Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tychy: Unia postraszyła GKS

Andrzej Rzycki
Wojciech Matusik
Tyski GKS będzie rywalem Cracovii w wielkim finale hokejowej ekstraligi. Aksam Unia zagra o brązowe krążki z JKH Jastrzębie. Pierwsze starcie "Pasów" z tyszanami za tydzień, 7 marca. Z kolei "mały finał" rozpocznie się 11 marca.

W półfinałach niespodzianek nie było i do gry o złoto przystąpią dwie najlepsze drużyny sezonu regularnego. Oświęcimianie tanio jednak skóry nie sprzedali. Mocno postraszyli tyszan, wygrywając czwarty mecz na ich terenie 2:1. 


Zobacz także: Tychy: Charakterna Unia gra dalej

Sobotni mecz miał olbrzymi ciężar gatunkowy. Zwycięstwo premiowało tyszan, ale w przypadku ich porażki, rywalizacja przeniosłaby się do Oświęcimia. Nic zatem dziwnego, że obie drużyny rozpoczęły bardzo spokojnie. Hokeiści wyraźnie odczuwali także trudy wcześniejszych bitew w play-off. Fizycznie lepiej prezentował się jednak GKS i to właśnie gospodarze sprawiali korzystniejsze wrażenie w pierwszej tercji. Jako pierwszy formę grającego w bramce Unii, Witka sprawdził Garbocz. Później golkiper gości bardzo ładnie poradził sobie z uderzeniami Kotlorza i Vitka. Na krótko przed końcem pierwszej odsłony Witek nie dał się także zaskoczyć szarżującemu Parzyszkowi.


Bardzo obiecująco dla drużyny Karela Suchanka rozpoczęła się druga tercja, która paradoksalnie rozstrzygnęła rywalizację na korzyść GKS. Na jej początku biało-niebiescy grali w przewadze (na ławce Gonera) i byli bliscy otwarcia wyniku. Bezbłędnie grał jednak Sobecki. 


- Zaczęliśmy łapać rytm gry, gdy straciliśmy pierwszego gola - mówi Karel Suchanek, trener Aksam Unii Oświęcim. - To podcięło nam skrzydła. Później tyszanie w bardzo szczęśliwych okolicznościach podwyższyli na 2:0 i znaleźli się w komfortowej sytuacji - dodaje Suchanek.


Pierwsze trafienie dla GKS było przedniej urody. Sokół zza bramki zagrał do wjeżdżającego Vitka, a ten uderzył z pierwszego krążka. Bramkarz Unii był bez szans. Oświęcimianie chcieli szybko odpowiedzieć. Znakomitą okazję zmarnował Jaros i to się momentalnie zemściło. Autor pierwszego gola wepchnął krążek między parkanami Witka. Goście protestowali tłumacząc, że wcześniej została poruszona bramka, ale sędzia po analizie wideo uznał gola. To trafienie determinowało taktykę obu ekip na drugą część meczu.

Oświęcimianie nie mając już nic do stracenia musieli zaatakować, a tyszanie schowali się za podwójną gardą i kontrowali. Właśnie po klasycznej kontrze najlepszą okazję na zmianę wyniku zmarnował Parzyszek. Przewaga Unii rosła z każdą minutą ostatniej tercji, ale nieubłaganie upływający czas był wodą na tyski młyn. Fenomenalnie bronił Sobecki i miał jeszcze przy tym sporo szczęścia. Tak było na 6 min przed końcem, kiedy po strzale Wojtarowicza "guma" zatrzymała się na słupku. W ostatnich minutach trener Suchanek zagrał va-banque i bo boksu zjechał Witek. Kiedy w 59 min na ławkę kar musiał udać się Dronia, wszystko było już jasne.


Zobacz także: Tychy: Charakterna Unia gra dalej

- Wszystkie mecze były niezwykle wyrównane, ale w ogólnym rozrachunku okazaliśmy się zespołem lepszym. Zasłużyliśmy na ten finał - pokreślił Jiri Sejba, trener GKS Tychy.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto