Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Wojciech Ulatowski opowiada o swoim debiucie na Igrzyskach Europejskich w Baku

Jerzy Zaborski
Archiwum prywatne
Wojciech Ulatowski, pływak Unii, jako jedyny reprezentował Oświęcim w Igrzyskach Europejskich. Debiutował tam na arenie międzynarodowej. Mówi, że takie starty potrzebne mu są do zdobycia doświadczenia.

Jak wspomina pan udział w Igrzyskach Europejskich w stolicy Azerbejdżanu?
To zależy, z jakiej perspektywy popatrzy się na tę imprezę.

Od strony sportowej, to jasne...
Trudno jednak jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

Może pan rozwinąć swoją wypowiedź? Przygotowywał się pan do zawodów w Baku, będących dla pana międzynarodowym debiutem pod kątem wyścigów w stylu zmiennym...
Właśnie w takich wyścigach zostałem wystawiony przez trenerów. Miałem okazję startować na dwóch dystansach. Najpierw na 200 metrów. Zająłem dopiero 36. miejsce. Moja przygoda skończyła się na etapie eliminacji. Na pewno poziom rywalizacji w igrzyskach był bardzo wysoki. W zawodach uczestniczyli 17- i 18-latkowie. Więcej było o rok starszych ode mnie zawodników, ale nie chciałbym się tym usprawiedliwiać. To byłaby droga na skróty.

Pana motto sportowe brzmi, że jeśli nie chce się dać z siebie wszystkiego, to lepiej wracać do domu...
Dlatego, mimo odległej lokaty, czuję się sportowy spełniony. Na 200 m poprawiłem swoją życiówkę o 2 sekundy. To sporo. Jednak to okazało się za mało, by nawiązać walkę z mocną konkurencją.

Startował pan także na 400 metrów stylem zmiennym
Na tym dystansie także poprawiłem swój życiowy wynik, nawet o 3 sekundy. Jednak i tym razem moja przygoda z igrzyskami zakończyła się w fazie eliminacji. Ostatecznie zostałem sklasyfikowany na 28. pozycji. Odległa lokata boli dlatego, bo ten dystans jest moim koronnym. Jednak porażki są wpisane w życie każdego sportowca. Trzeba umieć je przyjąć, żeby potem wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość. Igrzyska Europejskie pokazały mi, jak jeszcze wiele pracy jest przede mną. Taka weryfikacja była mi z pewnością potrzebna.

Nie próbował pan sprawdzić się w innych stylach?
To nie zależało ode mnie, tylko od trenerów. Oni mnie tak ustawili, więc przyszło mi przyjąć ich werdykt. Zresztą cały okres przygotowawczy do Baku przepracowałem właśnie pod kątem stylu zmiennego, więc trudno, żebym na imprezie ścigał się innymi stylami.

Czy debiut na tak ważnej imprezie międzynarodowej nie wywołał przed startem stresu, który mógł mieć wpływ na wyniki?
Na pewno stres był większy niż na zawodach krajowych, nawet o randze mistrzostw Polski. Właśnie dlatego potrzebuję jak najwięcej takich imprez, bo każde kolejne międzynarodowe przetarcie to dla mnie nowe doświadczenie. Żeby jednak móc na nich startować, muszę być wiodąca postacią na krajowym podwórku.

Czy zawody w Baku miały coś z klimatu olimpijskiego?
O tak! Mieszkaliśmy w wiosce olimpijskiej, do której nikt nie miał wstępu poza jej mieszkańcami. Miałem przywilej uczestniczenia w ceremonii zamknięcia igrzysk. To wspaniałe przeżycie. Najpierw, razem z kadrą, wykonaliśmy rundę honorową wokół głównej estrady, a potem zajęliśmy miejsca na widowni, bardzo blisko niej. To niezapomniane wrażenie móc uczestniczyć w takim sportowym spektaklu. Udział w igrzyskach dał mi motywację do jeszcze cięższej pracy.

Co pan robi poza pływaniem?
Lubiłem jeździć na snowboardzie. Musiałem jednak zrezygnować z tego hobby, gdy dwa lata temu nabawiłem się kontuzji, która - na szczęście - nie pokrzyżowała planów treningowych. Założono mi gips wodoodporny, z którym normalnie pływałem. Nie mogłem jednak uczestniczyć w rocznikowych mistrzostwach Polski, co było wystarczającą nauczką na przyszłość.

Czy do pływania trafił pan za namową starszej siostry, która także pływała w barwach Unii?

Razem z siostrą trafiliśmy do pływania, żeby się oswoić z wodą i pewnie się w niej poruszać. Potem było już pływanie na poważnie. Siostra ostatnio jednak zrezygnowała z pływania, stawiając na triathlon.

Skoro najpierw poszedł pan w jej ślady, to czy tym razem nie będzie podobnie?

Na razie się na to nie zanosi. Pływanie sprawia mi ogromną satysfakcję. Osiągam w nim przyzwoite wyniki na krajowym podwórku. Wciąż mam w nim coś do osiągnięcia. Być może w nowym sezonie, do którego za kilka tygodni zaczniemy przygotowania, znowu będę się skłaniał do dłuższych dystansów stylu dowolnego. Był okres, że właśnie niemu zacząłem poświęcać więcej wagi. Potem nastawiłem się na styl zmienny, skoro właśnie na nim wypełniłem kwalifikację do Baku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto