Unia Oświęcim po karnych pokonała u siebie GKS Katowice 4:3, zbliżając się do zajęcia 5. miejsca

Po ich pierwszej konfrontacji Unii z Katowicami trudno wskazać faworyta. We wtorek, 12 marca, rewanż w Katowicach. Ostatnie spotkanie tej grupy, katowiczan z Zagłębiem, nie będzie miało znaczenia.

Łatwa zdobycz i męczenie przez Unię hokeja

Oświęcimianie łatwo objęli prowadzenie. Trafienie Nikolova w 41 s nie zostało jeszcze zaliczone, bo ręką wrzucił krążek do siatki. Jednak już 16 s potem nie było żadnych wątpliwości.
Potem Tabaczek, wyjeżdżając zza bramki, zmieścił krążek w siatce przy krótkim rogu, między słupkiem, a parkanem Kalemby.
Kontaktowe trafienie było udziałem „swojaka” Hrini. – Po szybkim objęciu prowadzenia zeszło z nas powietrze – tłumaczył Marcin Jaros, autor pierwszego gola dla Unii. – _Potem w naszym wykonaniu to było męczenie hokeja, ale najważniejsze było zwycięstwo. Może z góry nasza gra nie zawsze ładnie dla oka wygląda, ale naprawdę chcemy zdobyć 5. miejsc_e – zapewnił oświęcimski hokeista.
Po zmianie stron gospodarze oddali inicjatywę. W 21 min Jarosowi nie udało sie skończyć akcji Tabaczka, ale potem to Fikrt miał pełne ręce roboty. W 24 min obronił strzał Sucharskiego, czy Bepierszcza z najbliższej odległości (40 min), lecz był bezradny wobec poprawki K. Kalinowskiego, mającego przed sobą pustą bramkę po uderzeniu Campbella i pierwszej, jeszcze skutecznej interwencji Fikrta.

Rzeszutko zaliczył 100. trafienie w lidze

Jarosław Rzeszutko raz jeszcze wyprowadził Unię na prowadzenie, a było to jego 100. trafienie w lidze. Goście na 61 s przed końcem wzięli czas, wycofali bramkarza, a 14 s potem cieszyli się remisem. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, więc o końcowym wyniku przesądziły karne.

„Złoty gol” Różańskiego pogrążył Katowice

W pierwszej serii w karnych pudłowali Sucharski z Jakubikiem. Potem pomysłu na jego rozegranie nie miał Szymański, a trafił Rzeszutko. Do remisu doprowadził Komorski, ale ostatnie słowo należało do Różańskiego. Sędzia zaliczył gola dopiero po analizie wideo. – Gol był, krążek odbił się od wewnętrznej poprzeczki. Widać to było z górnego ujęcia kamery _– tłumaczył Paweł Kobielusz, jeden z arbitrów sekretariatu zawodów.
- _Spotkanie, choć poza strefą medalową, mogło podobać się kibicom – ocenił Tomasz Piątek, trener Aksamu.
- Już bodaj po raz czwarty z rzędu nie wchodzimy dobrze w mecz, więc niekorzystnie goni się wynik – podkreśla Jacek Płachta, trener GKS. –_ Byliśmy zdecydowanie lepsi od Unii, ale jeśli zmarnowaliśmy 10 czy nawet 12 czystych pozycji, trudno myśleć o wygranej.[/_i]

Aksam Unia Oświęcim – HC GKS Katowice 4:3 po karnych (2:1, 0:1, 1:1, d. 0:0), karne 2:1
1:0 Jaros (Gabryś) 1, 2:0 Tabaczek (Jaros) 4, 2:1 Bepierszcz 15, 2:2 K. Kalinowski (Campbell, Śmiełowski) 34, 3:2 Rzeszutko (Piotrowicz, Nikolov) 55, 3:3 Bepierszcz (Mahbod) 60, 4:3 Różański 65, decydujący karny.
Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski (Bydgoszcz) oraz Patryk Kasprzyk (Bydgoszcz) i Marek Syniawa (Krynica). Kary: 8 – 22 minut. Widzów: 700.
Aksam: Fikrt – Kasperczyk, Nikolov, Różański (2), Rzeszutko (2), Piotrowicz – Gabryś, Skrzypkowski, Sarnik, Tabaczek, Jaros – Hrinia, Piekarski, Jakubik, Stachura, Wojtarowicz – Żogała, Połącarz (4), Modrzejewski, Adamus, Kwadrans.
GKS: Kalemba (10) – Gwiżdż (4), Urbańczyk, Sucharski, Mahbod, Popko (2) – Bychawski (2), Galant, K. Kalinowski, Drzewiecki, Campbell – Bigos, Śmiełowski, Bepierszcz (2), Komorski, Valusiak (2) – Krokosz, Grobarczyk, Frączek, Szymański.

5 Unia
3
8 20-5
6. Katowice 2 4 10-6
7 Zagłębie 3 0 4-23