Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Olszowski: Druga połowa jesieni zaciemnia obraz mojej pracy wykonanej w Trzebini

Jerzy Zaborski
Paweł Olszowski po rundzie jesiennej rozstał się z MKS Trzebinia-Siersza
Paweł Olszowski po rundzie jesiennej rozstał się z MKS Trzebinia-Siersza Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z Pawłem Olszowskim, który po zakończeniu jesieni w III lidze piłkarskiej został odwołany ze stanowiska trenera MKS Trzebini-Siersza. Przysłowiowym gwoździem do trumny był porażka na własnym boisku z Beskidem Andrychów 0:1.

Czy czuje się Pan zawiedziony decyzją działaczy, przerywającą misję w połowie rozgrywek?

Mam świadomość tego, że polskie realia nie tolerują pasma porażek, a uzbierało się ich aż osiem z rzędu, więc nie mogę się na nikogo obrażać. Zresztą już od dwóch tygodni docierały do mnie sygnały, że moje dni w Trzebini są policzone, zatem dymisja po przegranym zaległym meczu z Beskidem Andrychów 0:1, kończącym runde jesienną, istotnie, nie była dla mnie zaskoczeniem.

Jednak Pana zasługi szybko zostały przez działaczy zapomniane, a przecież jeszcze pół roku temu młoda drużyna, którą Pan – że tak powiem wyhodował – cieszyła się z mistrzostwa IV ligi, a przecież niewielu nie nią stawiało. Wygraliście rozgrywki o Puchar Polski w Małopolsce, walcząc dzielnie na szczeblu centralnym z drugoligową Legionovią Legionowo, przegrywając po zaciętej walce 0:2. Teraz wytyka się Panu osiem porażek z rzędu. Cienka jest zatem granica między piłkarskim „niebem” i „piekłem”...

- Myślę, że druga połowa jesieni zaciemnia obraz mojej pracy, którą wykonałem w Trzebini. Sam zresztą też źle się z tym czuję. Do dziewiątej kolejki, czyli remisu w Radoszycach z Partyzantem 1:1, nasz dorobek nie wyglądał źle. Dwanaście punktów w pewnym sensie odzwierciedlało możliwości zespołu. Potem jednak coś się zacięło. Zespół nie zdobywał goli, a każda kolejna porażka odkładała się w głowach zawodników. Nie umieliśmy sobie poradzić z presją wyniku. Wielokrotnie nie poznawałem chłopców. To nie byli ci sami ludzie, którzy kilka miesięcy temu, z determinacją walczyli o mistrzostwo w gronie czwartoligowców.

Czy żałuje Pan awansu do III ligi?

Można powiedzieć, że wywalczeniem awansu założyłem sobie pętlę na szyję. Gdybyśmy pozostali w IV lidze, pewnie plasowalibyśmy się w jej czołówce, chłopcy zbieraliby premie za mecze, których teraz nie mają, a moja osoba kojarzyłaby się z samymi sukcesami. Teraz nikt nie będzie pamiętał o dobrych wynikach Olszowskiego, tylko wyliczał mu porażki, a przy okazji będę kojarzony jako drogi trener, bo pracowałem w trzeciej lidze.

Uważa Pan zatem, że trzecia liga przerosła Trzebinię?

Jest takie powiedzenie, że jak nie posmakujesz, to się nie przekonasz. Przekonaliśmy się, że bez wzmocnień, tylko własnymi wychowankami, na szczeblu międzywojewódzkim, gdzie aż roi się od zawodników ogranych na szczeblu centralnym, nawet tych z ekstraklasową przeszłością, po prostu nie uciągniemy. Proszę spojrzeć w tabelę. Przecież na jej końcu są beniaminkowie, czyli obok Trzebini także Partyzant Radoszyce, czy Wolania Wola Rzędzińska.

Teraz działacze mówią o sprowadzeniu dwóch-trzech piłkarzy. Dlaczego latem nie naciskał Pan na powiększenie kadry. Jesień pokazała, że była zbyt wąska...

Sugerowałem włodarzom klubu sprowadzenie doświadczonych zawodników, ale uznali, że pozyskanie z Libiąża napastnika Piotra Witonia jest wystarczające, a celem jest ogrywanie wychowanków trzebińskiego klubu. Podjąłem wyzwanie, mając świadomość, że w dzisiejszych czasach liczy się każdy zaoszczędzony grosz. Dlatego nie mogę się zgodzić z opiniami, że źle przygotowałem zespół do rozgrywek. Równie dobrze można się przerzucać odpowiedzialnością. Kibice mogą powiedzieć, że zawiedli piłkarze albo działacze, nie potrafiąc pewnych spraw przewidzieć. Chodzi o to, żeby mój następca w spokoju przygotował zespół do wiosny i podjął walkę o utrzymanie. Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna.

Za wyniki zawsze jednak odpowiada trener...

Na naszą jesienną postawę złożyło się wiele czynników. Nie omijały nas kontuzje. Zawodnicy grę w piłkę muszą godzić z obowiązkami szkolnymi i zawodowymi. Wielu chłopców przychodzi na zajęcia prosto z budowy. Jedni znoszą to lepiej inni gorzej. Powtórzę raz jeszcze, że trzecia liga nie wybacza prostych błędów, które na niższym szczeblu często uchodziły płazem. W czwartej lidze było kilka naprawdę słabych zespołów, więc można było śrubować serię meczów bez porażki, czy zwycięstw na własnym boisku. Działacze mają nową koncepcję, w której nie ma dla mnie miejsca, więc mogę tylko mojemu następcy życzyć powodzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto