Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oszust Radosław M. usłyszał wyrok. 12 osób triumfuje zwycięztwo w walce o sprawiedliwość

Ewelina Sadko
Oszust Radosław M., prywatnie rolnik z Pszczyny, który naciągnął na setki tysięcy złotych ponad tysiąc osób z całego kraju, w tym wiele z Małopolski zachodniej, usłyszał pierwszy wyrok w sprawie karnej. Sąd nie dał wiary jego tłumaczeniom i skazał go na 2,5 roku więzienia. Nie wydał natomiast zakazu prowadzenia działalności gospodarczej. Oznacza to, że oszust może dalej uprawiać swój proceder i wyłudzać pieniądze od kolejnych osób. Od swoich ofiar żąda jednorazowo od dwóch do nawet stu tysięcy złotych.

Osoba znana prokuraturze

Skazany zna już uroki więziennej celi. Za kratkami spędził 4,5 roku. Teraz, pomimo kolejnego wyroku, nadal nie dostał zakazu prowadzenia swojej firmy. Sąd uznał, że nie należy mu się taka kara. Wyrok, który zapadł, nie jest prawomocny. Radosław M. złożył pisemny wniosek o jego uzasadnienie. Wszystko wskazuje na to, że się odwoła, do czego ma prawo.

- Oskarżony Radosław M. nie stawił się na rozprawie, dlatego wyrok zapadł zaocznie - mówi Beata Długajczyk, prezes Sądu Rejonowego w Mysłowicach. - Zostało przeprowadzone postępowanie dowodowe. Radosław M. został skazany na 2,5 roku - tłumaczy prezes sądu.

Sprawa karna, która zakończyła się w mysłowickim sądzie 3 września, prowadzona była z powództwa 12 osób. Wyrok, jaki usłyszał Radosław M., nie był dla większości z poszkodowanych osób satysfakcjonujący. Prokuratorzy twierdzą jednak, że to dopiero początek lawiny pozwów.

- Od grudnia wystosowaliśmy przeciwko Radosławowi M. trzy akty oskarżenia do sądu w Mysłowicach - tłumaczy Bogusław Rolka, prokurator rejonowy z Pszczyny. - Jeden z kodeksu skarbowego, jeden dotyczył nękania i jeszcze dwa w sprawach oszustw i wyłudzeń. Osoba ta jest nam doskonale znana - tłumaczy prokurator.

Oszukani jednoczą się w internecie

Ofiary Radosława M. założyły forum "dodajoszusta.pl" w internecie. Opisują na nim swoje przypadki i jednoczą się w walce o sprawiedliwość. - Jest moim utrapieniem od kilkunastu miesięcy. Nie mogę zrozumieć, dlaczego sądy tak obijają się w jego sprawie - mówi pani Barbara z Opola, której syn padł ofiarą oszusta z Pszczyny. - Ten wyrok jest dla tysiąca osób światełkiem w tunelu, jest jak wygrana w totolotka. Wreszcie ktoś dał mu pstryczka w nos i teraz czekamy, aż pójdzie na dno - dodaje kobieta.

Pani Barbara walczy z Radosławem M. w imieniu swojego syna. Młody chłopak wpadł w pułapkę w wakacje ubiegłego roku. Chciał roznosić ulotki. Spotkał się z "przedsiębiorcą" i podpisał umowę. Składając podpis pokwitował odbiór ulotek, które miał roznosić. Niestety Radosław M. nie dostarczył ich chłopcu. Kilka dni później nastolatek dostał wezwanie do zapłaty dwóch tysięcy złotych kary za niewywiązanie się z umowy.

- Chciałam załatwić to bez sądów, zadzwoniłam do niego i prosiłam, żeby dał mi te ulotki - tłumaczy pani Barbara. - Zaśmiał się jedynie do słuchawki. Później spotkaliśmy się już w sądzie. Popatrzyłam mu w oczy i powiedziałam, że moim celem w życiu staje się to, aby wsadzić go do więzienia i przysięgam, że dotrzymam słowa temu łotrowi. Poświęcę życie, aby dostał to, na co zasługuje - dodaje.

Zawieramy umowę z oszustem

Sam Radosław M. pozwał już kilkadziesiąt osób. Twierdzi, że to on jest oszukiwany. Postanowiliśmy sprawdzić, w jaki sposób działa, dlatego zdecydowaliśmy się na prowokację dziennikarską. Umówiliśmy się z nim w jego biurze, aby podpisać umowę na roznoszenie ulotek.

Kiedy formalności zostały dopełnione, poprosiliśmy o rozwiązanie umowy. Powód był prosty: decyzję o współpracy podjęliśmy zbyt szybko i po namyśle jednak nie chcemy dla niego pracować. Umowy zostały zniszczone. Potargane kartki trafiły do kosza na śmieci.

Dwa tygodnie później dostaliśmy SMS, w którym Radosław M. wzywa nas do zapłaty 10 tys. zł kary. Kilka dni później dostarcza pismo z wezwaniem do zapłaty 100 tys. zł kary. - Nie jestem oszustem, tylko ofiarą - tłumaczył Radosław M. w rozmowie z naszymi reporterami. - Jeśli chcecie ze mną rozmawiać, to proszę zapłacić. Minuta kosztuje sto złotych - wyjaśnił i rzucił słuchawką.

Pieniądze, których żądał, oczywiście nie trafiają na jego konto. Wczoraj skontaktowaliśmy się z Radosławem M., aby skomentował wyrok sądu w Mysłowicach. - Jest pani oskarżoną przeze mnie osobą, a ja z oskarżonymi nie rozmawiam - stwierdził Radosław M. - W swoim czasie dowie się pani za co, ale proszę pamiętać, że jest pani przestępcą. Proszę to sobie powtarzać - oświadczył dumnie, po czym życzył "niemiłego dnia" i skończył rozmowę.

Udaje biednego, a "pieniędzy ma jak lodu"

Nikt nie zna Radosława M. lepiej od jego teścia. Stanisław Wantulok także walczy z byłym już zięciem o sprawiedliwość. Jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie, która dotyczy 65 osób i rozpocznie się dziś w Sądzie Rejonowym w Siemianowicach Śląskich.

- Dlaczego nikt nie sprawdzi tego, co on wypisuje we wnioskach, które wysyła do sądów? - zastanawia się oburzony Wantulok. - Każdy sąd zwalnia go z kosztów, a on pieniędzy ma jak lodu. Pisze, że jest biedny, że płaci alimenty, a mojej córce daje 200 zł miesięcznie z przyznanych 1400 zł. Mieszkam niedaleko niego. Wiem o nim wszystko. W tym roku był już dwa razy na wakacjach. Nie jest taki biedny, skoro stać go na prywatnych adwokatów i zagraniczne wyprawy - dodaje.

Radosław M. zawęża zakres "pomocy"

Prokuratura Rejonowa w Oświęcimiu przygląda się sprawie Radosława M. Zachęca wszystkie osoby, które zostały poszkodowane, aby zgłaszały się ze skargami. Firma M. zmieniła w ostatnim czasie nazwę. Na nowych ulotkach można przeczytać: "Do-Rada. Pomoc prawna w sprawach unijnych". Wszystko po to, aby odciąć się od wyszydzonego hasła: "darmowe porady w każdej sprawie".

Radosław M. z Pszczyny został skazany 3 września z artykułu 286 paragraf 1, który brzmi:

Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu.
Dodatkowo M. musi zapłacić 12 tys zł grzywny, blisko pięć tys. zł kosztów sądowych i adwokackich oraz zobowiązany jest do spłaty całej sumy, jaką stracili poszkodowani. W sprawie poszkodowanych było 12 osób.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto