Pan Jan mieszka sam na jednym z osiedli w Brzeszczach. Trzy lata temu z powodu postępującej miażdżycy amputowano mu obie nogi. Może się poruszać tylko na wózku inwalidzkim. Mieszkanie opuszcza tylko w dni, kiedy ma wyznaczoną wizytę u lekarza.
Listonoszka z emeryturą odwiedza go regularnie, zawsze 20 każdego miesiąca. Tego dnia pan Jan zostawia otwarte drzwi. Kobieta pieniądze zanosi prosto do pokoju mężczyzny. Pan Jan zwykle leży na wersalce.
- Listonoszka zostawiła 1392 złote na łóżku obok mnie i wyszła - mówi poszkodowany mężczyzna. - Nie zamykałem za nią drzwi, bo miała mnie odwiedzić jeszcze córka. Nagle do pokoju weszła ta złodziejka. Patrzyła mi prosto w oczy i nic nie mówiła. Zabrała z łóżka pieniądze i uciekła. Tyle ją widziałem - tłumaczy. Od razu zadzwonił na policję.
Ze śledztwa wynika, że kobieta wiedziała o niepełnosprawności mężczyzny, prawdopodobnie czekała w pobliżu bloku, aż listonoszka opuści mieszkanie.
- Nie mogłem jej przecież gonić, a ona doskonale wiedziała, w jakiej sytuacji jestem - mówi sarkastycznie pan Jan. - Co to za człowiek, który okrada inwalidę? Gdybym był zdrowy, poszedłbym na budowę i dorobił. To były jedyne pieniądze, jakie miałem - mówi z żalem.
Gdy 77-latek zadzwonił na policję, zawołał też sąsiadów. Próbowali ustalić, kim była ta kobieta. Niestety, nikt niczego nie widział. Listonoszka także nie zauważyła niczego niepokojącego. - Przepadła jak kamień w wodę - mówi pan Jan. - Czekałem na nią przez kilka kolejnych dni. Miałem portfel na przynętę i siekierkę pod poduszką. Jakby przyszła, odrąbałbym jej rękę - mówi.
Policja nie odnalazła żadnych świadków kradzieży. Na szczęście pan Jan doskonale pamiętał, jak wyglądała kobieta, i policyjny rysownik mógł sporządzić portret pamięciowy. - Miała długą siwą sukienkę i czarne włosy - tłumaczy okradziony mężczyzna. - Nie była bardzo młoda, wyglądała na 40 lat. Miała taką ciemną karnację, jak Cyganka- opisuje. Policjanci zaczęli poszukiwania. Rozesłali portrety pamięciowe po okolicznych komisariatach. Jeden z policjantów rozpoznał ją.
- To 38-letnia mieszkanka Jawiszowic - mówi Małgorzata Jurecka, rzecznik oświęcimskiej policji. - Funkcjonariusze zebrali kolejne dowody, na podstawie których zatrzymali kobietę i postawili jej zarzut kradzieży - tłumaczy. Z przesłuchania podejrzanej wynika, że okradła inwalidę, bo potrzebowała pieniędzy na libacje alkoholowe. - Część emerytury pana Jana wydała także na kosmetyki - mówi Małgorzata Jurecka.
Kobieta przyznała się do winy. Teraz może spędzić w więzieniu nawet pięć lat. - Co to da, jak i tak pieniędzy nie odzyskam - mówi z goryczą pan Jan. - Niech to będzie chociaż przestroga dla innych, żeby zamykać drzwi.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?