MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rosnący popyt na działki spowodował wysyp kredytów na zakup gruntów

Marta Biernacka, Beata Tomaszkiewicz
Popyt na mieszkania wyhamował, wybuchł za to na działki budowlane. Podczas gdy ceny mieszkań stanęły w miejscu, ziemia drożeje w zatrważającym tempie. Od początku tego roku w lepszych lokalizacjach ceny poszły w górę ...

Popyt na mieszkania wyhamował, wybuchł za to na działki budowlane. Podczas gdy ceny mieszkań stanęły w miejscu, ziemia drożeje w zatrważającym tempie. Od początku tego roku w lepszych lokalizacjach ceny poszły w górę nawet o 100-200 proc.! I jak podkreślają analitycy, ziemia będzie drożeć dalej. Tylko do połowy przyszłego roku ceny gruntów mają skoczyć o kolejne 20 proc. Bo wielu Polaków zamiast wydawać miliony na 70-metrowe mieszkanie w dużym mieście, woli wybudować sobie za te pieniądze dom z ogródkiem.

- Już aż 13 proc. klientów banków woli wziąć kredyt na ziemię, a nie na mieszkanie. Tylko w październiku, w porównaniu z wrześniem, liczba osób zainteresowanych taką pożyczką wzrosła o 3 pkt proc. - mówi Karol Wilczko, prezes eHipoteka.com. Rosnący popyt na grunty sprawił, że banki radykalnie zmieniły podejście do kredytowania tego typu inwestycji. Jeszcze 4-5 lat temu nie chciały słyszeć o kredycie na kupno ziemi, jeśli zabezpieczeniem była sama działka.

Bankowcy uznawali ją za nieruchomość trudniej zbywalną, więc nie chcieli finansować jej zakupu. Obecnie oferują kredyty łatwiej dostępne i tańsze. Ich oprocentowanie we franku szwajcarskim - w zależności od banku - waha się w granicach 3-4 proc. i nie różni się więc od ceny kredytu mieszkaniowego. W niektórych bankach klienci mogą dostać kredyty aż na 130 proc. wartości działki, a okres spłaty może wynieść nawet 50 lat! Taką ofertę ma na przykład Metrobank (z grupy Getin Holding).

Multibank i mBank finansują do 110 proc. wartości na 30 lat, liberalnie podchodzą też do oceny statutu prawnego działki. Jeśli nie jest ona budowlana, a gmina nie ma jeszcze nowego planu zagospodarowania przestrzennego, to do uzyskania kredytu może wystarczyć informacja, że istnieje wstępny plan zagospodarowania, który potwierdza przeznaczenie działki na cele budowlane.

- Gwałtowny wzrost cen gruntów przekonał instytucje finansowe, że ziemia może być dobrym interesem, i że w przypadku niewypłacalności klienta na kredycie nie stracą - mówi Karol Wilczko. We Wrocławiu od początku roku ziemia zdrożała czterokrotnie, w Poznaniu i Katowicach ceny skoczyły o 100 proc. (dochodzą już do 600 zł za mkw.). W styczniu mkw. gruntu w Warszawie kosztował od 50 do 500 zł, teraz znalezienie czegoś poniżej 1000 zł za metr graniczy z cudem. Jednak nadal postawienie domu jest tańsze niż kupno mieszkania w stolicy.

Metr kwadratowy domu kosztuje ok. 4-5 tys. zł, a mieszkania - średnio ponad 9 tys. zł. Dlatego popyt na ziemię jest i będzie się utrzymywał. Tylko w pierwszym półroczu tego roku wydano 52,8 tys. pozwoleń na budowę, a w całym 2006 r. niewiele więcej, bo 66,8 tys. - Ziemia będzie drożała jeszcze co najmniej przez dwa lata - mówi Paweł Urban, analityk Home Broker. - Już niedługo zakup gruntu może kosztować tyle, ile średniej wielkości mieszkanie w mieście - dodaje. Dzieje się tak dlatego, że popyt na ziemię znacznie przewyższa jej podaż.

W miastach i na obrzeżach brakuje wolnych terenów pod zabudowę. Aż 80 proc. gmin i miast nie ma planów zagospodarowania przestrzennego. Deweloperzy walczą o każdą piędź gruntu i są gotowi windować ceny do niespotykanych wysokości. W ubiegłym roku za pięciohektarowy teren na rogu Chełmskiej i Czerniakowskiej w Warszawie hiszpański deweloper Sando Inmobiliaria zapłacił po morderczej licytacji z jedenastoma innymi firmami aż 370 mln zł!

Jednak zarówno deweloperzy, jak i prywatni inwestorzy wiedzą, że zawrotne sumy wydane teraz na grunty w przyszłości zwrócą się z nawiązką. - Nigdy dotąd inwestycja w ziemię nie była tak dobrym przedsięwzięciem i lokatą kapitału - podkreśla Paweł Urban. Firmy skupują naprędce grunty i zabezpieczają swoje banki ziemi na następne kilka lat, a prywatne osoby ziemię traktują jako długofalową inwestycję. Biorąc pod uwagę stopy zwrotu, jest ona lepsza niż na przykład wpłacanie pieniędzy na fundusze inwestycyjne.

Rocznie wartość ziemi może wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent, a zysk z funduszu zrównoważonego wzrostu to średnio ledwie 8-10 proc. Według Telefonicznej Agencji Informacyjnej w trzecim kwartale 2007 roku ogłoszono w mediach prawie 10 tys. informacji dotyczących zbycia gruntu. Najczęściej wystawiano na sprzedaż grunty niewielkie, około 1 tys. mkw. Takie małe działki, jeśli leżą w centrum albo pod miastem i mają dostęp do mediów, są też najdroższe.

Jak podkreślają doradcy, czasem bardziej opłaca się kupić tańszą działkę 10-20 km od miasta niż drogą w centrum. Szybciej będzie ona zyskiwać na wartości. Okazją są też dalej położone od dużych miast grunty z dobrze rozwiniętą infrastrukturą i połączeniem komunikacyjnym z miastem. W tym roku Polacy i firmy kupowali nawet gorszą ziemię rolną czy bez planów zagospodarowania, jak również taką, na której stoją budynki do wyburzenia.

- Prywatne osoby, które kupiły ziemię budowlaną, teraz powinny poczekać z jej sprzedażą co najmniej dwa, trzy lata, a z rolną nawet siedem. Tak, żeby wyciągnąć z tych inwestycji maksymalne zyski - mówi Paweł Urban. Jeśli w gminach i miastach zostaną ustalone plany zagospodarowania przestrzennego, podaż działek tylko chwilowo wzrośnie. To może spowodować spadek cen, ale podobnie jak na rynku mieszkaniowym, będzie on niewielki. Ziemia i lokale pozostaną w Polsce towarem deficytowym.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto