Unia miała przeciwnika "na widelcu", kiedy wychodzący z ławki kar Petr Valusiak wygrał pojedynek sam na sam z sanockim bramkarzem i podwyższył wynik na 4:1. Była 30 minuta. Później trafiali już jednak wyłącznie sanoczanie, którzy decydujący cios zadali w 54 sekundzie dogrywki. Oświęcimianie przegrali z KH Sanok 4:5. Drobiazgowo prowadzący spotkanie Leszek Więckowski nałożył aż trzynaście kar mniejszych na zawodników obu zespołów i tylko sporadycznie na lodzie pojawiały się pełne formacje.
- Miałem wrażenie, że to mecz koszykówki, bo według zasad tej dyscypliny sportu prowadzone były zawody - mówił po końcowej syrenie Miroslav Doleżalik, trener Unii. - Nie było to oczywiście spotkanie bez fauli, ale arbiter zdecydowanie zbyt często sięgał po gwizdek. To psuje hokejowe widowisko, które przez to jest rwane. Porażka w takich okolicznościach boli szczególnie. Prowadziliśmy już przecież 4:1 i były okazje na kolejne bramki. Drużyna włożyła sporo sił, aby odskoczyć rywalowi i przez niefrasobliwość pozwoliliśmy Sanokowi "wrócić do gry". Przeciwnik złapał wiatr w plecy i potrafił rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. To dla nas kolejna lekcja przed najważniejszymi meczami, jakie czlić - dodaje Doleżalik, który za najlepszego zawodnika w swoim zespole uznał Martina Bucka. Sanoczanie wrócili z dalekiej podróży. Nic więc dziwnego, że doskonale znany w Oświęcimiu szkoleniowiec Jozef Contofalsky był w dobrym nastroju. - Przyjechaliśmy po trzy punkty, ale zadowolony jestem z tego, co mamy - mówił Contofalsky. - Wykluczeń rzeczywiście było mnóstwo. Tylko w pierwszej tercji złapaliśmy aż 16 karnych minut. Nie twierdzę, że przegrywaliśmy przez sędziego, ale jesteśmy mocniejszym zespołem od oświęcimskiego i przy pełnych formacjach o wynik byłbym spokojniejszy. Przy stanie 1:4 poprosiłem o czas i zmieniłem bramkarza. Od tego jest trener w boksie, aby reagował przy niekorzystnym rozwoju wydarzeń. Tym razem mecz między słupkami rozpoczął Adam Kubalski, którego zastąpił Krzysztof Zborowski. Temu ostatniemu nie wyszedł wcześniejszy pojedynek z Toruniem i postawiłem na Kubalskiego. W Oświęcimiu "Zbora" się zrehabilitował i zachował czyste konto. Musimy za wszelką cenę uciekać bytomskiej Polonii, aby uniknąć spotkań barażowych i zagrać w play off - stwierdził Jozef Contofalsky. Jego zdaniem najlepszym graczem w zespole Sanoka był Tomasz Demkowicz.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?