Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sparaliżowany po wypadku Rafał marzy o tym, by znów stanąć na nogach

Katarzyna Ponikowska
Rafał Łukasik nigdy nie zwątpił, że znów stanie na nogi. Na razie cieszy go, że po miesiącach ćwiczeń może chwycić kubek
Rafał Łukasik nigdy nie zwątpił, że znów stanie na nogi. Na razie cieszy go, że po miesiącach ćwiczeń może chwycić kubek Małgorzata Gleń
Dwa lata temu cały poukładany świat Rafała Łukasika runął. Przygniotło go drzewo, które ścinał. Nie poddał się, przeżył i robi coraz większe postępy, żeby znów być kiedyś osobą samodzielną. Jednak cały czas konieczna jest bardzo kosztowna rehabilitacja, na którą rodzinie brakuje już pieniędzy.

Po wypadku 45-letni Rafał z Myślachowic był całkowicie sparaliżowany. Nie miał czucia w nogach i rękach. Teraz może już poruszać głową, rękoma, przekręcić tułów na bok. Jednak nadal nie chodzi, nie siedzi, ma częściowo niesprawne dłonie. I nadal jest mnóstwo pracy przed nim.

- Na razie nie myślę o niczym innym, tylko, żeby stanąć na nogi. Nawet o kulach, ale żeby stanąć - wyznaje Rafał.

Operacja trwała 12 godzin

Do wypadku doszło niecałe dwa lata temu - 8 sierpnia 2017 r. Rafał pracował tego dnia jako pilarz przy wycince drzew na terenie byłej kopalni Siersza w Trzebini.

- Skończyłem ścinać drzewo, zrobiłem może 2-3 kroki i wtedy coś na mnie spadło. Nawet nie poczułem bólu. Wszystko trwało może ze trzy sekundy - wspomina Rafał.

Niewiele więcej jest w stanie powiedzieć o wypadku. Od razu stracił przytomność. Pamięta jeszcze jak przez mgłę urywki, jak leci helikopterem do szpitala.

- Tego dnia zadzwonił do nas szef Rafała i powiedział, że nasz syn miał wypadek. Nie powiedział, co się stało, tylko że zaraz do nas przyjedzie - wspomina matka Rafała Lucyna Łukasik. Nie mogła usiedzieć w miejscu. Jak tylko szef się pojawił, powiedział co się stało i natychmiast pojechali razem do szpitala w Krakowie.

- Nie dogadałam się z synem. Ruszał tylko oczami. Myślałam wtedy o najgorszym - wspomina kobieta drżącym głosem.

Operacja trwała 12 godzin. Potem Rafał był w śpiączce jeszcze dwa tygodnie. - Lekarze powiedzieli, że zrobili wszystko, co mogli, ale jego stan jest ciężki i może w ogóle nie odzyskać czucia w rękach i nogach. Pozostało nam tylko czekać - opowiada pani Lucyna. To był dla niej najgorszy czas.

Kosztowna rehabilitacja

Kiedy Rafał się wybudził, już po dwóch dniach był w stanie mówić. Był świadomy, że nie ma czucia w nogach i rękach.

Po wypisaniu ze szpitala w Krakowie przez trzy miesiące przebywał na oddziale rehabilitacji w szpitalu. Następnie został wypisany do domu, ponieważ procedury nie przewidują dłuższego pobytu.

Za rehabilitację w różnych ośrodkach trzeba płacić z własnych oszczędności. Przez ostatnie dwa lata, mężczyzna był w domu może dwa miesiące. Resztę czasu spędza w szpitalach i klinikach. - Rafał już sam zje, sam się napije, choć palce w dłoniach nie są jeszcze w najlepszej formie. Z naszą pomocą usiądzie na wózku, mimo że od głowy do pasa nie jest jeszcze do końca stabilny - zauważa mama mężczyzny.

Jest szansa, że dzięki ćwiczeniom odzyska czucie także w nogach. Rehabilitacja w ramach NFZ to jednak zdecydowanie za mało, a prywatna kosztuje ok. 10 tys. zł miesięcznie. Owszem, Rafał dostał po wypadku odszkodowanie i rentę, ale to pierwsze szybko poszło na opłacenie ćwiczeń i wyjazdów, a renta to zaledwie 1300 zł miesięcznie. Tymczasem na rehabilitację rodzina wydała już ponad 120 tys. zł. W dużej mierze, dzięki pomocy innych ludzi. I oszczędnościom, ale te dawno się już skończyły.

Trzeba iść do przodu

Rodzice Rafała są na emeryturze, mężczyzna nie ma żony ani dzieci.

- Na leczenie i rehabilitację potrzebne są kolosalne pieniądze i jesteśmy wdzięczni za każdy grosz. Póki jesteśmy w stanie, staramy się robić, co w naszej mocy, ale sami nie dalibyśmy rady - mówi ze wzruszeniem pani Lucyna. - Rafał to bardzo dobry chłopak, o dobrym sercu. Każdemu by pomógł, wszyscy go lubią. Teraz jest zdany na innych. Moim marzeniem jest, żeby był na tyle sprawny, żeby mógł sobie poradzić, jak nas zabraknie - dodaje kobieta.

O tym samym marzy Rafał. - Nie mam i nie miałem do nikogo ani do niczego żalu. Po prostu się stało i trzeba iść do przodu, ćwiczyć i robić wszystko, by wrócić do jak najlepszej sprawności. I trzeba mieć nadzieję - podkreśla mężczyzna.

Jak pomóc

Można mu pomóc wpłacając pieniądze przez stronę pomagam.pl. W wyszukiwarce wystarczy wpisać:Podnosimy Rafała. Teraz głównie zbiera fundusze na nowy wózek.

FLESZ - Nocowanie przy chorym w szpitalu za darmo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Sparaliżowany po wypadku Rafał marzy o tym, by znów stanąć na nogach - Gazeta Krakowska

Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto