Taka „piękna” wizytówka Oświęcimia straszy od trzech lat

Przymuszony do zadbania o zdrowie i życie przechodniów właściciel kamienicy, jakiś czas temu zabezpieczył sypiące się kamienice siatką i zadaszeniem nad chodnikiem. Wciąż barierki strzegą wejścia na przejście dla pieszych, a sygnalizacja w tym miejscu jest wyłączona. Kiedy przejście zostanie otwarte?

- Raczej nigdy nie będzie otwarte

- mówi wprost Łukasz Then, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Oświęcimiu. - Pasaż pod kamienicą jest własnością prywatną, umownie użyczoną mieszkańcom przez właściciela nieruchomości - nie pozostawia złudzeń.

Choć na głowy nie spadają już elementy elewacji, to oprócz zagrodzonego przejścia dla pieszych w obrębie nieruchomości nie dzieje się nic. Zamknięta na „cztery spusty” brama wejściowa, na podwórku - które widać przez dziury - jest pełno śmieci, a w opustoszałym lokalu na parterze po jednym z operatorów telefonii komórkowej - co można było ukraść zostało wyniesione. Jednym słowem obraz nędzy i rozpaczy.

Mieszkańcy Oświęcimia z niedowierzaniem obserwują bezsilność urzędników wobec właścicieli sypiącej się kamienicy przy Pl. Kościuszki 7 i dwóch pozostałych.

- Człowiek nie skosi trawy, albo nie odśnieży chodnika, to zaraz mandat. A tu, w środku miasta taka ruina

- mówi pan Krzysztof z Oświęcimia. - Nieudolne te władze, skoro tyle czasu właściciele kamienicy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. „W nosie” mają swoją własność i prawo - dodaje.

Sprawą prywatnej kamienicy, zgodnie z kompetencją zajmuje się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Jak przekonuje, nie jest prawdą, że urzędnicy nie robią nic, by zmienić stan rzeczy. Podkreśla dobrą współpracę z większościowym udziałowcem nieruchomości i jego pełnomocnikiem. Po wielu spotkaniach, rozmowach i wymianie korespondencji, niedawno pokazało się "światełko w tunelu".

- Każda z tych kamienic ma kilku właścicieli. Większościowemu udziałowcy udało się „ściągnąć” z Tel Awiwu do Oświęcimia dwóch współwłaścicieli. Początkowo chcieli sprzedać swoje części za zawrotną kwotę, ale jak zobaczyli ruinę, spuścili z ceny. Zakup miał być finalizowany, kiedy na przeszkodzie stanęła pandemia koronawirusa - dodaje.

Transakcja zostanie dokończona, kiedy tylko dokumenty zostaną przygotowane i życie „powróci do normalności”. Drugim warunkiem koniecznym do rozpoczęcia prac, są uzgodnienia konserwatorskie, projekt i… pieniądze.

- Możliwy jest wyłącznie remont konserwatorski

- wyjaśnia Łukasz Then. - To oznacza, że elewacja musi pozostać, ale całą resztę, od dachu, przez ściany po piwnice, trzeba wymienić, bo stan budynków jest katastrofalny - dodaje.

Całe szczęście, że zima była łagodna, bo pod zwałami śniegu, dach i stropy mogłyby się zawalić. Nic tylko ściskać kciuki lub jak kto woli modlić się, by jak najszybciej kamienice przy Placu Kościuszki przeszły na własność jednej osoby i nie doszło tu do katastrofy budowlanej. Siatka nie uchroni kamienicy przed zawaleniem się, a stalowa konstrukcja, która mogłaby spiąć budynek, kosztuje ok. 1 mln zł.

Remont trzech kamienic wyceniono na 17 mln zł. Mimo to, ich właściciel (jeśli zostanie jedynym udziałowcem), jest skory wyłożyć taką sumę. Chciałby zrobić tu mieszkania, ewentualnie hotel.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

FLESZ - Mieszkanie w wynajętym lokum, w obliczu utraty pracy lub przychodów, jest sporym problemem