Pożyczki świąteczne są bardzo drogie

Prezenty świąteczne zamierza kupić w tym roku ponad 70 proc. Polaków. Większość obdaruje nimi cztery osoby. Średnio przeznaczy na upominki 200-300 zł. Do tego trzeba doliczyć koszt rodzinnej kolacji wigilijnej - ok. 500 zł i choinki (50-250 zł). Na kilka dni przed świętami wiele polskich rodzin zastanawia się, jak domknąć domowy budżet.

Z szacunków wynika, że na wydatki związane ze świętami zaciągniemy w tym roku kredyty gotówkowe na ponad 3 mld zł. Znacznie zwiększy się w tym czasie także zadłużenie na kartach kredytowych. Zadłużamy się, bo coraz więcej zarabiamy i coraz mniej boimy się o utratę pracy.
Banki wyczuły w tym interes i kuszą promocyjnymi kredytami - w piętnaście minut, bez zabezpieczeń, na dowód, na dowolny cel, z niskim oprocentowaniem. Nie daj się zwieść promocjom. Jeśli masz już inne kredyty, uważaj jeszcze bardziej. Możesz wpaść w pętlę zadłużenia, kiedy to miesięczne raty przekroczą twoje możliwości finansowe - ostrzegają analitycy.

Tylko czy łatwo myśleć rozsądnie, gdy zasoby na koncie zbliżają się do zera, a banki prześcigają się w pomysłach, by skusić klientów? W tym roku kilka zdecydowało się na to, by rozdawać drobne prezenty - karty kredytowe zasilone kwotą kilkudziesięciu złotych (np. Lukas Bank), bony na zakupy w sieciach sklepów (np. db kredyt z grupy Deutsche).

Wśród osób, które skorzystają ze świątecznej pożyczki, banki losują też nagrody pieniężne (np. Getin Bank). Łatwiej jest także wziąć pożyczkę, bo instytucje finansowe złagodziły zasady ich przyznawania. Lukas Bank akceptuje wszystkie typy dochodów, więc nie tylko umowy o pracę, ale także zlecenia czy renty. Aby dostać tam pożyczkę, wystarczy mieć dochód na poziomie 380 zł netto. Bank proponuje oprocentowanie od 8,5 proc. Pożycza od 500 zł w górę. BGŻ reklamuje się, że osobom lepiej zarabiającym da nawet 80 tys. zł. Oprocentowanie zaczyna się od 6,9 proc. Bank Millennium też jest skłonny pożyczyć podobną kwotę, ale z wyższym oprocentowaniem - od 9,9 proc. ING BSK proponuje stawkę od 12,5 proc.

Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z tego, że w tym "od", przed podaną stawką jest pies pogrzebany. W rzeczywistości bowiem oprocentowanie jest znacznie wyższe. Do tego nie stanowi wszystkich kosztów związanych z kredytem. Dlatego zanim zdecydujemy się na szybką pożyczkę, warto porównać oferty kilku banków. - Trzeba pamiętać, że do reklamowanego oprocentowania należy doliczyć opłatę przygotowawczą, prowizję banku, obowiązkowe ubezpieczenie - wylicza Mateusz Ostrowski, analityk z firmy doradczej Open Finance.

W związku z dodatkowymi opłatami całkowity koszt świątecznej pożyczki może znacznie przekroczyć 20 proc. Jeśli weźmiemy na przykład pożyczkę w wysokości 3 tys. zł na rok, jej miesięczna rata wyniesie średnio 275 zł. Oznacza to, że klient odda bankowi ponad 300 zł więcej, niż pożyczył.
To nie koniec, dzięki kredytom świątecznym wiele banków chce pozyskać klientów na dłużej, dlatego niektóre wymagają założenia konta osobistego, inne przy okazji wmuszają kartę kredytową.

Dlatego zanim zdecydujesz się na kredyt, pomyśl o zadłużeniu się u rodziny lub o skorzystaniu z kasy zapomogowo-pożyczkowej. W kasie oprocentowane długu nie powinno przekroczyć 5 proc. i nie będzie żadnych innych kosztów. Jeśli klient nie ma innego wyjścia, niż zapożyczyć się w banku, wówczas powinien porównać kilka ofert. Można też sprawdzić, czy nie taniej byłoby skorzystać z kredytu na koncie osobistym czy zakupów ratalnych.