Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UKH Unia Oświęcim w barażach będzie szukać szansy na turniej finałowy mistrzostw Polski juniorów starszych

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Juniorzy starsi UKH Unia Oświęcim szansy na turniej finałowy mistrzostw Polski będą musieli szukać w barażach. Na zdjęciu: obrońca Piotr Kot, który otrzymał powołanie do reprezentacji Polski U-20
Juniorzy starsi UKH Unia Oświęcim szansy na turniej finałowy mistrzostw Polski będą musieli szukać w barażach. Na zdjęciu: obrońca Piotr Kot, który otrzymał powołanie do reprezentacji Polski U-20 Fot. Jerzy Zaborski
UKH Unia Oświęcim po dwóch turniejach kwalifikacyjnych do hokejowych mistrzostw Polski juniorów jest na ostatnim miejscu w grupie B i wiadomo, że szansy na udział w finałach będzie szukać w barażach.

Oświęcimianie byli gospodarzem drugiego turnieju kwalifikacyjnego, mając za rywali Polonię Bytom i sanockie Niedźwiadki. Trener Unii Witold Magiera uważa, że jest to najtrudniejsza spośród trzech grup kwalifikacyjnych, a ich rywale będą walczyć o najwyższe trofea.

- W juniorach starszych wiodącym rocznikiem jest 2001, a w naszej drużynie nikogo takiego nie mamy. Chłopcy są młodsi, a kilku jest 17-letnich. Jednak ci najmłodsi walczą w gronie starszych rywali bez żadnego respektu – podkreśla Witold Magiera.

Oświęcimianie przegrali najpierw mecz z Polonią Bytom 1:5, a potem z sanockimi Niedźwiadkami 3:4. W obu tych potyczkach mogli się pokusić o zdobycz punktową, ale zbyt łatwo tracili bramki, a sami musieli ciężko pracować na każdą dobrą okazję. Przeciwko sanoczanom odrobili dwubramkową stratę. Potem było 3:3, ale rywale na niespełna dwie minuty przed końcem przechylili szalę na swoją korzyść.

Trzeba oczyścić głowy

Głównym problemem oświęcimian jest mentalność. Często wychodzą na lód w przekonaniu, że to rywale są lepsi, potrzebując dopiero na lodzie bodźca do walki. Trener, choć dużo rozmawia z zawodnikami, często bywa bezsilny.

- Przecież to nie są już dzieci, a młodzi mężczyźni, którzy widzą, co się dzieje w polskim hokeju. Całkowite otwarcie ligi na obcokrajowców, sprawia, że młodzież może nawet nie dostać szansy pokazania się w dorosłym hokeju. Być może niektórzy zawodnicy już układają swoją przyszłość bez hokeja, żeby tylko dograć ten sezon. Mają świadomość, że furtka do dalszej gry w rodzinnym klubie jest dla nich praktycznie zamknięta – rozważa Witold Magiera.

Przed juniorami jeszcze ostatni turniej barażowy, którego gospodarzem będą bytomianie. Sytuacja w tabeli grupy B jest taka, że to Polonia i Sanok mają już zapewniony udział w finałach MP. Oświęcimianie będą szukali na niego szansy w barażach, z najsłabszymi ekipami z pozostałych dwóch grup, czyli Tychami i Janowem. Z baraży do finałów MP awansują dwa zespoły.

- Niestety, w hokeju młodzieżowym trudno utrzymać formę bez meczów o stawkę. Kolejny turniej barażowy odbędzie się dopiero na początku marca, a jego gospodarzem będą bytomianie. Dopiero po nim odbędą się baraże. Na zapleczu ekstraklasy, gdzie ogrywała się nasza młodzież, także zakończyły się ligowe zmagania. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby wypaść jak najlepiej – zwraca uwagę trener Magiera.

Tymczasem dla oświęcimian Piotra Kota i Krystiana Sosnowskiego nadeszły powołania do reprezentacji Polski U-20.

- Mam nadzieję na regularne powołania do kary, żeby móc spełnić swoje marzenie, czyli zagrać na turneju mistrzostw świata – mówi Piotr Kot.

Widziane z boku: nasz komentarz

Cały polski hokej zmierza do zderzenia się ze ścianą. Klubowi działacze, w walce o medale MP, prześcigają się w sprowadzaniu obcokrajowców, którzy niczym specjalnym nie imponują na krajowych taflach, a głosy, że potrzebują czasu na wkomponowanie się do nowych ekip, są mocno przesadzone. Zawodnicy z topowych lig Europy czy świata, muszą ciągnąć swój zespół, potrafiąc przepychać wyniki na jego korzyść. Tymczasem przyjeżdżają do Polski po kilkumiesięcznej przerwie w kontakcie z lodem.

Pamiętam, jak w latach 90. minionego stulecia, do zespołu wszedł Michaił Szostak. To był gość, który pociągnął Unię do pierwszego wicemistrzostwa Polski. Widział na lodzie dosłownie wszystko, a po jego podaniach koledzy często mieli krążek jak „na patelni”. Z pewnością usłyszę zarzuty, że hokej się zmienia i obecnie jest szybszy niż przed laty. Jednak bez względu na czasy, u liderów zespołu potrzebny jest przebłysk geniuszu, bo od kogoś takiego można, a nawet trzeba się uczyć. Taki zawodnik powinien mieć misję w polskim klubie. Przed laty Siergiej Alekskiejew wychował przecież Sławomira Czerwika na reprezentanta Polski!

I tutaj dochodzimy do sprawy młodzieży. Każdy działacz chciałby mieć w swoich grupach same talenty, które bez problemu wchodzą w dorosły hokej, potrafiąc się w nim rozpychać łokciami. Hokej to jednak gra zespołowa, więc trzeba próbować młodych zawodników umiejętnie prowadzać do zespołu, bo są też zawodnicy potrafiący funkcjonować w "gromadzie", a – że tak można – pokazuje przykład Jastrzębia. Nawet „rzemieślnika” można dobrze wkomponować. W polskim hokeju, przy obecnym kursie na obcokrajowców, gdzie klubów jest raptem kilka, młodzież nie ma gdzie zdobywać seniorskiego doświadczenia. Być może ktoś chciałby spróbować się w seniorach na „emigracji”, w Sanoku czy Gdańsku, gdzie stawia się na młodych, ale i tam zawodnik kończący wiek juniora będzie na starcie w trudnym położeniu, bo miejscowa młodzież ogrywana jest już w ekstraklasie.

Na wprowadzenie młodych zawodników trzeba mieć pomysł i dobrą wolę działaczy, chętnych graczy i trenera, a trudno oprzeć się wrażeniu, że w Polsce mamy głównie selekcjonerów.

Może warto pomyśleć o solidnym fundamencie, przygotowującym zawodników do seniorskiego grania. Zamiast wydawać ciężkie pieniądze na przeciętnych obcokrajowców, może znaleźliby się sponsorzy, w połączeniu z miastem, którzy sfinansowaliby grę młodych grup, jak choćby żaków starszych czy młodzików, w ligach czeskich, jak to było za czasów Dworów Unii? Ówczesny prezes Kazimierz Woźnicki nie tylko dbał o pierwszy zespół, ale także patrzył w przyszłość. Co tydzień dwie grupy wiekowe jeździły na mecze za południową granicę oraz grały swoje mecze w lidze śląskiej. To właśnie z tamtych czasów wyszli Mariusz Jakubik, czy Wojciech Stachura. Oczywiście, trzeba byłoby pewnie naszych południowych sąsiadów prosić, aby przyjęli nasze zespoły pod swoje skrzydła. Warto jednak powielać sprawdzone wzorce, bo od juniora młodszego w dół można dostrzec kilku dobrze rokujących graczy. Trzeba pomóc w rozwoju ich talentów. Warto pamiętać, że sportowy krach, po utracie strategicznego sponsora, czyli zakładów chemicznych, oświęcimski hokej przetrwał tylko dzięki wychowankom...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto