MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Świat teraz się dowie o zbrodni katyńskiej

Maria Malatyńska
O nominowanym do Oscara filmie "Katyń"z Andrzejem Wajdą rozmawia Maria Malatyńska Serdecznie gratulujemy nominacji do Oscara. Czy Pańska radość jest bardziej radością reżysera, czy syna, który spłaca historyczny ...

O nominowanym do Oscara filmie "Katyń"z Andrzejem Wajdą rozmawia Maria Malatyńska

Serdecznie gratulujemy nominacji do Oscara. Czy Pańska radość jest bardziej radością reżysera, czy syna, który spłaca historyczny dług?
Największa moja radość polega na tym, że dzięki temu, co się wydarzyło, zwrócono uwagę na sam film. Myślę, że będzie on miał jeszcze swoje życie dalsze, jeszcze wejdzie pewnie do TV, jeszcze będzie istnieć. Ale zbrodnia katyńska jest na świecie wydarzeniem tak mało znanym, żeby nie powiedzieć w ogóle nieznanym, że dobrze by było, aby inni też się dowiedzieli, iż niegdyś doszło do wymordowania jeńców wojennych, czyli ludzi, którzy byli w niewoli, a więc nie zagrażali Związkowi Radzieckiemu. Tak jak niegdyś świat się dowiedział o istnieniu komór gazowych. I ten film, dzięki wyróżnieniu, które już go spotkało - bo nie chcę spekulować na temat tego, co będzie dalej - może być dostrzeżony na świecie. Jeśli historia ma nas czegoś uczyć, to jest to najważniejsze.

Europejska premiera "Katynia" odbędzie się dopiero w lutym, na Berlinale, czyli niemal jednocześnie z Oscarami. Będzie on równocześnie "atakował" i Europę, i świat. Czy uważa Pan, że dzięki temu jest szansa na odczytanie jego uniwersalnych wartości? Potraktowaniu faktu historycznego jako ostrzeżenia?
Ciekawa rzecz mi się przydarzyła wczoraj, bo "Corriere della Sera" zapytał, czy to o czymś według mnie świadczy, że niemal wszystkie filmy zgłoszone do tego pozaamerykańskiego Oscara dotyczą wojny. I powiedziałem, że odpowiedź jest tu tylko jedna: świat boi się wojny i artyści, którzy są bardziej wyczuleni na różne niepokoje świata, przywracają kinu temat, który wydawał się już dawno zapomniany. To 50 lat temu polska szkoła filmowa zaczęła kręcić takie filmy. Wydawało się, że współczesność powinna się już zająć czymś zupełnie innym. Tymczasem świat się boi, że wojna może się zacząć w jakimś niespodziewanym miejscu. I myślę, że takie ostrzeżenie można w takich filmach odczytać.

Dostał Pan już Oscara za całokształt twórczości. Teraz został zauważony konkretny film. Czy czuje Pan rodzaj jakiejś odmiennej satysfakcji?
Oczywiście, po 50 latach pracy, zawsze jest miło być zauważonym. Ale przecież czymś zupełnie innym jest wyróżnienie za określony film. Kilkakrotnie startowałem w tej kategorii do Oscara, ale nigdy się nie udało, więc na pewno taka nagroda za film byłaby dla mnie satysfakcjonująca.

W trakcie realizacji był Pan jeszcze dosyć niepewny swoich pomysłów artystycznych...
Dla mnie ważne było to, żeby pokazać samą zbrodnię. Bo długo wydawało mi się, że już tego nie zrobię. Tymczasem jest wciąż głód faktów historycznych. Tak jak historia potrzebuje opisu wydarzeń, tak też potrzebuje obrazu wydarzeń. Dawniej malarstwo historyczne odgrywało tę rolę. Skąd byśmy wiedzieli, jak wyglądał hołd pruski i czy był ważnym wydarzeniem, gdyby Matejko nam tego nie wymalował. Teraz podobną rolę odgrywają filmy o historii. Nie starałem się niczego ubarwić, uatrakcyjnić, tylko pokazać prawdziwie. Myślę, że tu też ogromną rolę odgrywa muzyka Krzysztofa Pendereckiego. To, iż dał mi swoją muzykę, to bardzo piękny gest z jego strony. Zwłaszcza że on jest jednym z dwóch naszych wielkich artystów, którzy poruszyli ten temat. Wszak w "Polskim requiem" jest osobna część poświęcona zbrodni katyńskiej. Drugim wielkim jest Zbigniew Herbert ze swoim wierszem o guzikach.

A czy Pan sam nabrał już dystansu do tego filmu?
Zawsze chyba miałem ten dystans. Bo zbyt wiele lat się do niego przymierzałem. I każda scena, każdy wątek był tak drobiazgowo przemyślany, że ten dystans z konieczności się wytworzył. Jedyna natomiast sprawa, która wciąż pozostaje dla mnie żywą radością, dotyczy młodych aktorów. To zachwycające i dające nadzieję na przyszłość, jak oni poczuli się odpowiedzialni, jak czuli ważność każdej, najmniejszej roli. Myślę, że gdyby mieć dla nich częściej jakiś materiał "serio", to oni potrafiliby zagrać wielkie sprawy i wielkie emocje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto