Szóste miejsce Polek w Pucharze Świata

Polskie siatkarki zakończyły zmagania o Puchar Świata z bilansem sześciu zwycięstw i pięciu porażek. Imprezę wygrały Włoszki, które nie przegrały ani razu. Dwa kolejne miejsca, także premiowane awansem na igrzyska olimpijskie, zajęły Brazylijki i Amerykanki (obie drużyny z bilansem 9-2). W piątek, w ostatnim dniu turnieju, biało-czerwone bez kłopotów rozprawiły się z Tajlandią. Zwycięstwa w setach do 15, 17 i 22 pokazują wyraźnie, że obie drużyny dzieliła różnica klasy.

Znów okazało się, że nasz zespół jednak potrafi wygrywać także bez Małgorzaty Glinki, która nawet nie pojawiła się na parkiecie. Ciężar ataku wzięła na siebie Katarzyna Skowrońska, która zdobyła aż 22 punkty. W całym turnieju zaliczyła w sumie 182 udane akcje. Dzięki temu Polka wygrała ranking na najlepiej punktującą zawodniczkę PŚ. Skowrońska zajęła też czwartą lokatę na liście najskuteczniejszych zawodniczek imprezy ze średnią 47,09 proc. Nagrody indywidualne mają jednak w siatkówce bardzo marginalne znaczenie, zwłaszcza gdy zespół nie osiąga założonego celu, a takim był pierwotnie awans olimpijski. - Czy można było go osiągnąć? Może gdyby do Japonii poleciał najsilniejszy skład z Dorotą Świeniewicz, Joanną Mirek i Izabelą Bełcik, byłaby szansa, choć wcale nie jest to takie oczywiste - komentuje były trener kadry, dziś szkoleniowiec Farmutilu Piła Jerzy Matlak. - Wydaje się, że na tę chwilę Amerykanki i Brazylijki są od nas lepiej zorganizowanymi i ułożonymi zespołami. Z drugiej strony w tym turnieju naprawdę niewiele zabrakło, byśmy wygrali z Kubą czy Japonią. Teraz nie ma już co gdybać, tylko trzeba zacząć myśleć o styczniowym turnieju kwalifikacyjnym w Halle. Ja przez ostatnie dni ciągle słyszałem, że walczymy o szóste miejsce, by zagrać w imprezie interkontynentalnej. Czy to oznacza, że tę w Niemczech już spisujemy na straty? Oczywiście, będą tam Rosjanki, ale dlaczego nie mielibyśmy ich pokonać. Trzeba tylko przestać się boczyć, wyciągnąć wnioski z Pucharu Świata, zaangażować w pracę na rzecz reprezentacji także nas, trenerów klubowych i może nie będzie tak źle - apeluje trener. Turniej w Halle, o którym mówił Jerzy Matlak, odbędzie się w styczniu (14-20.01). Zagra tam osiem ekip, m.in. Rosjanki, Serbki i Niemki. Bilet do Pekinu wywalczy tylko jedna drużyna. W maju w Japonii odbędzie się jeszcze eliminacyjny turniej interkontynentalny. Stamtąd awans zapewnią sobie z kolei trzy ekipy. Europa dostanie dwa miejsca w tej imprezie. Szósta lokata w Pucharze Świata dała Polkom awans z dziesiątego na dziewiąte miejsce w rankingu FIVB. Za naszą drużyną wylądowała Holandia i właśnie o to toczył się bój. Awans w rankingu może dać nam udział w turnieju interkontynentalnym, choć... niekoniecznie. W rankingu światowym wyprzedzają nas bowiem wciąż trzy drużyny z Europy - Włoszki, Rosjanki i Serbki. Te pierwsze bilety do Pekinu już mają, więc do Halle nie pojadą. Jeśli zdarzy się tak, że awansu podczas styczniowego turnieju nie wywalczą ani Rosjanki, ani Serbki, ani Polki, a np. wspomniane Holenderki (w tym roku w wielkim stylu wygrały finałowy turniej o Grand Prix, pokonując m.in. Polskę, Rosję, Brazylię i Chiny), wtedy na kwalifikacje interkontynentalne do Japonii polecą Rosjanki i Serbki.
Polska - Tajlandia 3:0 (25:15; 25:17; 25:22) Polska: Katarzyna Skowrońska-Dolata, Eleonora Dziękiewicz, Anna Podolec, Milena Rosner, Milena Sadurek, Maria Liktoras, Mariola Zenik (libero) oraz Agnieszka Bednarek, Klaudia Kaczorowska.