- Widocznie korona króla strzelców nie była mi pisana – śmieje się piłkarz rodem z Chrzanowa. – Tego dnia jakoś się przyciąłem, ale generalnie na zakończony sezon nie mogę narzekać. Skuteczność rozłożyła mi się równomiernie, bo wiosną zdobyłem dziewięć goli, a w pierwszej rundzie tylko o jednego mniej. Początek miałem dobry, bo w pięciu meczach zdobyłem pięć goli, więc gdybym taką regularnością imponował w całym sezonie, byłbym najlepszy i pewnie występowałbym na szczeblu centralnym.
Nie udało mu się zaliczyć ani jednego hat-tricka, choć w przeszłości potrafił zdobyć nawet cztery gole w jednym meczu. – To było cztery lata temu, kiedy rozpoczynaliśmy ostatni sezon w gronie czwartoligowców. W piątej kolejce jesieni rozgromiliśmy na własnym boisku Lubania Maniowy 6:0 _– wspomina popularny w Andrychowie „Knapol”. – _Tamten sezon też był dla mnie szczęśliwy, bo zamknąłem go 15 golami. Ostrą amunicję miałem jeszcze w czasach występów w Wieczystej Kraków, dla której trafiałem przed przyjściem do Andrychowa, a z Beskidem związany jestem już szósty sezon.
W swoim dorobku tylko cztery gole zdobył z rzutów karnych. – Przypomnę, że karny to jeszcze nie gol, a mogłem się o tym przekonać w finale rozgrywek o Puchar Polski w wadowickim podokręgu, kiedy w serii „jedenastek”, kończących mecz, zdarzyło mi się spudłować. Zresztą, najlepszym zawodnikom na świecie zdarza się zmarnować karne, dlatego zdobyte po nich gole wcale nie pomniejszają sukcesu napastnika _– uważa andrychowski napastnik.
Przyznaje, że ciężki jest los napastnika. – Pamiętam poprzedni sezon, w którym zdobyłem tylko cztery bramki i wszystkie wiosną, gdy nie brakowało złośliwców, odliczających mi kolejne spotkanie bez gola – wspomina Knapik. – _Napastnika rozlicza się ze strzelonych bramek, więc przeciętny kibic nie dostrzegał, że w naszym młodym zespole musiałem często brać na swoje barki ciężar prowadzenia gry. Podobnie było w bieżących rozgrywkach, w drugiej połowie jesieni, kiedy kontuzje eliminowały z gry Tomka Moskałę i nie mogłem być tylko egzekutorem. Wracając jednak do owego ciężkiego poprzedniego sezonu, jak wiosną zaliczyłem hat-tricka, w zwycięskim dla nas meczu u siebie z Górnikiem Wieliczka 3:0, nie omieszkałem przypomnieć się swoim prześmiewcom, kładąc palec na ustach, żeby już przestali.
26-letni zawodnik cały rok ugania się z piłką. – W rodzinnym mieście mam swoją drużynę futsalową, w której zimą uczestniczę w chrzanowskich rozgrywkach halowych – podkreśla.
Jako młody chłopiec długo nie mógł się zdecydować, na jaką dyscyplinę postawić. W Chrzanowie bogate tradycje ma piłka ręczna, więc do ukończenia gimnazjum szczypiorniak łączył z futbolem. – W piłce ręcznej występowałem na prawym skrzydle – wspomina Przemysław Knapik. – Na pewno motoryka, czy koordynacja, wyniesione ze szczypiorniaka, przydają się w futbolu.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?