Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzebinia. Lepszych okazji mieć już nie można, więc jak się nie strzela, to się przegrywa

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Paweł Cygnar (z prawej) jest liderem Soły, ale w każdym meczu liczy na pomoc młodszych zawodników. Tutaj w konfrontacji z trzebinianinem Pawłem Sawczukiem.
Paweł Cygnar (z prawej) jest liderem Soły, ale w każdym meczu liczy na pomoc młodszych zawodników. Tutaj w konfrontacji z trzebinianinem Pawłem Sawczukiem. Fot. Jerzy Zaborski
W finale rozgrywek o Puchar Polski w zachodniej Małopolsce, rozegranym w Trzebini, miejscowy MKS przegrał z Sołą Oświęcim po rzutach karnych 5:6, bo w regulaminowym czasie był remis 1:1 (0:0). Po meczu, którym był wewnętrzną sprawą trzecioligowców, zgodnie podkreślano, że lepszy zespół...przegrał.

Trzebinianie żałowali, że nie udało im się dobić rywali. Przy jednobramkowej zaliczce, po strzale Piotra Witonia piłka odbiła się od poprzeczki, spadając tuż przed linią, choć nie brakowało opinii, że była już poza nią. - Z mojej perspektywy trudno było ocenić tę sytuację _– twierdzi Robert Moskal, trener MKS. - _Nie rozpatrywałbym tego w kategorii krzywdy wyrządzonej nam przez sędziego, lecz braku skuteczności. Przecież lepszych sytuacji od tej, jakie mieli Witoń czy Sieczko mieć już nie można. Trzeba je wykorzystywać, bo inaczej płaci się za to frycowe, czyli ładnymi porażkami. Tym większe słowa uznania należą się Sole, że jednym precyzyjnym strzałem w końcówce doprowadziła do karnych.

Trener Robert Moskal cieszy się jednak ze stylu, jaki jego zespół zaprezentował w ostatnich dwóch meczach, także ligowym. - Przed Sołą, w lidze, podejmowaliśmy liderującą Wisłę Sandomierz, z którą zremisowaliśmy 1:1 – wspomina trener Moskal. - Pocieszające jest to, że w meczach przeciwko dwóm najlepszym ekipom zespół kreował grę, stwarzając kilka znakomitych okazji. Widać nową jakość, ale trzeba to jeszcze przełożyć na gole.

Jak w serii pięciu karnych, dwa ostatnie Łukasz Gielarowski obronił, wydawało się, że Trzebinia jednak złamie oświęcimian. _- Szczęście było przy Sole, więc życzę jej powodzenia w dalszej rywalizacji pucharowej, a nam pozostaje skupić się na lidze, żeby spróbować się w niej utrzymać _– kończy trener Moskal.

W Sole mieli świadomość, że finał nie układał się po ich myśli. - Rzeczywiście, z naszej strony było to spotkanie z gatunku „do opalania” - przyznaje Sebastian Stemplewski, trener Soły. - Ładna pogoda rozleniwiła chłopców. Byliśmy też mocno osłabieni. Przemka Knapika i Rafała Skrzypka musieliśmy oddać do kadry Małopolski. Wojtek Jamróz i Artur Czarnik zostali w pracy. Zwycięzców się nie sądzi i niech tak zostanie. Przeszliśmy na szczebel wojewódzki, w lidze gramy o najwyższe cele, więc czego można więcej chcieć.

Przyznaje, że w trudnych momentach ciężar gry na swoje barki wzięli młodzi zawodnicy, jak Marcin Koper, który obronił trzy karne, a w serii do pierwszego błędu Artur Ząbek i Szymon Brańka pewnie wykonali swoje „jedenastki”._ - Przecież boiskowe doświadczenie najlepiej zdobywa się pod presją _– zwrócił uwagę Sebastian Stemplewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto