Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OLKUSZ. Futbol mocno siedzi w sercu Daniela Żmudki, dlatego mimo dwóch ciężkich kontuzji jest w grze

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Daniel Żmudka (przy piłce) w Libiążu potrafił sobie poradzić z potężniejszymi fizycznie zawodnikami Górnika.
Daniel Żmudka (przy piłce) w Libiążu potrafił sobie poradzić z potężniejszymi fizycznie zawodnikami Górnika. Fot. Jerzy Zaborski
Okoliczności zdobycia bramki w Libiążu przez 25-letniego Daniela Żmudkę, w meczu przeciwko miejscowemu Górnikowi, w ułamku sekundy wyświetliły charakter napastnika Spójni Osiek Zimnodół. Jego drużyna wygrała 2:1, awansując na 9. miejsce w grupie zachodniej IV ligi piłkarskiej.

Niewielki wzrostem napastnik Spójni często wygrywał pojedynki główkowe z potężniejszymi od siebie stoperami libiążan. – Od najmłodszych lat słyszałem, że na boisku nie ma dla mnie przyszłości, właśnie przez to, że jestem drobnej postury _– rozpoczyna Daniel Żmudka, który na co dzień mieszka w Olkuszu. – Jednak to nie posturą, ale właśnie sercem do gry udowadnia się na boisku swoją wartość. Nie pozwalam sobą pomiatać. Miło mi było słyszeć prześmiewcze okrzyki z trybun, że taki mały karakan, mający 160 cm w kapeluszu, a obskakuje potężniejszych od siebie miejscowych defensorów._

Na początku drugiej połowy spotkania idealnie wybiegł do podania z głębi pola. Widział, że bramkarz gospodarzy ostro szarżuje, starając się naprawić błąd obrońców, ale to napastnik Spójni okazał się szybszy. Przegłówkował piłkę, która wylądowała w siatce.

– To było trochę tak jak w pojedynku rewolwerowców – opowiada z uśmiechem Daniel Żmudka. –_ Położyłem rywala, ale on też mnie mocno poturbował. Wpadając z impetem, po­tłukł mi żebra i plecy. Widziałem kątem oka, że szarżuje, ale chęć zdobycia gola była mocniejsza. Wtedy też zapomniałem, że tydzień wcześniej, ale u siebie, w meczu przeciwko Orłowi Piaski Wielkie także zostałem brutalnie potraktowany przez jednego z rywali. Wtedy musiałem opuścić boisko po 35 minutach gry. Gdybym na boisku analizował wszystkie sytuacje, niczego bym nie osiągnął. W walce trzeba reagować automatycznie. Radość z bramki zrekompensowała mi ból. Po starciu z libiąskim bramkarzem miałem kłopoty z oddychaniem. W przerwie meczu zastanawiałem się, czy kontynuować walkę. Jednak zacisnąłem zęby i grałem do 70 minuty, bo na tyle wystarczyło sił. Wtedy zmienił mnie trener Piotr Kasprzyk. Po porażce u siebie z Orłem potrzebowaliśmy wygranej w Libiążu i ją osiągnęliśmy. W ostatniej minucie doliczonego czasu, ale to nie ma znaczenia _– uważa piłkarz.

Olkuszanin całkowicie poświęcił się piłce nożnej. Rozpoczynał naukę w łódzkiej SMS. Tam spędził okres nauki w gimnazjum i pierwszą klasę liceum. Na dwa ostatnie lata liceum przeniósł się do szkółki piłkarskiej Gwarka Zabrze. W szkółkach poznał ciekawych ludzi.

– W Łodzi prowadził mnie Piotr Grzelak –
wspomina Daniel Żmudka. – Nasza drużyna zwyciężyła w rozgrywkach wśród 15-latków w kraju, więc w nagrodę pojechaliśmy na międzynarodowy turniej do Chorwacji, gdzie – pod szyldem SMS – zajęliśmy 9. miejsce w Europie. Z kolei w Zabrzu cieszyłem się z 4. miejsca w Polsce wśród juniorów starszych.

Wydawało się, że kariera młodego, zdolnego chłopca z Olkusza nabiera tempa. Po skończeniu szkółki piłkarskiej w Zabrzu, jako 19-latek trafił do drugoligowego wówczas Przeboju Wolbrom. To był drugi sezon wolbromian na szczeblu centralnym i zarazem ostatni. Klub przeżył gorycz spadku. Jednak Żmudka w pierwszym seniorskim sezonie zaliczył 27 spotkań. Pracował pod okiem tak wybitnego fachowca, jak Antoni Szymanowski. Z nadziejami oczekiwał nowego sezonu, już w trzecioligowym towarzystwie.

– Jednak w pierwszym sparingu okresu przygotowawczego do nowego sezonu, przeciwko Szczakowiance, złamałem nogę. Rywal zaatakował mnie brutalnie, nie mając zamiaru zagrać piłki _– wspomina napastnik Spójni. _–Jednak dzięki Wojtkowi Przybyłowiczowi, fizjoterapeucie z Krakowa, na połowę rundy wiosennej wróciłem na boisko. Podobno nieszczęścia chodzą parami, więc u progu nowego sezonu zerwałem więzadła krzyżowe w kolanie. Ówczesny trener Przeboju, Mirosław Hajdo, odesłał mnie z kilkoma kolegami do rezerw, żeby w nich wypełnić normę gry na weekend. Po takich dwóch ciosach niejeden zawodnik załamałby się psychicznie. Co jednak zrobić, skoro piłka siedzi mi w sercu. To dobrze, bo dzięki życiowej pasji przetrwałem najtrudniejsze chwile.

Potem wrócił na boisko do czwartoligowego Świtu Krzeszowice. Następnie przeszedł do trzecioligowego Dalinu Myślenice, gdzie pociągnął go Krzysztof Bukalski, z którym współpracował także w Przeboju. – Sportowo w Myślenicach było mi dobrze, ale wiadomo, że klub miał kłopoty finansowe, więc ciągłe dojazdy z Olkusza mogłyby mnie wykończyć finansowo – tłumaczy Żmudka. – Klub na odchodnym wszystko mi wyrównał. I tak już drugi sezon jestem w Spójni, z którą wywalczyłem awans do IV ligi.
Napastnik Spójni ma świadomość, że teraz trudno będzie mu się przebić wyżej. Wierzy, że jak w każdym meczu będzie zostawiał serce na boisku, to może ktoś go jeszcze dostrzeże. Jest przecież w najlepszym dla piłkarza wieku. W poprzednim sezonie zdobył dla Spójni 9 goli, co było dla niego rekordem skuteczności. Przez trenerów był ustawiany także jako ofensywny pomocnik. Z kolei w Dalinie trener Krzysztof Bukalski powierzył mu defensywne zadania.
_– Byłem typowym destruktorem, czyli od rozbijania ataków rywali, ale z nowej roli wywiązałem się doskonale. Trener nigdy nie zgłaszał pod moim adresem żadnych uwag _– wspomina Daniel Żmudka.

Ma już sprecyzowane plany na przyszłość, oczywiście związane z futbolem. Chciałby w nim pozostać w nieco innej roli. – Mam już uprawnienia trenera II klasy i menedżera sportu. Teraz chcę zrobić magisterkę w katowickiej AWF na kierunku wychowanie fizyczne – wyjawia piłkarz. – Będę się starał podsyłać młodych zawodników do szkółki piłkarskiej Gwarka Zabrze, z pobytu w której mam miłe wspomnienia. Być może komuś pomogę osiągnąć w życiu to, co mnie się na razie nie udało. Nie tylko ja, ale wielu młodych chłopców po skończeniu szkółki zniknęło gdzieś w szarej codzienności, bo nikt nie pomógł, nie wyciągnął ręki w trudnych momentach. Na polu agenta sportowego mam już swoje pierwsze osiągnięcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto