Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Soła nie miała argumentów, żeby powalczyć z Porońcem Poronin [ZDJĘCIA, WIDEO]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Po zagraniu z kornera, na przedpolu Soły Oświęcim, o piłkę w górze walczy Bartłomiej Piszczek z Porońca Poronin.
Po zagraniu z kornera, na przedpolu Soły Oświęcim, o piłkę w górze walczy Bartłomiej Piszczek z Porońca Poronin. Fot. Jerzy Zaborski
Soła Oświęcim przegrała na własnym boisku ważne spotkanie w walce o mistrzostwo grupy małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej z Porońcem Poronin (1:2), bo goście mieli w swoim składzie zawodników, którzy na tym szczeblu potrafią zrobić różnicę. To dlatego coraz głośniej w światku piłkarskim mówi się, że to jeszcze Poroniec, w myśl zasady „gdzie dwóch się bije”, może pogodzić Sołę i Wisłę Sandomierz, bo na razie te dwa zespoły wciąż jeszcze są postrzegane jako główni kandydaci do mistrzostwa.

WIDEO: Sebastian Stemplewski, trener Soły Oświęcim

autor: Jerzy Zaborski/Gazeta Krakowska

Goście rozpoczęli od mocnego uderzenia; Paweł Nowak zagrał na prawą stronę do Macieja Żurawskiego, a ten uwolnił się spod opieki Sebastiana Stemplewskiego. Wpadł z boku w pole karne, uderzając na tyle mocno, że piłka przełamała ręce interweniującego Marcina Kopra. Sytuację desperackim wślizgiem próbował ratować Dawid Wadas, ale piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową.

Przyjezdni starali się iść za ciosem. Groźny zwłaszcza był Nowak. Właśnie po jego zagraniu szansę podwyższenia wyniku miał Sebastian Leszczak. Wywalczył jednak rzut rożny.

WIDEO: Przemysław Cecherz, trener Porońca

autor: Jerzy Zaborski/Gazeta Krakowska

Górale mieli zresztą sporo rzutów rożnych. Wykonywał je Nowak. Po jednym z nich Bartłomiej Piszczek główkował w poprzeczkę (13 min).

Kiedy wydawało się, że drugi gol dla przyjezdnych jest tylko kwestią czasu, akcję oświęcimian rozpoczął Mateusz Gleń. Piłka przeszła przez Pawła Cygnara, który przerzucił ją na lewą stronę, a tam, atakujący Dariusz Zapotoczny, płaskim strzałem w przeciwny róg zaskoczył Patryka Królczyka.

W 70 min z lewej strony w pole karne wpadł Leszczak. Uderzona przez niego piłka minimalnie minęła przeciwny słupek. Po chwili goście mieli korner. Po zagraniu z niego miejscowi na krótko wyjaśnili sytuację na swoim przedpolu. Piłka trafiła do Żurawskiego, który - strzałem w przeciwny róg - zapewnił gościom pełną pulę. - To jest właśnie rutyna _– cieszył się Przemysław Cecherz, trener Porońca. - _Niejeden młody piłkarz w takiej sytuacji nie strzeliłby gola. Jednak Maciek Żurawski wiedział, jak takiej sytuacji ułożyć nogę.
- Myślę, że ułożenie nogi nie było przy bramce najważniejsze. Na przedpolu panował spory tłok, więc chciałem przede wszystkim strzelić – tłumaczył po meczu Maciej Żurawski. - Potem już nie mam wpływu na rozwój wypadków. Zawsze przecież piłka mogła się odbić od obrońcy. Miałem szczęście, ale ono też jest potrzebne.

- Bardziej od porażki martwi mnie sytuacja kadrowa. Liga przyspiesza, a naprawdę mam ból głowy z zestawieniem kadry – powiedział Sebastian Stemplewski, trener Soły.

- Wydaje mi się, że o tę jedną bramkę byliśmy od oświęcimian lepsi
– ocenił Przemysław Cecherz, trener Porońca. - Na pewno było to dla nas najtrudniejsze spotkania, odkąd przejąłem zespół.

Soła Oświęcim – Poroniec Poronin 1:2 (1:1)
0:1 Żurawski 8, 1:1 Zapotoczny 17, 1:2 Żurawski 73.
Sędziował: Michał Fudala (Brzesko). Żółte kartki: Czarnik, Snadny, G. Talaga – Kępa, Zielonka, Piszczek, Senderski. Widzów: 300.

Soła: Koper – Czarnik (86 Stanek), Wadas, Stemplewski, W. Jamróz – Gleń, Dynarek, Knapik, Zapotoczny – Cygnar (22 Szewczyk 80 G. Talaga), Snadny.

Poroniec:
Królczyk – Kępa, Piszczek, Pluta, Zielonka (89 Dudzik) – Prokop, Łybyk (28 Łyduch), Wolański (69 Gadzina), Nowak, Leszczak (83 Senderski) – Żurawski.

Grad bramek w Andrychowie, Beskid od 3:0 do 4:4 z Łysicą Bodzentyn

Po pierwszej połowie wydawało się, że wygrana gospodarzy będzie formalnością. Tuż przed przerwą Michał Adamus był zaledwie 6 metrów od bramki, ale trafił w Tomasza Dymanowskiego. Gdyby zdobył czwartego gola, być może goście nie zdołaliby się już podnieść.

Tymczasem w końcówce goście mogli nawet przechylić szalę na swoją stronę. Na szczęście dla miejscowych Dariusz Anduła z bliska główkował obok bramki.

Szansę mieli też miejscowi, lecz Maciej Stróżak trafił w słupek.

- Co można powiedzieć po takim meczu, jedynie tyle, że okazaliśmy się tęgimi frajerami _– Krzysztof Wądrzyk, trener Beskidu, nie krył rozgoryczenia. - _Odniosłem wrażenie, że niektórzy za karę grają w tej lidze.

_- W pierwszej połowie mój zespół był dziwnie rozkojarzony. Chłopcy myśleli, że można wygrać „na stojąco”. W drugiej części pokazaliśmy swoje prawdziwe oblicze _– ocenił Piotr Dejworek trener Łysicy.

Beskid Andrychów – Łysica Bodzentyn 4:4 (3:0)
1:0 Stróżak 13 karny, 2:0 Stróżak 31 3:0 Moskała 43, 3:1 Szymoniak 49, 3:2 M. Kalista 51, 3:3 M. Kalista 66, 4:3 Kaczmarczyk 70, 4:4 Pawłowski 74.
Sędziował: Michał Górka (Tarnów). Żółte kartki: Słupski, Stróżak – Chrzanowski. Widzów: 400.

Beskid: Chwałka – Jurczak, Święs, Młynarczyk, Karcz – Adamus, Słupski, Kaczmarczyk, Moskała – Stróżak, Pająk.

Łysica: Dymanowski – P. Kalista (46 Fortuna), Szymoniak, Kardas, Płusa – Chrzanowski, Maniara (46 Kula), Pawłowski, Michta (88 Kucała) – M. Kalista, Anduła (77 Mażysz).

Inne mecze:

Czarni Połaniec – KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 2:1, Wisła II Kraków – Wierna Małogoszcz 3:0, Beskid Andrychów – Łysica Bodzentyn 4:4, Garbarnia Kraków – Poprad Muszyna 0:1, Unia Tarnów – Hutnik Nowa Huta 1:0, Korona II Kielce – Partyzant Radoszyce 4:3.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto