Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poręba Wielka, Wtsiadają z autobusu wprost do rowu. Urząd obiecuje, że załatwi problem

Ewelina sadko
Mieszkańcy ul. Tyszkiewicza w Porębie Wielkiej (gmina Oświęcim) tracą cierpliwość. Od 40 lat walczą o bezpieczeństwo na swojej drodze. Pomału się poprawia, ale ciągle brakuje najważniejszego: chodników i bezpiecznego przystanku.

– Urzędnicy otworzą oczy dopiero wtedy, gdy jakiś szaleniec staranuje grupę dzieci wracających poboczem ze szkoły – twierdzą mieszkańcy okolicznych domów.
Ulica Tyszkiewicza jest jedną z takich, na której inwestycje dochodzą do skutku dopiero wtedy, gdy mieszkańcy „wydeptają” je w urzędzie. W ubiegłym roku zamontowano tu cztery latarnie. Wcześniej nie było wcale oświetlenia. – Mamy te lampy, ale tylko w okolicy wiaty przystanowej. Powiedzieli, że nie mają pieniędzy na więcej i tyle musi nam wystarczyć – mówi Jerzy Wosik, mieszkaniec ulicy. – O wszystko musimy walczyć – wyjaśnia.
W 2008 r. pan Jerzy napisał pismo do Urzędu Gminy z prośbą o dodatkowy przystanek autobusowy na ulicy, bo wielu mieszkańców ma ponad kilometr do najbliższej zatoczki wąskim poboczem. – Jedna wiata jest koło cmentarza, druga na środku trasy, a kolejna dopiero na końcu wsi. Między każdym przystankiem jest około kilometra – mówi pan Jerzy. Chcą jeszcze jednego, pomiędzy ostatnim a przedostatnim, bo tu jest najwięcej domów i ciągle budują się nowe. – Nie chodzi o to, że jesteśmy wygodni i chcemy mieć przystanek pod nosem, ale przeprawa tą ulicą na autobus to spacer z duszą na ramieniu i modlitwą na ustach, aby bezpiecznie dojść do celu – dodaje.
Wzdłuż całej ulicy nie ma bowiem chodników. Pobocze miejscami ma zaledwie kilka centymetrów szerokości.
Nasi dziennikarze postanowili sprawdzić, czy miejsce to faktycznie jest tak niebezpieczne, jak opisują mieszkańcy. Przez niecałą godzinę w południe w piątek przejechały tędy 23 samochody. Każdy z prędkością znacznie większą, niż obowiazujące tam ograniczenie do 50 km na godz. Proste odcinki dają kierowcom możliwość rozpędzenia pojazdu.
Mieszkańcy liczą też na zatoczkę na środkowym przystanku autobusowym przy ul. Tyszkiewicza. Z jednej strony jest wiata z zadaszeniem i ławeczką. Stanęła tutaj w ubiegłym roku. Niestety, po drugiej stronie ulicy, czyli tam, gdzie ludzie wysiadają wracając np. z Oświęcimia, nie ma nawet pobocza. Na asfalcie, 14 cm od krawędzi drogi, wyrysowana jest biała linia. Za ulicą znajduje się kilka centymetrów ziemi i spad do głębokiego rowu.
– Jak ludzie wysiadają z autobusu, to jeden musi wejść do rowu, żeby następny mógł wyjść. Najgorzej jest, kiedy inni chcą jeszcze wsiąść. Wtedy kilka osób musi stać w rowie – mówi Andrzej Borowczyk. – Większość sąsiadów z okolicy wozi dzieci do szkoły i przedszkola autami, bo strach na przystanek puszczać. Żona chodzi z pomocą kuli ortopedycznej, więc też nie ma szans, aby jechać autobusem. Jakby weszła do tego rowu, to sama się z niego nie wydostanie – tłumaczy. Dodaje, że w zimie, kiedy pobocze zasypane jest śniegiem, autobus musi zatrzymać się na środku ulicy, blokując ruch.
Mieszkańcy ciągle słyszą, że nie ma pieniędzy na inwestycje albo że są inne, ważniejsze sprawy. Po naszej interwencji urząd obiecał pomoc.
– Do środy nasi pracownicy mają czas, aby pojechać na miejsce i przyjrzeć się przystankom. Jeszcze w tym tygodniu znajdziemy pomysł, jak rozwiązać ten problem – mówi Piotr Kraj z Wydziału Inwestycji Urzędu Gminy w Oświęcimiu. Skoro jest niebezpiecznie, nie możemy tego tak zostawić – zapewnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto