Przygotowania do Euro 2012: Nie ma decyzji, jak i kiedy budowę wesprze państwo

Lokalne Komitety Organizacyjne EURO 2012 niecierpliwią się brakiem decyzji w sprawie dofinansowania budowy stadionów z budżetu centralnego. Ciągle nie wiadomo, którym miastom i w jakim zakresie ma zamiar pomagać rząd.

- Sądziłem, że wszystko będzie jasne do końca czerwca, ale na razie nie pojawiły się żadne konkrety - mówi Wiesław Starowicz, zastępca prezydenta Krakowa ds. EURO.
Razem z kolegami z innych ośrodków zaproponował, by pulę środków centralnych sprawiedliwie podzielić między wszystkie miasta. Wysokość wsparcia zależałaby od wielkości obiektu. - Zasada byłaby prosta: określona kwota - dla przykładu pięć groszy albo tysiąc złotych - przypada na jedno miejsce na stadionie - wyjaśnia wiceprezydent. - Uniknęlibyśmy w ten sposób niejasnych sytuacji. Nie wyobrażam sobie, że ktoś dostanie sporą dotację, a ktoś inny nic.
Opinii ministra sportu Tomasza Lipca na temat całej sprawy nie udało nam się poznać. Zgodnie z sugestią rzecznik ministerstwa pytania wysłaliśmy mailem, ale nie było odpowiedzi. Może dlatego, że minister ma teraz własne kłopoty na głowie - niewykluczone, że straci stanowisko po zatrzymaniach podejrzanych o łapownictwo dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu.
Nawet jeśli minister się zmieni, to problem pozostanie. Ludzie z krakowskiego komitetu obawiają się, że dofinansowanie dostaną tylko niektóre miasta (mówił o tym m.in. prezydent Jacek Majchrowski). Wątpliwości pogłębiły się wraz z informacją, że w dokumentacji złożonej na początku starań o EURO w UEFA, gwarancje rządowe na pomoc przy budowie stadionów miały tylko trzy miasta: Chorzów, Poznań i Warszawa.
- To na szczęście tylko historyczny zapis - uspokaja Starowicz. - Choć z drugiej strony naprawdę jest już najwyższy czas, żeby ustalić reguły przyznawania pieniędzy. To nie może czekać. Przedstawiciele miast nie biorą pod uwagę wariantu, że tylko inwestycja w Warszawie (Narodowe Centrum Sportu) będzie wspierana przez rząd. A takie rozwiązanie na naszych łamach sugerował już w marcu Michał Nykowski, wtedy szef projektu EURO 2012. - Samorządy lokalne powinny liczyć na siebie - oświadczył wówczas.
- Mówił to jeszcze przed wyborem Polski i Ukrainy na gospodarza EURO. Ta decyzja sporo zmieniła - twierdzi wiceprezydent Starowicz. - Bo jeśli nie będzie państwowych dotacji, to w 2010 roku, gdy UEFA przyjedzie wizytować gotowe stadiony, będzie wstyd na cały świat.