Chociaż do końca ligi jeszcze sporo spotkań i wiele się może zmienić w ligowej tabeli, to zespół z Muszyny powinien mocno przeanalizować swoje ostatnie dwie potyczki: pucharową z włoską Imolą i tą wczorajszą z BKS. Przeciwko Imoli "mineralne" rozpoczęły fatalnie, aby w kolejnych partiach grać znakomicie. Wczoraj odwrotnie. Rozpoczęły niezwykle skoncentrowane, roznosząc rywalki na parkiecie. Muszynianka Fakro grała bardzo dobrze, prowadziła m.in. 15:2, a seta po 19 minutach zakończyło mocne zbicie Mirek. Siedzący obok Andrzej Niemczyk powiedział wówczas do mnie, że test prawdy przyjdzie w drugiej partii. W tej drugiej partii miejscowym zabrakło koncentracji, lepszego odbioru, blok też nie funkcjonował jak należy i nie do zatrzymania była Natalia Bamber.
Była siatkarka Muszynianki Fakro zdobywała punkty atakami ze skrzydła. Ta partia była niezwykle zacięta. Trener Serwiński żonglował rozgrywającymi, grała Śrutowska, po chwili zmieniała ją Bełcik, a to znowu na parkiet wróciła Agnieszka. Przy wyniku 24:23trener Krebok poprosił o czas. Omówił z zespołem ostatnie zagranie. Piłka trafiła na parkiecie do Bamber, a ta silnym atakiem zakończyła seta. Trzeci i czwarty set był popis bielszczanek. Muszynianki nie potrafiły znaleźć tego swojego rytmu gry z pierwszej odsłony. W trzeciej partii przebłysk lepszej gry nastąpił po wejściu na plac młodej Gabrieli Wojtowicz. Najwyższa zawodniczka LSK (200 cm wzrostu) udanie blokowała, zdobywała także punkty z ataków. Było w tym momencie za późno, aby myśleć o korzystnym wyniku. BKS prowadził 20:14, a po chwili nieudana zagrywka Aleksandry Przybysz powędrowała w aut i zakończył się set.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?