MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Polskie siatkarki są coraz bliżej awansu na igrzyska

Oskar Berezowski
Polki musiały wygrać dwa sety, by awansować do pół finału turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Pekinie rozgrywanego w Halle. Więc już w pierwszych minutach piątkowego meczu spadły jak topór na głowy zaskoczonych ...

Polki musiały wygrać dwa sety, by awansować do pół finału turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Pekinie rozgrywanego w Halle. Więc już w pierwszych minutach piątkowego meczu spadły jak topór na głowy zaskoczonych rywalek. Drużyna Marco Bonitty pustoszyła parkiet po stronie Turczynek potężnymi atakami Małgorzaty Glinki i Katarzyny Skowrońskiej.

Do pierwszej przerwytechnicznejbyłojuż8:2. Złotka nagle jednak straciły impet. Traciły punkty seriami, popełniały błędy w bloku, psuły zagrywkę.Półgodziny trwało to przedziwne widowisko, które na swoją korzyść rozstrzygnęły zawodniczki znad Bosforu. Początek drugiego seta także należał do naszych przeciwniczek. Kibicom strach zajrzał w oczy. Polki w środę rozegrały przecież piekielnie ciężki, pięciosetowy mecz z Niemkami. W czwartek trener Bonitta zgotował im dwa treningi. Czyżby zabrakło Polkom sił w tym arcy ważnym spotkaniu?

To oznaczałoby błąd trenera. - Za nim poszłabym nawet w ogień - stwierdziła twardo przed meczem dwukrotna mistrzyni Europy (pod wodzą Andrzeja Niemczyka) Małgorzata Glinka. I rzeczywiście. Na parkiecie rozgorzał prawdziwy ogień walki. A Polki skoczyły w niego bez wahania. Można oczywiście wytknąć błędy biało-czerwonych, ale przecież potrafiły zatrzymać rozpędzone Turczynki. Powietrza w żagle drużyna Alessandro Chiappiniego nabrała już w czwartek, wygrywając z wyżej notowanymi Holenderkami. W piątek Gözde Kirdar, Pelin Celik, Neriman Özsoy iEsra Gumus także zaczęły rozwijać skrzydła. Do czasu. Bonitta bez przerwy zachęcał swoje podopieczne do opanowania emocji i koncentracji.

Poskutkowało dopiero w drugim secie. Turczynki zaczęły odbijać się od polskiego bloku, nie miały pomysłu na asy serwisowe Leny Dziękiewicz. W pewnym momencie Złotka prowadziły 15:7. W ekipie Chiappiniego krew zaczęła buzować. Żółtą kartkę dostała Gumus. Gra całkowicie przestała im się układać. Dla Polek jeden wygrany set to była dopiero połowa sukcesu. Kolejnego nie wygrały jednak łatwo. Biało-czerwone znów wysoko prowadziły i znów Turczynki rzucały się do dramatycznych kontrataków.

Końcówka to wymiana punkt za punkt, aż do 28:26 dla Złotek. Po tej wygranej można było zaobserwować pierwsze oznaki euforii. Polki miały już półfinał w kieszeni. Mogły nawet przegrać i tak chyba pomyślały Turczynki. Choć ekipa Chiappiniego grała właściwie tylko o honor, to widać było, że nad Bosforem jest on w cenie. Naszeprzeciwniczkiprowadziłynawet15:12.To był jednak tylko chwilowy przebłysk. Polska drużyna złapała drugi oddech. Anna Barańska kruszyła
morale rywalek asami serwisowymi, podobnie jak Maria Liktoras i Katarzyna Skorupa.

Piłki kierowane do Skowrońskiej niemal za każdym razem zmuszały Turczynki do kapitulacji lub ekwilibrystycznych prób bloku. Momentami przypominało to bitwę pod Chocimiem: nasze ostrzeliwały się dzielnie, Turczynki atakowały bez pardonu. W 1621 r. Turcy podpisali pokój, gdy w naszej twierdzy była już tylko jedna beczka prochu. W Halle drużyna Bonitty także schodziła z parkietu wymęczona. Dzięki prawie dwugodzinnej piątkowej batalii panie są bliżej upragnionych igrzysk olimpijskich w Pekinie. Pojedzie tam jednak tylko triumfator turnieju, a do ogrania pozostały przecież jeszcze doskonałe Rosjanki i Serbki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto