Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paweł Korzeniowski wrócił do pływania, bo chce powalczyć o piątą olimpiadę

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Paweł Korzeniowski po trzech latach przerwy wrócił do pływania, by powalczyć o kwalifikację olimpijską do Tokio
Paweł Korzeniowski po trzech latach przerwy wrócił do pływania, by powalczyć o kwalifikację olimpijską do Tokio Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 34-letnim oświęcimianinem PAWŁEM KORZENIOWSKIM, który postanowił powalczyć o olimpijski paszport do Tokio.

W zawodach „Bijemy rekordy”, po swoim patronatem, oficjalnie wrócił pan do pływania po trzech latach przerwy.
Można tak powiedzieć, choć już trzy miesiące wcześniej przed zawodami w Oświęcimiu wróciłem do treningu. Stało się tak za namową Marcina Cieślaka, zawodnika z Warszawy, który po powrocie do pływania, w grudniowych mistrzostwach Europy w Glasgow, zdobył dwa medale; srebrny w sztafecie na 4 razy 50 metrów stylem dowolnym i indywidualnie na 100 metrów stylem motylkowym. Można? Można!

Rozumiem, że jesteście przyjaciółmi, bo pan przecież jest związany ze stolicą. Musiały być jednak jakieś inne motywy powrotu do pływania.
Pokusą okazała się wizja uczestnictwa w piątych w moim życiu igrzyskach olimpijskich. Takiego wyczynu nie dokonał jeszcze żaden pływak. Może zatem zostanę pierwszym (śmiech). Mam jednak świadomość, że do tego droga daleka. Kwalifikacja olimpijska odbędzie się w letnich mistrzostwach Polski, na długim basenie.

W Oświęcimiu popłynął pan na 100 metrów stylem dowolnym, a przecież koronnym dystansem był wyścig na 200 metrów stylem motylkowym. Zmiana profesji?
Przed zakończeniem kariery pływałem przecież stylem dowolnym. Po trzech latach przerwy trudno byłoby mi się ścigać na najwyższym poziomie w stylu motylkowym, który jest bardzo ciężkim i wymagającym dla zawodnika. Pływam sto metrów kraulem, bo moim zadaniem jest przede wszystkim załapanie się do sztafety 4 razy 100 metrów stylem dowolnym. Jeśli już udałoby mi się zakwalifikować na olimpiadę, to pewnie chciałbym także indywidualnie powalczyć na 100 metrów dowolnym. Jednak o stylu motylkowym nie ma mowy. Rachunek olimpijski zatem jest prosty. Muszę być w pierwszej czwórce kraulistów w Polsce, żeby mieć miejsce w sztafecie, choć poza nimi jest jeszcze dwóch rezerwowych.

Zobaczcie: Paweł Korzeniowski oficjalnie wrócił do pływania

Znając pana pasję w podejściu do pływania, konkurencja musi się mieć na baczności.
Staram się tak zorganizować, żeby moje przygotowania olimpijskie nie odbiły się na rodzinie, choć decyzję o powrocie do pływania skonsultowałem z żoną Martą. Trzy miesiące temu urodził mi się drugi syn. Zatem walka o olimpijski paszport będzie dla mnie nie lada wyzwaniem, chyba trudniejszym niż za pierwszym razem, kiedy jeszcze jako młody chłopak zakwalifikowałem się do Aten w 2004 roku.

Po zakończeniu przygody z pływaniem zajmował się pan triathlonem. Czy piątej olimpiady nie można byłoby „zaliczyć” w innej dyscyplinie?
Nie, nawet jeśli w pływaniu, którym się rozpoczyna rywalizacja w triathlonie, uciekłbym konkurencji, żeby myśleć o odegraniu jakiejś ważniejszej roli, w biegach musiałbym się podciągnąć aż o 10 minut.

W swojej bogatej karierze sportowej ma pan medale mistrzostw świata i Europy, ale brakuje tego olimpijskiego. Najbliżej jego zdobycia był pan w Atenach. Potem podobna szansa już się nie powtórzyła. Jakie były tego powody?
Startując w Atenach miałem zaledwie 19 lat. Zatem byłem jeszcze w trackie fizycznego rozwoju. Moje czwarte miejsce niektórzy odebrali jako dobry prognostyk przed kolejnymi igrzyskami. Inni czuli niedosyt, że taka szansa może się już nie powtórzyć. Sprawdziła się ta druga opcja. Gdyby igrzyska w Atenach odbyły się rok później, pewnie cieszyłbym się z medalu olimpijskiego. Przecież w 2005 roku, w Montrealu, zostałem mistrzem świata na 200 metrów stylem motylkowym na długim basenie. Wtedy moja forma – że tak powiem – wystrzeliła. Z kolei na igrzyskach w Pekinie pojawiły się kostiumy poliuretanowe. To było coś nowego, niedostępnego wówczas dla wszystkich, a takie kostiumy dawały posiadającym je zawodnikom większe możliwości. Zająłem wtedy szóste miejsce na swoim koronnym dystansie, a w Londynie, w 2012, była siódma lokata. Nie ma jednak sensu wracać do przeszłości. Znowu czuję głód treningu i wyścigów. To z pewnością będzie jeden z moich dodatkowych atutów. Chcąc myśleć o wyjeździe do Tokio, muszę na 100 metrów kraulem pływać w okolicach 49 sekund na długim basenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Paweł Korzeniowski wrócił do pływania, bo chce powalczyć o piątą olimpiadę - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto