie zagrałem.
Minęły cztery lata od Pana powrotu z Cracovii...
- Wracając do Niwy związałem się z moim macierzystym klubem umową na cztery lata, która właśnie wygasła. Wiek pozwala mi już na swobodny wybór klubu.
To chyba miłe, że w ostatnim meczu sezonu do Nowej Wsi przyjechał Pana oglądać Krzysztof Bukalski, który wtedy był przymierzany szkoleniowca Janiny, bo ostatecznie z niej odszedł.
- Może „ciągnie” się za mną jeszcze sława, gdy zostałem uznany odkryciem zachodniej Małopolski 2010 roku. Ostatnie lata były dla mnie dobre, może poza pierwszą rundą w IV lidze, z której wykluczyła mnie kontuzja.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?