Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sytuacja w oświęcimskim MZK wraca nareszcie do normy?

Monika Pawłowska
Jeszcze 15 autobusów czeka wymiana na nowszy model. Nowa flota już jeździ po drogach
Jeszcze 15 autobusów czeka wymiana na nowszy model. Nowa flota już jeździ po drogach Monika Pawłowska
Problemy komunikacyjne w Oświęcimiu to już czas przeszły? Większość kierowców Miejskiego Zakładu Komunikacji wróciła do pracy po zwolnieniach lekarskich, a wszystkie autobusy na swoje linie. Jednak napięta sytuacja na linii zarząd MZK - kierowcy nie została rozładowana.

Częste awarie nowych autobusów, niskie wynagrodzenia i podwyżki, mobbing oraz przepracowanie - to główne zarzuty kierowane przez załogę pod adresem prezes MZK Bożeny Fraś.
Kierowcy postanowili „zatroszczyć się” więc o swoje zdrowie i w połowie miesiąca prawie 30 z nich było na L4. Mniej kierowców oznaczało mniej kursów. Niezadowolenie wyrażali pasażerowie, ale również miejscy radni. Domagali się wyjaśnień, ale ich nie słyszeli. W środę, kiedy „sprawa przycichła”, głos zabrała Bożena Fraś.

Trudny czas za nami?

Wysoka absencja chorobowa kierowców spowodowała ograniczenia w kursowaniu autobusów linii miejskich.

- Maksymalnie 28 kierowców na raz przebywało na zwolnieniach lekarskich, przy czym 16 osób, jak zapowiedziały w mediach, w ten sposób strajkowało - mówi Bożena Fraś, prezes MZK w Oświęcimiu. Skąd wie o „strajkujących”? Nie ujawniła.
- Skierowaliśmy za kierownicę wszystkich mechaników i dyspozytorów, którzy mają uprawnienia. W ten sposób udało nam się złagodzić skutki nielegalnego strajku – dodaje.

W poniedziałek 11 lutego i w środę 13 lutego, zostały odwołane po 23 kursy, we wtorek 12 lutego wszystkie autobusy jeździły według rozkładu jazdy, ale już w czwartek i piątek trzeba było odwołać po 13 kursów.
- Były telefony, że autobusy są brudne, ale w tej sytuacji ważniejsze było, by jeździły - podkreśla Bożena Fraś. - W piątek po południu sytuacja wróciła do normy – dodaje.

Prezes oświęcimskiego przewoźnika jest zaskoczona roszczeniami płacowymi załogi. Jak twierdzi, z mediów dowiedziała się o oczekiwanych 500 zł podwyżki.
- Postulat płacowy trzech związków w październiku ub. roku dotyczył 300 zł podwyżki - twierdzi Bożena Fraś. - Kiedy doliczyć do tego wszystkie składowe, podwyżka kosztowałaby nas ok. 1 mln zł. Po negocjacjach została rozłożona na dwa lata W tym roku będzie to 125 zł. To siedmioprocentowa podwyżka, czyli to więcej niż wynosi inflacja – wylicza.

Działalność spółki nie jest dochodowa. 65 proc. jej przychodów - blisko 10 mln zł, stanowi rekompensata miasta Oświęcim i gmin tworzących porozumienie międzygminne w zakresie transportu zbiorowego (gminy: Oświęcim, Chełmek, Brzeszcze, Libiąż i Miedźna). Źródłem przychodów jest też sprzedaż biletów (35 proc. budżetu). Połowę budżetu spółki pochłaniają wynagrodzenia.

Niezadowolona część załogi twierdzi, że od początku informowali związki zawodowe o swoich oczekiwaniach, jednak one „trzymały stronę” Zarządu. Dlatego też poszukali sojusznika w Międzyzakładowym Związku Zawodowym Pracowników Synthos S.A i Spółek, tworząc oddział MZK Oświęcim.
- Dalej będziemy walczyć o 500 netto podwyżki plus przywrócenie „13” pensji - mówią związkowcy i szykują się na spotkanie z zarządem MZK. Odbędzie się ono dzisiaj.

Płace to nie wszystko

Kierowcy niejednokrotnie poddawali w wątpliwość też stan techniczny solarisów, które pojawiły się w Oświęcimiu wiosną ub. roku. Było w nich niesprawne ogrzewanie, klimatyzacja czy wyświetlacze wewnętrzne, a teraz doszły pękające przednie szyby.

- Gdyby autobusy były niesprawne, nie dojechałyby z Poznania do Oświęcimia - przekonuje Bożena Fraś. Jak dodaje, autobusy są naszpikowane elektroniką. - Zgranie ich z systemem dyspozytorskim zajmie rok. Co do pękających szyb nie wiem, czy to wina techniki klejenia, czy jakaś wada fabryczna - rozkłada ręce.

Kierowcom nie podoba się takie bagatelizowanie sprawy.
- Autobusy na razie są na gwarancji, ale jak się skończy za niecałe trzy lata, to nie zarobimy na szyby - mówią. Kierowcy skarżą się też, że w MZK stosowany jest wobec nich mobbing.
- Pierwsze słyszę o takich zarzutach, nikt mi tego nigdy nie zgłosił - mówi Bożena Fraś. - Zawsze powtarzałam, że jak ktoś ma problem, to powinien przyjść i porozmawiać. Jeśli dla kogoś dyscyplina oznacza mobbing, to nic na to nie poradzę - dodaje.

PiS pisze list
Klub Radnych Prawo i Sprawiedliwość Rady Miasta Oświęcim wystosował do prezydenta list otwarty. Oczekuje m.in. przedstawienia opinii publicznej przez prezydenta i prezes MZK pełnej informacji na temat sytuacji społeczno-finansowej spółki. - Na razie brak jakiejkolwiek reakcji, więc nie wykluczamy zwołania sesji nadzwyczajnej w tej sprawie - mówi Krzysztof Kuczek, przewodniczący klubu.

Prezydent obserwuje
- Obserwujemy jak rozwija się sytuacja w Miejskim Zakładzie Komunikacji. Liczymy, że zarząd spółki znajdzie rozwiązanie w zaistniałej sytuacji - mówi Janusz Chwierut, prezydent Oświęcimia.

Gminy radzą
- Uważam, że wszystkie strony powinny usiąść i porozmawiać. Kierowcy mają niskie zarobki i trzeba je podnieść, tak jak ceny biletów, które są na tym samym poziomie od 2013 r. A gminy powinny się pochylić nad zwiększeniem wozokilometrów - mówi Andrzej Saternus, burmistrz Chełmka.

ZOBACZ KONIECZNIE

FLESZ: Nowe fotoradary. Będzie ich dwa razy więcej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Sytuacja w oświęcimskim MZK wraca nareszcie do normy? - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto