Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pamiętny grudzień w kopalni "Manifest Lipcowy"

Barbara Musiałek
Czesław Kłosek (z prawej) do dziś nosi w kręgosłupie kulę,  pamiątkę z pacyfikacji kopalni.
Czesław Kłosek (z prawej) do dziś nosi w kręgosłupie kulę, pamiątkę z pacyfikacji kopalni. fot. Agnieszka Materna.
Uroczystości rocznicowe odbyły się we wtorek na placu kopalni "Zofiówka" - dawniej "Manifestu Lipcowego", gdzie w grudniu 1981 roku rozegrał się dramat górników.

Wówczas rannych od kuli zostało czterech górników - to właśnie na tym placu padły pierwsze strzały stanu wojennego - a wielu innych pracowników kopalni zostało pobitych przez oddziały milicji i ZOMO. Strajk rozpoczął się 14 grudnia. Kopalnia wypełniła się tysiącami ludzi, którzy dołączali do kolegów na kolejnych zmianach. Żądano między innymi odwołania stanu wojennego i realizacji zapisów porozumień jastrzębskich.

Dziś, po latach, bohaterowie tych dni wspominają grudniowe wydarzenia. - Na strajk nasz pracodawca, czyli państwo, reprezentowane przez generałów, odpowiedział wysyłając wojsko i oddziały milicji. Nie wiedzieliśmy, co będzie. Panowała atmosfera strachu - opowiada Czesław Kłosek, który do dziś nosi w kręgosłupie kulę, którą trafił go jeden z ZOMO-wców.

Funkcjonariusze i żołnierze otoczyli "Manifest Lipcowy" około godziny 11. Do walki z górnikami przystąpiło 12 kompanii milicji obywatelskiej: trzy kompanie ZOMO, trzy jej Rezerwowe Oddziały, cztery kompanie Ochotniczej Rezerwy i dwie kompanie milicji z Komedy Wojewódzkiej. Do akcji wysłano też 15 członków Plutonu Specjalnego ZOMO.

Służby mundurowe miały do dyspozycji 30 czołgów, 15 wozów opancerzonych i cztery armatki wodne. Ale górnicy "Manifestu Lipcowego" byli przygotowani do walki.

- Wieść o pacyfikacji przyszła do nas z kopalni "Jastrzębie". Tam już było po wszystkim. Siedzieliśmy zagrzewając się do walki, mówiąc sobie, że nawet guzika nie oddamy, aż przyjechały uzbrojone i zorganizowane oddziały mundurowych - opowiada Czesław Kłosek. - Mieliśmy na naszej stacji ponad 30 tysięcy litrów benzyny i oleju napędowego - było mnóstwo możliwości do prowadzenia regularnej wojny. Ale my przecież nie chcieliśmy zrobić rzeźni, górnik nie jest od tego, żeby walczyć. Chcieliśmy pokazać im, że protestujemy, aż oni w końcu postanowili z tym skończyć i użyli środków chemicznych - dodaje. Posypał się grad kul, jedna trafiła pana Czesława w podbródek, po czym odbiła się rykoszetem i wpadła do kręgosłupa. Raniono też trzech innych górników. - Trzy kwadranse czekaliśmy na karetkę. Lekarz, który prosił majora, żeby wcześniej wpuścić ją do środka, dostał bardzo krótki rozkaz, że nie ma o tym mowy - wspomina pan Czesław.

Ratować go próbował Stanisław Haśkiewicz, wówczas górnik, dziś słynny jastrzębski biegacz. - Chciałem udzielić Czesławowi pierwszej pomocy, ale nie znałem się na tym, zaciągnąłem go więc do punktu opatrunkowego. Gdy tam dotarliśmy, powiedziano, aby osoby, które nie są poszkodowane opuściły punkt, bo rannych będzie dużo więcej - opowiada pan Stanisław. - Wracając koło stacji ratowniczej dopadli mnie ZOMO-wcy i dotkliwie spałowali - dodaje.

Stanisław Haśkiewicz odzyskał przytomność dopiero następnego dnia w szpitalu. - Lekarz stwierdził, że mam krwiaka grubości trzech centymetrów i długości kilkunastu centymetrów, ciągnący się od ucha do drugiego kręgu kręgosłupa. Kiedy nawiązał ze mną kontakt powiedział, że mam ogromne szczęście, bo jakby pała trafiła dwa centymetry dalej, uderzyłaby w kręgosłup i byłbym już trupem - mówi.

Żona szukała pana Stanisława przez dwa dni, koledzy też nie wiedzieli, gdzie jest.

- Szpital był wtedy obiektem zamkniętym. Lekarze i pielęgniarki przekazywali informacje rodzinie ustnie. Nie chcieli zapisywać nawet adresu, bo bali się kontroli na mieście - tłumaczy były górnik.

Na pytanie, czy drugi raz też podjąłby walkę odpowiada: Drugi raz nawet bym się nie zastanawiał, bo naprawdę warto było.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pamiętny grudzień w kopalni "Manifest Lipcowy" - Jastrzębie-Zdrój Nasze Miasto

Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto