Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oświęcim: Aksam Unia zagra o brązowy medal, GKS Tychy w wielkim hokejowym finale

Jerzy Zaborski
Hokeiści Unii Oświęcim po przegraniu półfinałowej batalii z GKS Tychy jeszcze długo dziękowali kibicom za doping, a ci z kolei prosili o kolejną dawkę emocji w meczach o trzecie miejsce
Hokeiści Unii Oświęcim po przegraniu półfinałowej batalii z GKS Tychy jeszcze długo dziękowali kibicom za doping, a ci z kolei prosili o kolejną dawkę emocji w meczach o trzecie miejsce Fot. Jerzy Zaborski
Aksam Unia nie przeciągnęła półfinału do maksymalnej liczby spotkań. W szóstym pojedynku półfinałowym przegrała we własnej hali 0:1 i całą rywalizację toczoną do czterech zwycięstw 2:4. Oświęcimianie zagrają o brązowy medal, a tyszanie, będący liderem po fazie zasadniczej, zmierzą się w wielkim finale z Ciarko PBS Bank KH Sanok.

Chwała zwycięzcom, szacunek pokonanym. Tak w jednym zadaniu można podsumować półfinałową rywalizację w oświęcimsko-tyskim półfinale. Po meczu stało się coś niebywałego. Publiczność długo fetowała awans Unii do “małego finału”, a robiła to tak spontanicznie, że tyszanie w pewnym momencie ze zdziwieniem spoglądali na trybuny, jakby mieli wątpliwości, czy to aby GKS awansował do finału. W ten sposób kibice docenili trud zawodników włożony w półfinałową batalię i...poprosili o kolejną dawkę emocji.

Przed szóstym meczem oświęcimianie poprawili mentalność, więc kibice byli świadkami emocjonującego meczu, prowadzonego w szybkim tempie. Był namiastką tego, czego kibice byli świadkami w 1998 roku, gdy Unia przełamywała dominację Podhala. Wiadomo było, że o zwycięstwie zdecyduje jedno trafienie.

W pierwszej odsłonie obie strony miały po jednej okazji. Wśród oświęcimian Barinka (10 min), a po drugiej stronie Łopuski (20 min).

Jeszcze więcej emocji było po pierwszej przerwie. Oświęcimianie przetrzymali dwa osłabienia, ale i przy wyrównanych siłach goście mogli się pokusić i gole; Parzyszek nie zdołał poprawić uderzenia Sokoła (21 min), a później Bagiński spudłował, nie wykorzystując podania zza bramki Parzyszka (25 min).

Okrasą meczu był rajd Modrzejewskiego, który po wjechaniu między dwóch obrońców znalazł się sam przed bramkarzem, lecz trafił wprost w niego.

Z kolei przy karze Stebera, po wymianie krążka pomiędzy Jarosem i Jakeszem, krążek trafił na prawą stronę do Połącarza, który uderzył po lodzie, więc Żigardy położył parkan, zapobiegając nieszczęściu. Gdyby „guma” została uderzona górą, z pewnością wylądowałaby w siatce.

Zgodnie z oczekiwaniami, spotkanie toczyło się do pierwszego błędu. Popełnili go miejscowi, przegrywając wznowienie we własnej tercji obronnej, więc po płaskim strzale Vitka to goście cieszyli z prowadzenia.

Minutę później mógł wyrównać Tvrdoń. Atakował z lewej strony, lecz trafił w Żigardiego.

Szansę na remis miejscowi mieli w 53 min, kiedy karę zarobił Kolusz. Bramka tyska była jednak jak zaczarowana, a i z kontrą urwał się Bagiński, który mógł pogrążyć oświęcimian.
Emocje sięgnęły zenitu, kiedy na 69 s przed końcem regulaminowego czasu karę zarobił Mojżisz. Unia wzięła czas, zyskując podwójną przewagę.

Plany przeciągnięcia meczu szybko jednak legły w gruzach, bo karę zarobił Jakesz.
Na sekundę przed końcem blisko remisu był Bepierszcz, ale krążek o centymetry minął bramkę.

- Tychy mają finał, a my jesteśmy w czarnej dziurze _– oto słowa Marcina Jarosa, kapitana Aksamu. - _Wiadomo, że przed sezonem mecze o trzecie miejsce bralibyśmy w ciemno, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc niedosyt jest. Tychy były w naszym zasięgu.

- Choć ostatni mecz był na styku i o jego wyniku zdecydowała jedna akcja, byliśmy zespołem lepszym, mającym więcej okazji bramkowych – ocenił Krzysztof Majkowski, II trener GKS. - _Jednak w całym półfinale oświęcimianie pokazali się z bardzo dobrej strony, stwarzając nam wiele problemów. Zrobili ogromny postęp w porównaniu do fazy zasadniczej, w której zazwyczaj wygrywaliśmy zdecydowanie.

- Moim zawodnikom trzęsły się ręce, co nie do końca rozumiem
– stwierdził Peter Mikula, trener Aksamu. - Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Moim zdaniem, kluczowa dla losów rywalizacji była porażka w Oświęcimiu, po rzutach karnych, w trzecim meczu rywalizacj_i.
Aksam Unia Oświęcim – GKS Tychy 0:1 (0:0, 0:0, 0:1)
0:1 Vitek - Bagiński - Malasiński 41.50
Sędziowali: Tomasz Radzik (Krynica) i Paweł Meszyński (Warszawa). Kary: 6 – 6 minut. Widzów: 3200. Stan play-off (do 4 zwycięstw): 4:2 dla GKS, jego awans do finału.

Aksam Unia: Fikrt – Połącarz, Jakesz, Barinka, Tabaczek, Jaros – Gabryś, Zosiak, Wojtarowicz, Lipina, Tvrdoń – Gabrisz, Ciura, Bepierszcz, Kalinowski, Piotrowicz – Piekarski, Kasperczyk, Adamus, Różański, Modrzejewski.
GKS: Żigardy – Sokół, Havlik, Vitek, Parzyszek, Bagiński – Wanacki, Mojżisz, Witecki, Kolusz, Malasiński - Kotlorz, Sulka, Steber, Rzeszutko, Guzik – Kruczek, Baranyk, Galant, Łopuski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto