W poniedziałek, 5 maja, hokeiści Unii mają rozpocząć przygotowania do nowego sezonu w ekstraklasie. Nie wiadomo jednak, kto przyjdzie na pierwsze zajęcia.
To dlatego, że zawodnicy nie mają już ważnych kontraktów z Unią. Skończyły się im one w ostatnim dniu marca, a do dzisiaj nikt nie zaproponował im nowych umów. Tylko Jarosław Różański do końca kwietnia miał ważny kontrakt, bo przed rozgrywkami podpisywał go później od innych. W przeszłości bywało tak, że już po zakończeniu sezonu dogrywano nowe umowy, które obowiązywały od kwietnia i tym samym zawodnicy mieli ciągłość wynagrodzeń.
Przed oświęcimską rewolucją odtrąbiono jedynie sukces związania się z Unią przez tzw. młodych gniewnych, czyli: Kamila Kalinowskiego, Mateusza Bepierszcza, Bartosza Ciurę, Damiana Piotrowicza i Filipa Komorskiego. Co z pozostałymi? Wiadomo, że rozstano się z czeskim bramkarzem Michałem Fikrtem i najlepszym słowackim napastnikiem Peterem Tabaczkiem, który ostatnio „przyklepał” polskie obywatelstwo, tym samym nie blokując miejsca dla obcokrajowców. Żenująca była forma rozstania z nimi. Zawodnicy odebrali telefon, słysząc lakoniczne: „Sorry, ale nie stać nas obecnie na Ciebie”. Nim zawodnik zdołał zebrać myśli, rozmówca się rozłączył. Dlatego pozostało im jedynie pożegnanie się z kibicami na portalu społecznościowym, na których zresztą wrze od komentarzy.
Zawodnicy w prywatnych rozmowach z dziennikarzami, prosząc w nich o zachowanie anonimowości, nie ukrywają, że są zaskoczeni rozwojem wypadków w Unii. Przecież podczas bankietu kończącego sezon, na którym obecni byli nie tylko sponsorzy, ale i przedstawiciele lokalnych władz samorządowych, nikt nie mówił o drastycznym obniżaniu kontraktów, związanych z inwestycjami w firmie strategicznego sponsora, prowadzonymi zresztą nie od dzisiaj. Przeciwnie, mówiono o drobnym retuszu drużyny, głównie wśród obcokrajowców i podjęciu walki o medal. Skąd teraz nagle taka zmiana frontu?
Dla zawodników najgorsza jest niepewność. Po owej kolacji wezwano ich do klubu tylko raz, by przedstawili swoje warunki finansowe na kolejny sezon. Prowadzący rozmowy z ramienia klubu tylko je spisali i do dzisiaj żaden zawodnik nie dostał odpowiedzi. Próby skontaktowania się z działaczami są praktycznie niemożliwe. Ci, którzy byli przy przedstawianiu ofert mają wyłączone telefony, a Artur Januszyk złożył rezygnację z funkcji prezesa i nie chce składać hokeistom jakichkolwiek obietnic, które nie miałby pokrycia w rzeczywistości.
Zawodnicy przyznają, że takiego bałaganu w okresie przygotowawczym nie było od czasów, gdy rozwód z oświęcimskim hokejem brały zakłady chemiczne. Jednak w tamtym przypadku od początku sezonu 2005/2006 wiadomo było, że jest on ostatnim z „Dworami”, ale do końca liczono, że może nowy właściciel zmieni zdanie. Nie zmienił. Tym razem do zmiany opcji w hokeju doszło z dnia na dzień.
Zawodnicy bez kontraktów zastanawiają się, czy mają przyjść na pierwszy trening, bo tak naprawdę nie wiedzą, czy ktoś ich oczekuje. Z miłości do klubu pewnie raz przyjdą, ale jeśli nie usłyszą konkretów ze strony działaczy, a może i sponsora, to pewnie zaczną szukać nowych klubów. Zgodnie podkreślają, że w Unii była stabilizacja finansowa, ale nie zarabiali aż tyle, że móc pozwolić sobie żyć na drugi miesiąc na kredyt.
https://oswiecim.naszemiasto.pl/oswiecim-hokejowa-unia-musi-zaciskac-pasa-przed-nowym/ar/c2-2249598
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?