MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Po meczu TKH - Podhale 4:1

STEFAN LEŚNIOWSKI
Kiedyś obaj prowadzili reprezentacje kraju, wprowadzając ją po raz ostatni na światowe salony. Przez rok grali w grupie A mistrzostw świata. Nikt dotychczas nie powtórzył tego sukcesu.

Kiedyś obaj prowadzili reprezentacje kraju, wprowadzając ją po raz ostatni na światowe salony. Przez rok grali w grupie A mistrzostw świata. Nikt dotychczas nie powtórzył tego sukcesu. Później ich trenerskie drogi się rozeszły. Jeden został dyrektorem sportowym SSA Wojas Podhale, a potem trenerem wizytówki Nowego Targu, którą - po dziesięciu latach - doprowadził do mistrzowskiego tytuł.

Drugi rozstał się z macierzystym klubem i szkolił zespoły KTH Krynica, gdańskiego Stoczniowca, a obecnie przejął szkoleniowy ster nad "Stalowymi piernikami" z Torunia. Gdańszczan doprowadził do historycznego dla klubu brązowego medalu. Zbudował piramidę młodzieżowego szkolenia, na podhalańskich wzorcach. We wtorek spotkali się, obaj po przeciwnej stronie barykady. Jeden zawiadywał w boksie "Szarotek", drugi - w toruńskim. O kim mowa? O braciach Pyszach. Starszy - Marian to ten, który przeniósł się do Grodu Kopernika, zaś młodszy Wiktor - pozostał w rodzinnych stronach. Obaj przystępowali to tej braterskiej konfrontacji po przejściach, albo jak to określiła jedna z gazet -po czarnej niedzieli Pyszów. Chłopcy Wiktora spartaczyli robotę w Sosnowcu. W ciągu 17 minut ze stanu 6:2 pozwolili rywalowi wyciągnąć na 6:7. -Niemożliwe stało się możliwe - mówił z goryczą po meczu Wiktor Pysz. - To co się stało, logicznie nie da się wytłumaczyć. Nie mogę sobie uzmysłowić, jak mogliśmy roztrwonić czterobramkowe prowadzenie. Wydawało się, że wszystko jest pod naszą kontrolą, a tymczasem nadszedł kataklizm. Bo tylko takie określenie pasuje do tego co się wydarzyło. Sosnowiec miał w ostatniej tercji ponad 60% skuteczność. Przyznam, że po tym meczu z niecierpliwością oczekiwałem na wynik z Torunia. Stamtąd też nie napłynęły krzepiące wieści dla rodziny Pyszów. Marian poległ z Sanokiem. W tym przypadku zwycięstwo zostało w rodzinie, tyle, że w... hokejowej. "Pobił" Mariana szkoleniowiec rodem z Nowego Targu Andrzej Słowakiewicz. Nie ukrywał tego, że miał ogromną satysfakcję z tej wygranej. Tymczasem Marian... - Nasz rywal grał głęboką defensywą i czyhał na okazje z kontrataku, a my mu w tym pomogliśmy - mówił dziennikarzom. Trzy gole straciliśmy grając w osłabieniu. To była nasza największa zmora w tym spotkaniu. Weekend nam nie wyszedł. Straciliśmy pięć punktów, które, mówiąc szczerze, byliśmy w stanie zdobyć. Zawodnicy byli trochę zagubieni, ale próbowali to zmienić. Taki jest sport, czasem nie wszystko się udaje. 48 godzin po porażce z Sanokiemgęba Mariana uśmiechnięta była od ucha do ucha. Jego chłopcy przeszli ogromną metamorfozę i pokonali samego mistrza. Tym razem to jego podopieczni skopiowali taktykę "Mąki". To Podhale miało więcej zgry, stwarzało sobie doskonałe sytuacje pod bramką gospodarzy, ale nie potrafiło tego udokumentować golami. Kachniarz w bramce, który przyszedł do Torunia z Cracovii miał "dzień konia". Łapał wszystko i to w nieprawdopodobnych sytuacjach. Wygrywał też pojedynki oko w oko z nowotarskimi napastnikami. Tymczasem gole padały do bramki strzeżonej przez Rajskiego. Dopiero przy stanie 3:0 dla gospodarzy, podopieczni Wiktora zdobyli gola. W trzeciej tercji poszli za ciosem, ale trzeba przyznać, że gracze starszego brata bardzo umiejętnie się bronili, wybijali z uderzenia hokeistów spod Tatr, a jeśli nie udało im się powstrzymać któregoś z górali, to na posterunku był niezawodny Kachniarz. Niewątpliwie okrzyknięty bohaterem meczu, ale... pomogli mu w tym rażący indolencją strzelecką nowotarżanie. Starszy brat triumfował, a sytuacja drużyny młodszego jest nieciekawa. W ostatnich trzech spotkaniach zdobyli zaledwie dwa punkty. W sześciu rozegranych meczach mają w dorobku sześć "oczek", a więc bardzo niską średnią - jeden punkcik na mecz. Tylko raz udało się mistrzowi wygrać w regulaminowym czasie. Dokonali tego przed własną publicznością z wicemistrzem kraju, GKS Tychy. Stoczniowca zaś pokonali dopiero po 65 minutach, a więc po dogrywce, po której dopisuje się do tabeli tylko dwa punkty. Wiktor Pysz był jednak zadowolony z postawy drużyny w Toruniu. - Gramy coraz lepiej i jestem spokojny o kolejne mecze - powiedział. - W drugiej tercji mieliśmy sporą przewagę, ale skuteczność zawodziła. Doskonale bronił Kachniarz. Z dobrej strony zaprezentował się Kret, który tym występem wywalczył sobie stałe miejsce w drużynie. Ten mecz miał też drugi podtekst. Otóż w ubiegłym sezonie walnie do zdobycia przez "Szarotki" tytułu mistrza Polski przyczynił się Vladimir Buril, olimpijczyk z Lillehammer. 38 -letni Słowak, po tym jak go niechciano w stolicy Podhala, twierdząc, że jest za stary, wylądował więc w Toruniu. Miał ogromną motywację, by pokazać byłym kolegom i trenerom, że niesłusznie go skreślono. Vlado harował na całej długości i szerokości lodowiska. W Podhalu zasłynął wielką elastycznością, przechodzeniem do ataku. Nie miał zbyt wielkiej swobody w Nowym Targu, musiał dostosowywać się do założeń taktycznych, a nie na improwizacji. Twierdzi, iż w Toruniu dostał więcej swobody. To zresztą gracz doświadczony, który z niejednego pieca chleb jadł. Swoją firmową akcję przeprowadził w 30 minucie. Postanowił poddać
próbie defensywę "Szarotek". Do ich tercji wtargnął prawym skrzydłem i...urządził sobie slalom. Minął dwóch obrońców i rzucił "gumę" pod poprzeczkę, która po plecach Rajskiego wpadła do siatki. Nic więc dziwnego, że w geście triumfu zrobił małą rundkę wokół tafli. - Mam sposób na Rajskiego, ale muszę przyznać, że ta bramka padła dość przypadkowo - stwierdził Vladimir Buril.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto