Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TRZEBINIA. Jak „Drwal” z MKS rąbie rywali, to aż wióry lecą...

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Michał Kowalik szykuje się do oddania mocnego strzału.
Michał Kowalik szykuje się do oddania mocnego strzału. Fot. Jerzy Zaborski
22-letni Michał Kowalik, napastnik MKS Trzebini-Siersza, zdobył trzy gole w meczu przeciwko Skawince, przyczyniając się do wygranej trzebinian 4:3. Było to szlagierowe spotkanie 6. kolejki w grupie zachodniej IV ligi piłkarskiej.

Popularny w Trzebini „Kowal” w tym sezonie występuje w nowej roli, czyli klasycznego napastnika. Ze swoich obowiązków wywiązuje się znakomicie. W sześciu meczach ligowych zdobył już siedem goli. – Mam powody do satysfakcji, bo mój strzelecki rekord sezonu zamknął się do tej pory dziewięcioma trafieniami. To było także na czwartoligowych boiskach, ale za czasów, kiedy zespół prowadził Mateusz Miś – rozpoczyna Michał Kowalik. – Jestem zatem na dobrej drodze do tego, żeby ustanowić swój życiowy strzelecki rekord. Oby tylko dopisywało mi zdrowie.

Wcześniej występował głównie na boku pomocy. Nie chce jednak porównywać obu tych pozycji. Jak twierdzi, na każdej z nich stara się dać z siebie wszystko. Może rola napastnika daje większą satysfakcję z pracy. – W pomocy pracowałem głównie na kolegów, ale przecież na tym polega funkcjonowanie w zespole. Owszem, też zdarzało mi się strzelać gole. Czasem, kiedy trenerzy zmieniali ustawienie w „podbramkowych” sytuacjach meczowych, byłem przesuwany do ataku. Jednak głównie byłem pomocnikiem – podkreśla Kowalik. – Może przeciętny kibic nie dostrzega pracy wykonanej przez zawodników w środku pola czy obrońców. To takie szare korzenie bujnego kwiatu, kiedy zespół odnosi sukcesy. Cóż, kiedyś byłem tym korzeniem, teraz mam inne zadanie, bardziej dostrzegane przez kibiców.

W meczu przeciwko Skawince dwa razy stawał do pojedynków z bramkarzem gości Sławomirem Jeziorkiem. Z boku wpadał w pole karne, decydując się na strzał, skuteczny zresztą. – Przy wybieganiu na samotne spotkanie z bramkarzem nie ma czasu na wybór wariantu rozegrania z nim pojedynku – wyjawia Michał Kowalik. – Trzeba zwrócić uwagę na to, jak jest ustawiony albo zmusić go do takiego ustawienia, by móc zrealizować swoje zamierzenia. Z reguły nie wdaję się w jakieś ogrywanie bramkarza. Jestem zwolennikiem siłowych rozwiązań. Mam charakter „drwala”, który musi „rąbać” przeciwnika. Grzeczni chłopcy mają trudniej odnaleźć się na boisku.

Trzebiński napastnik zdobywał ważne bramki w meczu przeciwko Skawince. Najpierw otworzył wynik, a potem jego trafienie dwukrotnie zapewniało MKS dwubramkową zaliczkę. – Po strzelonej bramce na 3:1 wydawało się, że wykonałem swoją normę na to spotkanie. Wszak do tej pory udawało mi się zdobyć najwyżej dwie bramki w jednym meczu _– wspomina Kowalik. – _A tutaj, proszę, udało się zaliczyć pierwszego seniorskiego hat-trika. Na razie robię swoje, nie zawracając sobie głowy tym, co będzie, jeśli rywale zaczną mi się uważniej przyglądać – dodaje napastnik, który nie musi przypominać, że tam, gdzie drwale rąbią, zawsze wióry lecą. W tym przypadku są to strzelane przez Kowalika bramki.

Charakter drwala, jak mówi, przydaje się też w życiu. Poza futbolem pracuje fizycznie na budowie. W Krakowie studiuje też bezpieczeństwo narodowe. Łączenie pracy, nauki i jeszcze gry w piłkę w czwartoligowym wydaniu wymaga od człowieka wielkiego charakteru.

Pochodzi z Dulowej, ale jest wychowankiem MKS Trzebinia– Siersza. Trzy lata temu był na testach w pierwszoligowej Puszczy Niepołomice. – Trudno to nazwać testami _– uważa Kowalik. – _Pojechałem do Niepołomic razem z klubowym kolegą Marcinem Kalinowskim. Zagraliśmy jeden mecz. Wszyscy testowani gracze Puszczy zmierzyli się w sparingu przeciwko Hutnikowi Nowa Huta, który po awansie do III ligi miał solidną drużynę. Po meczu wróciliśmy do swojego klubu. Nie ma do czego wracać. Na razie w Trzebini jest mi dobrze.

W poprzednim sezonie nie miał zbyt wielu okazji do posmakowania występów w III lidze, bo dla trzebinian występy w niej były tylko rocznym epizodem. – Zagrałem tylko część spotkań pierwszej rundy, w których udało mi się zdobyć dwa gole _– wspomina Michał Kowalik. – _Zaczął mi dokuczać kręgosłup. Zimą chyba przedwcześnie chciałem wrócić do pełnego treningu i piłki, więc jeszcze bardziej się „doprawiłem”. Na szczęście mój charakter drwala pozwolił mi przetrwać trudne chwile i znowu jestem na boisku. Być może razem z kolegami uda nam się raz jeszcze wywalczyć awans do trzeciej ligi, która w przyszłym sezonie będzie już szczeblem centralnym. Rywalizować w niej będą zespoły już nie z dwóch, jak to było ostatnio, lecz z czterech województw. Będzie to zatem dla mnie kolejne nowe wyzwanie. Jednak na razie nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość. Skupiam się na najbliższym spotkaniu. Na analizę tabeli przyjdzie czas pod koniec sezonu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto