Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oświęcim: absurdalne przepisy nie pozwalają na wycięcie drzew z lipowej alei śmierci

Leszek Pniak, Monika Pawłowska
Jerzy Kubarek i Krzysztof Gałan kilka dni usuwali skutki wichur, które powaliły spruchniałe drzewa
Jerzy Kubarek i Krzysztof Gałan kilka dni usuwali skutki wichur, które powaliły spruchniałe drzewa Leszek Pniak
Droga krajowa nr 44 łącząca Zator z Oświęcimiem przez wielu nazywana jest lipową aleją śmierci. Drzewa, które sadzono za czasów Jan III Sobieskiego, dawno wymarły, a na ich miejscu posadzono nowe ku pamięci wielkiego wodza. Niestety, również nie są już młode i zagrażają kierowcom oraz mieszkańcom.

Zwłaszcza po ostatnich ulewach, wichurach i gradobiciach. Wiele lip jest zupełnie zgniłych i podmuchy wiatru łamią je niczym zapałki. Tymczasem nie można ich wyciąć.

- Gmina jest zakładnikiem starych decyzji jeszcze bielskiego konserwatora zabytków - mówi wprost Zbigniew Biernat, burmistrz Zatora. Teraz opiekunem starych lip jest małopolski wojewódzki konserwator zabytków. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wnioskowała już dwa lata temu o wycięcie z tego rejonu stu drzew. Jednak wszystko poszło na marne, bowiem konserwator nie wyraził zgody.

- Nie mogę wykreślić samodzielnie z rejestru zabytków drzew w alei lipowej, potrzebna jest również zgoda Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie - tłumaczy Jan Janczykowski, wojewódzki konserwator zabytków. - Prócz tego musi być zrobiona analiza, które drzewa faktycznie zagrażają - dodaje. Żeby można było ruszyć z miejsca, do akcji musi się włączyć miasto Zator, bo - jak zapewnia Janczykowski - nie przypomina sobie, aby miał w rękach dokumenty, które potwierdziłyby zagrożenie.

Pracownicy, którzy usuwają drzewa z ulic na odcinku miedzy Zatorem a Przeciszowem, załamują ręce. - W ostatnich latach przez powalone drzewa zginęły tu dwie osoby - mówi Jerzy Kubarek(na zdjęciu). - Za każdym razem, kiedy nadchodzą wichury, wiem, że będziemy mieli ręce pełne roboty - dodaje. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie przyznaje, że wycięcie zabytkowych drzew jest trudne. - W przypadku Zatora potrzebne są aż dwie zgody, co komplikuje sprawę - tłumaczy Iwona Jarmocik, naczelnik z RDOŚ w Krakowie.

Mieszkańcy powiatu oświęcimskiego boję się jeździć tą drogą. - Ostatnio dosłownie na moich oczach urwał się konar. Serce stanęło mi wtedy w gardle - mówi Stanisław Stanclik z Oświęcimia. Żeby tego było mało, kary za bezprawne obcięcie tylko centymetra drzewa mogą sięgać od kilku do kilkunastu tysięcy złotych!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto