MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Regulowanie...

Janusz KOZIOŁ
WISŁA Kraków - GÓRNIK Łęczna 4:0 (2:0). Bramki: Jop 6, Żurawski 33, Paweł Brożek 86 i Brasilia 89 min. Sędziował G. Kasperkowicz z Poznania. Żółte kartki: Cantoro - Smolak, Kościuk. Widzów 7 tys.

WISŁA Kraków - GÓRNIK Łęczna 4:0 (2:0). Bramki: Jop 6, Żurawski 33, Paweł Brożek 86 i Brasilia 89 min. Sędziował G. Kasperkowicz z Poznania. Żółte kartki: Cantoro - Smolak, Kościuk. Widzów 7 tys.

Jeżeli ktoś spodziewał się emocji po meczu z udziałem drugiej i trzeciej drużyny naszej ekstraklasy, to musiał wyjść ze stadionu zawiedziony. Ale jeżeli spodziewał się przekonywującego zwycięstwa gospodarzy, to satysfakcja była pełna. Wisła wypunktowała rywala ze stoickim spokojem, ani przez chwilę nie była zagrożona, mogła sobie wręcz ,regulować" potrzeby bramkowe. Strzeliła cztery gole, bo nie była zachłanna, a może nie chciała robić przykrości beniaminkowi, o którym można powiedzieć, że jego wcześniejsze wyniki dawno już przerosły możliwości...

Szybko strzelona bramka - ładne uderzenie Jop z linii pola karnego w 6 min. - dodatkowo spotęgowała respekt Górnika wobec mistrzów Polski. Goście taktykę mieli prostą, wybijać z rytmu gry krakowian, zagęszczać pole jak najdalej od własnej bramki i w ostateczności szukać szansy na kontratak. Z tak dysponowanym Kłosińskim dobra kontra była marzeniem ,ściętej głowy". Z kolei ustawienie gry defensywnej w systemie 3-1-5 tylko pozornie było bezpieczne. W środku pola piłkarze z Łęcznej gonili za piłką, a wiślacy w nią grali. Każde przyspieszenie, rozciągnięcie akcji skrzydłami powodowało, że goście mieli strach w oczach. Piękny gol Żurawskiego z 33 min. musiał odebrać górnikom resztki nadziei na jakieś wyjątkowe szczęście, przypadek, a wręcz cud, który pozwoliłby im ten mecz zremisować. Nie, przepraszam, aż taki cud jak remis w tym dniu możliwy nie był. Jednobramkowa przegrana, to byłoby i tak szczęście zbyt wielkie.

Krążąca wokół boiska mgła, całkowicie opanowana sytuacja w każdej części boiska, to wszystko nieco rozleniwiło podopiecznych Henryka Kasperczaka. Kibice byli spragnieni kolejnych goli, a Wisła i owszem chciała poprawić bramkowe konto, ale bez większego angażowania się w gnębienie rywala. Dlatego na kolejne dwa gole trzeba było czekać aż do ostatnich minut spotkania. Najpierw na listę strzelców wpisał się Paweł Brożek, a potem wszystkich - zarówno kibiców jak i bramkarza Rachowskiego - zaskoczył Brasilia. Golkiper po ustawieniu muru szukał sobie najlepszej pozycji do ustawienia się na linii bramkowej. Niepotrzebnie, bo zanim ją znalazł Brasilia z zaskoczenia wykonał rzut wolny szybko i celnie. Piłka znalazła się w siatce, Wisła wygrała 4:0.

Wydarzeniem spłotkania był powrót na boisko rekonwalescentów, Głowackiego i Cantoro. To był dla nich idealny mecz, na tle słabego przeciwnika łatwiej było odzyskać dawną pewność siebie na murawie. Głowacki długimi momentami wręcz się nudził, bo na ataki Górnika doczekać się nie mógł. A Cantoro w ustawieniu z Ouadją w środku pomocy wypadli co najmniej poprawnie. To dobry wstęp do kolejnych sprawdzianów, tym razem w Pucharze UEFA.

WISŁA: Piekutowski - Baszczyński, Głowacki, Jop, Stolarczyk - Gorawski, Cantoro (78. Strąk), Ouadja, Piotr Brożek (61. Brasilia) - Frankowski (68. Paweł Brożek), Żurawski.

GÓRNIK: Rachowski - Jaroszyński, Kościuk, Boguś - Soczewka - Smolak, Pastuszka (53. Griszczenko), P. Bronowicki, Budka, G. Bronowicki (24. Wójcik) - Kłosiński (81. Nowak).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto