Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szymon Babiuch (Brzezina Osiek): Dobrze czyta grę, więc idealnie zagrywa piłkę kolegom [ZDJĘCIA]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Szymon Babiuch (w zielonym stroju), jest jedną z wiodących postaci Brzeziny Osiek
Szymon Babiuch (w zielonym stroju), jest jedną z wiodących postaci Brzeziny Osiek Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 20-letnim Szymonem Babiuchem, pomocnikiem Brzeziny Osiek.

Wdzięk, szyk, czy styl. To bez wątpienia zalety Szymona Babiucha, który – mimo młodego wieku - jest jedną z kluczowych postaci Brzeziny Osiek, występującej w chrzanowskiej piłkarskiej klasie okręgowej.

- Strzałem z rzutu wolnego ustalił pan wynik meczu Brzeziny z Kalwarianką (5:0). Piłka została uderzona z zegarmistrzowską wręcz dokładnością, by wylądować w siatce tuż przy słupku. Czy zauważył pan, że bramkarz źle ustawił mur?
-Przygotowując się do strzału wiedziałem, żeby posłać piłkę nad głowami zawodników tworzących mur i tylko na tym się skupiłem. Jego ustawienie nie miało dla mnie znaczenia. Kluczowy przy tej bramce był kozioł, który piłka wykonała bezpośrednio przed bramkarzem, bo utrudnił mu interwencję.

- Czy takie rzuty wolne można wytrenować, czy po prostu trzeba mieć do nich talent?
- Do wszystkiego staram się dojść metodą prób i błędów. Piłka nożna to dla mnie jedna z opcji na spędzenie wolnego czasu, więc przynajmniej raz w tygodniu, razem z bratem i przyjacielem, w rodzinnych Spytkowicach, korzystamy z uprzejmości zarządu miejscowej Astry i zabieram się do szlifowania wolnych. Cieszę się, że efekty mojej pracy widać na boisku.

- Z wolnego uderzył pan też w Jawiszowicach, w meczu przeciwko liderowi, przegranym przez Brzezinę 0:1. Gdyby wtedy udało się trafić, byłby to pewnie gol rundy. Piłka jednak odbiła się od poprzeczki i spadła na linię bramkową, żeby potem wyjść w pole...
- Bardzo żałujemy porażki w Jawiszowicach, bo na boisku lidera byliśmy zespołem lepszym. Byliśmy na to spotkanie bardzo zmotywowani, żeby jako pierwsi urwać jakieś punkty liderowi. Nie udało się nam, to kilka dni później dokonała tego Victoria w Jaworznie. Wracając do tamtego wolnego, to owszem, mój strzał miał swoją moc, bo do bramki było ze 30 metrów. Ważniejsza od siły jest jednak technika strzału, którą staram się dostosować do okoliczności i miejsca wykonania rzutu wolnego.

- W Jawiszowicach, w kadrze Brzeziny zabrało Kamila Szewczyka, etatowego wykonawcy wolnych, więc godnie go pan zastąpił. Jednak w meczu przeciwko Kalwariance był na boisku...
- Muszę podziękować Kamilowi Szewczykowi, że - przy wysokim wyniku - odstąpił mi przywilej wykonania rzutu wolnego. Zawsze stara mi się podpowiadać, a chętnie go słucham. Był przecież w grupach młodzieżowych także moim trenerem. Może chciał sprawdzić moje umiejętności? (śmiech). Nie sprawiłem mu zawodu.

- Ile goli ma pan na liczniku w rundzie wiosennej po meczu z Kalwarianką?
- Już cztery.

- Czy można to piękne kalwaryjskie trafienie zaliczyć jako urodzinowy prezent?
- Jeśli wziąć pod uwagę urodę trafienia, to można byłoby je tak zakwalifikować. Z drugiej strony urodziny będę świętował 29 maja, więc - mam nadzieję - że do tego dni coś jeszcze strzelę (śmiech).

- Wrażenie musiało zrobić idealne prostopadłe podanie na wbiegającego Tomasza Dubiela, po którym popularny „Bajcar” zdobył bramkę przeciwko Kalwarii. Rzadko się zdarza, aby młody zawodnik podawał tak perfekcyjnie jak rutyniarz.
- Cóż, pozostaje mi satysfakcja, że umiejętność „czytania gry”, czy – jak kto woli – przeglądu sytuacji, ma przełożenie dla drużyny. Dobre podania są wynikiem reakcji na wydarzenia meczowe na podstawie schematów, które mam gdzieś w głowie zakodowane. Jakimś wirtuozem dryblingu nie jestem, więc wykorzystuję inne atuty, przyśpieszając grę dobrym podaniem. Poza tym, dobre podanie smakuje podobnie jak gol.

- Zawsze występował pan w pomocy?
- Od małego najlepiej czuję się w środku pola, ale grałem już na każdej pozycji. Najdalej mi chyba do „dziewiątki”. W juniorach Unii Oświęcim bywałem stoperem, a w seniorskiej piłce trenerzy często ustawiali mnie na skrzydle. W Osieku kilkakrotnie wychodziłem na boku obrony. Teraz dostaję swoją szansę na pozycji, którą - mógłbym nazwać nominalną - bo na niej czuję się najlepiej, czyli w środku pomocy, u boku Kamila Szewczyka. Staram się to wykorzystać. Są trenerzy, którzy uważają, że młody zawodnik nie powinien być przywiązany do jednej pozycji, tylko uczyć się piłki tak, aby zagrać tam, gdzie będzie to optymalne dla dobra drużyny.

- Czy w pana rodzinie są piłkarskie tradycje?
- Tata nie grał zbyt długo, ale teraz działa w zarządzie Astry Spytkowice. W Astrze występuje młodszy brat, Radek. Do sportowego klanu Babiuchów w przyszłości z pewnością dołączy nasz obecnie czteroletni brat, który już szaleje na punkcie piłki.

Sportowy24.pl w Małopolsce

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto