Ma za sobą występy za oceanem, w jednej z najlepszych lig młodzieżowych, Quebec Major Junior Hockey League, jednej z trzech wiodących, a dostarczających zawodników do najlepszych lig światowych. Miał okazję zmierzyć się z takimi zawodnikami jak: Sydney Crosby, obecnie wiodący gracz Pittsburgh Penguins, Claude Giroux (Philadelphia Flyers), czy David Krejci (Boston Bruins). Do draftu jednak nigdy nie podszedł, choć z rozgrywkami QMJHL był związany w latach 2004 – 2006, rozgrywając w nich 120 meczów. Strzelił 47 goli i zaliczył 96 asyst. - Zabrakło mi przede wszystkim zdrowia _– wspomina Jan Daneczek, któremu ciężko wracać do tamtego okresu straconej szansy. - _Przeszedłem operację ramienia, więc w końcu wróciłem do ekstraklasowego Trzińca. Jednak tam historia się powtórzyła.
W końcu trafił Havirzova, z którym był związany do momentu przyjścia do Polski, z krótkimi epizodami na występy w Prostejovie i Szumperku. Nic dziwnego, bo w Havirzovie trenerem jest jego ojciec, także Jan, a o dwa lata młodszy brat Łukasz jest bramkarzem. Można zatem śmiało powiedzieć, że to klub rodziny Daneczków.
Jednak ojciec był wyjątkowo surowy dla syna i nie był w stanie mu zapewnić miejsca w pierwszym składzie Havirzova. Stąd, kiedy pojawiła się oferta z Oświęcimia, nie zmierzał zatrzymywać starszego syna. - Przyznaję, że początek sezonu - co tu dużo mówić – miałem słabszy – podkreśla napastnik Unii. - W dodatku, Havirzov to „farmerski” klub ekstraklasowego Trzińca, z którego często zsyłani są zawodnicy. Stąd znam byłego zawodnika Cracovii Arona Chmielewskiego, z którym miałem okazję zagrać bodaj cztery mecze w Havirzovie. Konkurencja wśród napastników była ostra, więc z chęcią przyjąłem ofertę z Oświęcimia.
Klub nie był mu obcy, bo z obecnej kadry Unii znał bramkarza Michała Fikrta i obrońcę Lubomira Vostakę. Liczył, że okres aklimatyzacji w nowym środowisku przebiegnie szybko. - Pamiętam, że dwa lata temu ofertę z Oświęcimia miał mój brat, ale ostatecznie wtedy bramki Unii rozpoczął strzec Dalibor Sedlarz_– wspomina Daneczek. - Gdyby wówczas brat zdecydował się na przeprowadzkę do Oświęcimia, być może w Polsce gralibyśmy razem_ – śmieje się czeski napastnik.
Jednak pierwszego kontaktu z oświęcimskim klubem Daneczek nie wspomina miło. - _Pamiętam, że latem przyjechaliśmy do Oświęcimia z Havirzovem na sparing, w którym zostałem ostro potraktowany przez Grzesia Piekarskiego. Ucierpiał bark, więc musiałem odwiedzić szpital, ale tym razem obeszło się bez zabiegu. Teraz gram w Unii i chcę z nią awansować do pierwszej „szóstki”. Gdybyśmy głupio nie stracili kilku punktów, już dzisiaj mielibyśmy w niej pewne miejsce _– żałuje hokeista.
W Czechach grywał zwykle na skrzydle. Z kolei w Unii trener Josef Dobosz ustawia go na środku. - Na tej pozycji mam większe pole manewru – uważa Daneczek. - Na środku częściej muszę szukać gry. Jeździć z krążkiem, operować nim, a to bardzo lubię. Jednak czuję tę pozycję w rękach, bo Polacy przy wznowieniach mocno po nich mnie biją.
Szybko wkupił się do Unii, bo już w drugim meczu, w Opolu, wygranym przez oświęcimian 4:1, zdobył dwie bramki. Na polskich taflach w 18 meczach strzelił 8 goli, zaliczając 16 asyst. - Nie jest to szczyt moich możliwości, bo dotąd zdobywałem bramki ze słabszymi ekipami, choć Opola nie można nazywać słabym _– podkreśla. - _Czekam na ważne bramki, i z mocnymi ekipami. Na razie nie mam swoich markowych kijów, ale jak je dostanę, to jeszcze pokażę, mam nadzieję...
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?