W Oświęcimiu panuje pełna mobilizacja. Nie tylko wśród zawodników, ale także i kibiców. Na ulicach miasta można spotkać plakaty nawołujące do obowiązkowego stawienia się w hali. Nie tylko dla tego, że rywalem Unii będzie markowy przeciwnik. Oświęcimsko-tyska rywalizacja ma swój specyficzny klimat. To pojedynek rywali „zza miedzy” i - choć położonych w innych województwach – to często nazywanych derbami.
- Po wygranej w Sanoku wcale nam się nie przewróciło w głowie _– zapewnia Mateusz Adamus, jeden z zawodników Unii, który zdobył bramkę w Sanoku. - _Przeciwnie, mocno stąpamy po ziemi. Będziemy szukać swojej szansy na kolejne punkty. Przeciwko Tychom zawsze dobrze nam się gra, choć pierwszy mecz u siebie przegraliśmy 2:4, a w Tychach 0:3. Najbardziej nie leży nam Jastrzębie, ale tam pojedziemy w niedzielę. Najpierw stoczymy bój z Tychami.
W poprzednich konfrontacjach wynik był wprawdzie na styku, ale toczyły się one pod kontrolą tyszan. - Teraz mamy mocniejszy zespół niż w pierwszym meczu w Oświęcimiu. Najważniejsze, żeby nie dać się szybko trafić. Gdyby – wzorem sanockiej wyprawy – to nam udało się objąć prowadzenie, grałoby nam się nieco spokojniej. Moglibyśmy realizować swoją taktykę na ligowych faworytów. Może nie będę się wdawał w jej szczegóły – ucina Adamus.
Wiele będzie zależało od dyspozycji w bramce Michała Fikrta. Jeśli zagra na takim samym poziomie, jak ostatnio w Sanoku, ale nawet lepiej, to Unia może się pokusić o sprawienie kolejnej niespodzianki. -_ Wysoka frekwencja wcale nie będzie nam przeszkadzać. Ostatnio kibice nas nie rozpieszczali, więc w takim „elektrycznym” meczu będą bardzo pomocni _– podkreśla popularny „Fiki”.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?