Turniej mistrzów promocją dla Oświęcimia i lacrosse, bo Spartanie są na półmetku pierwszego sezonu

W grę wchodzą dwa terminy, czyli 18 lub 25 maja. Wszystko zależy od tego, kiedy oświęcimscy Spartanie będą mieli do dyspozycji boisko MOSiR. – Na organizację imprezy kończącej rozgrywki został ogłoszony konkurs, więc tym większą mamy satysfakcję, że oferta naszego klubu okazała się najbardziej atrakcyjna – mówi Dariusz Czerwik,członek zarządu oświęcimskich Spartan.

– Będzie to okazja nie tylko do promocji miasta, ale także zaprezentowania tej dyscypliny szerszej publiczności. Mająca swoje korzenie w Kanadzie ta piękna dyscyplina sportu, szybko się w naszym kraju rozwija. W tym sezonie do ekstraklasy przystąpił zespół z Oświęcimia, a mamy sygnały, że w kolejnym mogą dołączyć kolejne, z Lublina i Trójmiasta. Chcemy, żeby turniej mistrzów zapadł w pamięć nie tylko kibicom, ale i naszym gościom z miast wojewódzkich, bo Oświęcim jest jedynym nie będącym stolicą regionu.

Po rundzie wiosennej cztery najlepsze zespoły zagrają w półfinałach. Przegrani stoczą bój o brązowy medal, a dla zwycięskich ekip stawką będzie tytuł mistrza Polski. Kibice w Oświęcimiu będą zatem świadkami walki o medale. – Mamy spore szanse zakończenia części zasadniczej na miejscu gwarantującym występ w półfinale i – jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli – spotkamy się w nim ze stołeczną ekipą. Wprawdzie na otwarcie sezonu pokonaliśmy ją 15:2, ale wydaje mi się, że wtedy rywale przyjechali do nas po łatwą zdobycz, a kiedy postawiliśmy im trudne warunki, nie potrafili się odnaleźć. Rewanż w Warszawie będzie trudny. Potem będziemy się martwić play-off. Jednak planem minimum jest wejście do półfinału. Potem, co uda nam się ugrać, będzie działało na naszą korzyść. W turnieju mistrzów chodzi nam głównie o promocję lacrosse, żeby kibice przestali na nas patrzeć jak na ludzi uganiających się z siatkami za motylami, choć muszę przyznać, że dzięki wielu akcjom promocyjnym przed przystąpieniem do ligi, jak i w jej trakcie, lacrosse nie jest w Oświęcimiu egzotyczną dyscypliną – kończy z uśmiechem Dariusz Czerwik.