Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poruszająca historia Adama i Agnieszki z Poręby Wielkiej

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Adam Chowaniec z Poręby Wielkiej wierzy, że jego żona będzie jeszcze cieszyć się pełnią życia
Adam Chowaniec z Poręby Wielkiej wierzy, że jego żona będzie jeszcze cieszyć się pełnią życia Bogusław Kwiecień
Agnieszka przeszła trzy wylewy. Nie mówi, nie porusza się samodzielnie. Na początku choroby jeden z lekarzy poradził jej mężowi, by znalazł dla niej miejsce w hospicjum, ale Adam nigdy nie przestał wierzyć, że jego żona będzie jeszcze cieszyć się pełnią życia. Robi wszystko, by wróciła do zdrowia, bo jak mówi, ślubował, że będzie ze swoją Agusią na dobre i na złe

Będzie lepiej, będzie jak dawniej - powtarza Adam Chowaniec z Poręby Wielkiej. Wierzy, że jego ukochana żona Agusia wyjdzie z ciężkiej choroby, chociaż lekarze nie dawali jej szans. Ich pierwsza diagnoza była bezlitosna. Do końca życia miała być w stanie wegetatywnym.

On nigdy nie pogodził się z myślą, że żona będzie już na zawsze tylko „roślinką”, podobnie jak z radą jednego z lekarzy, aby oddał żonę do hospicjum. - Ślubowaliśmy sobie przed ołtarzem, że będziemy ze sobą w zdrowiu i chorobie. Razem więc walczymy, żeby Agusia mogła znów w pełni cieszyć się życiem - zaznacza Adam Chowaniec. Zawsze była osobą pogodną, zarażała innych radością życia.

Trzy wylewy

Za nimi już wiele dramatycznych chwil. Pan Adam nigdy nie dopuszczał myśli, że może zostać sam, chociaż były momenty, gdy granica między życiem a śmiercią była bardzo cienka. Są małżeństwem od 25 lat. Gdy poznał Agnieszkę, wiedział, że jest tą kobietą, z którą chce być na dobre i na złe. To złe przyszło ponad dwa lata temu. Kilka dni po jej 43 urodzinach.

- To był 29 kwietnia, sobota rano - pamięta dokładnie. - Miałem Agę odwieźć do pracy do Oświęcimia. Wcześniej jeszcze mieliśmy zrobić zakupy. W sklepie powiedziała, że głowa pęka jej z bólu - wspomina mężczyzna. Zdał sobie sprawę, że to musi być coś poważnego, bo żona nigdy wcześniej nie uskarżała się na zdrowie. Pojechali do szpitala w Oświęcimiu.

Po badaniu tomografem lekarze stwierdzili, że to mikrowylew krwi do mózgu. Tydzień później, gdy kobieta miała już opuścić szpital, zatelefonowała do męża, że znowu boli ją głowa. Nagle rozmowa się urwała. Pan Adam natychmiast pojechał do szpitala. Na miejsce dotarł, gdy była wnoszona do karetki, która miała zawieźć ją do Krakowa. Zdążył wydusić z siebie, że ją kocha, że wszystko będzie dobrze, ukradkiem ocierając łzy.

W krakowskim szpitalu chirurdzy przeprowadzili operację zaklejenia pękniętego naczynia. Dużo potem spała, myliła słowa, ale powoli wracała do siebie. Adam i cała rodzina odetchnęli z ulgą, gdy wróciła do domu. Myśleli, że najgorsze już za nimi. - Minęły jednak zaledwie dwa dni i żona znów zwijała się z bólu - wspomina Adam Chowaniec.

To był trzeci wylew. Zapadła w śpiączkę. Helikopterem ponownie została zabrana do Krakowa. Jej stan był krytyczny. Po dwóch tygodniach lekarze próbowali ją wybudzić, ale nadal spała. - Nikt nie potrafił powiedzieć nam, co będzie dalej. Kilka dni później nastąpiła jednak poprawa - mówi Adam Chowaniec.

Zaczęła samodzielnie oddychać. Lekarze powiedzieli, że stan jest stabilny, a oni nie mogą już nic więcej zrobić. Została wypisana ze szpitala. Pytanie, co dalej. Pan Adam przyznaje, że nie miał pojęcia, co robić. Nie był przygotowany na opiekę nad żoną w takim ciężkim stanie. Dowiedział się o ośrodku Fundacji Votum w Krakowie, która zajmuje się rehabilitacją pacjentów, ale bez refundacji ze strony NFZ. Na początku zmroził go koszt - 23 tys. zł za miesiąc. Nie było jednak mowy o wahaniu. Po latach pracy mieli oszczędności. Agnieszka trzy miesiące spędziła w ośrodku, gdzie w opiece nad nią pomagała córka Patrycja.

Nie poddają się chorobie

Czas spędzony pod opieką specjalistów Votum, a potem kolejne tygodnie ćwiczeń w domu sprawiły, że 43-latka odzyskała cząstkę sprawności. Mogła z pomocą stać, sama się napić, uczesać. W ub. roku we wrześniu los zadał Chowańcom kolejny cios.

- Agę dopadła ciężka gorączka. Dwa tygodnie zmagań z infekcją zniweczyły wszystkie postępy. Znów wszystko trzeba było zacząć od nowa - mówi Adam.

Wierzy, że będzie dobrze. Żona powoli wraca do sprawności i to jest dla niego wielka motywacja. Córka pomaga, na ile może, bo studiuje w Łodzi. Jest jeszcze mama i jedna znajoma. To jednak na jego barki spada głównie opieka nad żoną. Gotuje, pierze, ubiera, ćwiczy z nią. W nocy budzi się, by obrócić żonę na drugi bok. A o 5 rano zrywa się już do pracy.

Przed nimi jeszcze daleka i kosztowna droga do zdrowia. W ramach NFZ niewiele można zrobić, potrzebnych jest więcej ćwiczeń.

Można pomóc

Kto chce wesprzeć Agnieszkę i Adama może wpłacić datek na konto Fundacji VOTUM, 53-012 Wrocław, ul. Wyścigowa 56i, numer konta: 32 1500 1067 1210 6008 3182 0000 z dopiskiem „dla Agnieszki Chowaniec”; dla wpłacających z zagranicy: KOD SWIFT: WBKPPL.

WIDEO: Jakie hasła zabezpieczają nas w sieci?

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Poruszająca historia Adama i Agnieszki z Poręby Wielkiej - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto