Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Chcą udostępnić stary schron z czasów wojny do zwiedzania

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Bartłomiej Szymański przed schronem, który stowarzyszenie chce udostępnić do zwiedzania
Bartłomiej Szymański przed schronem, który stowarzyszenie chce udostępnić do zwiedzania Bogusław Kwiecień
Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium, które zajmuje się ratowaniem zabytków architektury militarnej, postanowiło przywrócić do życia poniemiecki schron przeciwlotniczy

Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium, które zajmuje się ratowaniem zabytków architektury militarnej, przejęło od miasta stary schron z czasów II wojny światowej. Chce udostępnić go do zwiedzania.

- Chcemy za rok, a może uda się wcześniej udostępnić go do zwiedzania dla mieszkańców i turystów odwiedzających nasze miasto - mówi Bartłomiej Szymański z Koła Terenowego Pro Fortalicium w Oświęcimiu.
Zabytkowy obiekt z czasów drugiej wojny światowej stowarzyszeniu przekazało miasto. Jest to poniemiecki ciężki naziemny schron przeciwlotniczy typu „Saltzgitter-Bunker”. Na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie mógł powstać. Nie zachowała się bowiem żadna dokumentacja.

W Pro Fortalicium przypuszczają, że wybudowany został w 1944 roku, co pozwala sądzić, że Niemcy nie przypuszczali, że wkrótce przyjdzie im opuścić te okupowane tereny.

- Często jeżdżę tym odcinkiem ul. Dąbrowskiego, ale dotąd nie zauważyłem tego schronu - przyznaje Łukasz Zagórski, mieszkaniec Oświęcimia. - Kiedyś w rodzinie opowiadano o poniemieckich schronach w rejonie osiedla Chemików, ale nie przypuszczałem, że mogą to być aż tak wielkie budowle - dodaje oświęcimianin.

Metr żelbetonu nad głową

W czasie alianckich nalotów chroniła się w nim kadra inżynierska i techniczna budowanych w sąsiedztwie zakładów niemieckiego koncernu IG Farben.

Wśród rosnących w otoczeniu drzew widać jeszcze kilka lejów po bombach. Spadały blisko, ale solidna budowla pozostała nienaruszona.

Mając jeden metr żelbetonu nad głową Niemcy mogli czuć się bezpiecznie. - Do tego były na nim nałożone trzy warstwy z dużych kostek granitowych, co dawało dodatkowe 60 cm ochrony - wylicza Bartłomiej Szymański.

Jak tłumaczy, konstrukcja była tak pomyślana, aby w razie bezpośredniego trafienia bomby siła wybuchu rozbiła osłonę z kostek. Główny strop miał pozostać nienaruszony. Ściany schronu także mają metr grubości. Z informacji, które udało się uzyskać, że obiekt był zamykany żelazobetonowymi drzwiami o grubości 10 cm.

Jak podkreślają w Pro Fortalicium był to typowy schron, mający zapewnić ochronę przed bombardowaniami w odróżnieniu od bunkrów, które służyły prowadzeniu działań obronnych.

W Oświęcimiu są jeszcze dwa takie schrony przeciwlotniczy typu „Saltzgitter-Bunker”. Oba na os. Chemików za budynkami mieszkalnymi przy ul. Olszewskiego.

Wynieśli tony śmieci i gruzu

Członkowie stowarzyszenia przy porządkowaniu, renowacji i zabezpieczeniu budowli przepracowali już ponad miesiąc.
Na początku przypominała dzikie wysypisko. W środku były tony śmieci, gruzu i starych opon. Trudno było tam w ogóle wejść. Teraz jest to już możliwe i można zobaczyć konstrukcję schronu od wewnątrz.

- Jest wyjątkowo dobrze zachowany - zaznacza Bartłomiej Szymański. - Udało się udrożnić starą niemiecką kanalizację, która działa bez zarzutu, podobnie jak wentylacja - dodaje.

To pozwoli osuszyć obiekt w środku. Na początek przy wejściu zamontowana została także krata, żeby nie wchodzili już tutaj niepożądani goście.

Pracy jest jednak nadal ogrom. W środku trzeba odrestaurować ściany, które teraz pokryte są sadzą, po tym jak ktoś postanowił spalić tutaj śmieci, w tym stare opony.

W stowarzyszeniu planują także odbudować drugie wejście tzw. przelot po drugiej stronie budowli i wyjście ewakuacyjne oraz uzupełnić część granitowej „czapy”, którą w części zaczęto rozbierać ze względu na granitowe kostki. Pozostaje jeszcze kwestia doprowadzenia prądu elektrycznego.

- I wtedy właściwie będzie można wstępnie udostępnić już schron do zwiedzania - mówi Bartłomiej Szymański.
Z czasem ma to być także miejsce, w którym będą organizowane również wystawy, nie tylko związane z historią fortyfikacji militarnych. - Z pewnością spotka się ze sporym zainteresowaniem. Ludzie lubią oglądać takie zabytkowe budowle z ciekawą historią w tle - uważa Łukasz Zagórski.

Nie tylko Stare Miasto

W oświęcimskim Kole Pro Fortalicium podkreślają, że pozwoli to otworzyć nowe możliwości, jeśli chodzi o atrakcje turystyczne w Oświęcimiu. - Chcemy w ten sposób pokazać, że historia naszego miasta nie ogranicza się tylko do Starego Miasta - zaznacza Bartłomiej Szymański.

Jego zdaniem, wystarczy chociażby rozejrzeć się po okolicy wokół schronu. - Jest to historia związana głównie z drugą wojną światową, ale nie tylko - dodają w Pro Fortalicium. Są przekonani, że budowla przy ul. Dąbrowskiego znajdzie się na szlaku wielu turystów, szczególnie miłośników turystyki fortyfikacyjnej, których jest coraz więcej.

W stowarzyszeniu liczą w związku z tym na dalszą bliską współpracę z miastem, która już przyniosła efekty.
Na początku tego roku stowarzyszenie złożyło w oświęcimskim magistracie bogatą, inwentaryzację ponad 80 obiektów militarnych. - Są to obiekty znajdujące się tylko na terenach należących do miasta - zaznacza Bartłomiej Szymański. - Co najmniej drugie tyle znajduje się na gruntach będących w rękach prywatnych i to wszystko w granicach miasta - dodaje.

Ile jest ich na terenach firmy Synthos czy okolicznych podoświęcimskich miejscowości trudno powiedzieć. W stowarzyszeniu nie mogą się pogodzić z faktem, że nie udało się zachować schronów w rejonie ul. Chemików, który został wyburzony w związku z budową północnej obwodnicy Oświęcimia. Był to jeden z najlepiej zachowanych tego typu obiektów w Polsce. Budowla na planie prostokąta została wybudowana ok. 1941 roku na potrzeby zakładu IG Farben, produkującego benzynę i kauczuk.

W razie nalotów bombowych schronienie w nim mogło znaleźć 150 osób. Miał 60 metrów długości. Aby dostać się do wnętrza, należało sforsować 800 - kilogramowe betonowe drzwi. Po zakończeniu drugiej wojny światowej do lat 90. ub. wieku schron był wykorzystywany przez polskie wojsko jako stacja łączności. Stowarzyszenie długo walczyło, aby uratować schron, ale nie udało się.

Władze Stowarzyszenia Pro Fortalicium, które powstało na Śląsku, a obecnie działa także na terenie województw mazowieckiego i małopolskiego, podkreślają duże zaangażowanie w pozyskaniu ostatniego schronu w Oświęcimiu i odnowieniu jego wnętrza Bartłomiejowi Szymańskiemu, jego bratu Łukaszowi Szymańskiemu oraz innym pasjonatom historii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Oświęcim. Chcą udostępnić stary schron z czasów wojny do zwiedzania - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto