Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unia Oświęcim podejmuje tyski GKS, czyli 3 i 4 odsłona ćwierćfinału hokejowego play-off

Jerzy Zaborski
Taką sytuację, jaką ma Jarosław Rzeszutko, trzeba bezwzględnie wykorzystywać, jeśli oświęcimianie chcą pokonać tyszan
Taką sytuację, jaką ma Jarosław Rzeszutko, trzeba bezwzględnie wykorzystywać, jeśli oświęcimianie chcą pokonać tyszan Fot. Jerzy Zaborski
W ćwierćfinale hokejowego play-off rywalizacja przenosi się do hal niżej notowanych ekip po sezonie zasadniczym. Unia na pewno zagra dwa mecze przed własną widownią, w sobotę 23 lutego i niedzielę 24 lutego (początek o godz. 17). Oświęcimianie nie są jednak faworytami rywalizacji z GKS Tychy. Oni „mogą” wygrać, a tyszanie „muszą”. Z kolei dla Cracovii, drugiej ekipy z Małopolski, sobotnia wygrana będzie już przepustką do półfinału. Porażka oznacza dla „Pasów” niedzielną wyprawę do stolicy Górnego Śląska na mecz przeciwko Katowicom.

W ćwierćfinałowej rywalizacji Unii z Tychami, toczonej do trzech zwycięstw, jest remis 1:1, ale oświęcimianie stają przed szansą jej zakończenia we własnej hali, bowiem zagrają w niej dwa kolejne mecze. Czy publiczność będzie dodatkowym atutem?

Oświęcimianie wyleczyli się już tyskiego „kaca”

- Na początek chciałbym zaapelować do kibiców, żeby wspierali nas dopingiem przez całe spotkanie _– rozpoczyna Jarosław Różański, najbardziej doświadczony zawodnik Unii, ale pochodzący z Nowego Targu - _Mecze play-off układają się różnie. Raz się wysoko przegrywa, a innym razem wygrywa. Przez całe spotkanie musimy mieć oparcie w widowni. Tylko wtedy można mówić o atucie własnego obiektu _– dodaje hokeista, zapewniając, że w drużynie nie mają już moralnego kaca po środowym pogromie w Tychach 1:9, 20 lutego.
Jarosław Różański przyznaje jednak, że drugi mecz w Tychach oświęcimianom nie wyszedł. – _Być może po pierwszym zwycięstwie poczuliśmy, że możemy zagrać z GKS otwarty hokej, więc dostaliśmy dobrą lekcję _– Jarosław Różański nazywa pewne sprawy po imieniu. _– Musimy z niej wyciągnąć wnioski. Jeśli chcemy walczyć z GKS, musimy być zdyscyplinowani. Powtarzam, że to tyszanie są faworytem ćwierćfinału, ale w play-off nie zawsze teoretycznie mocniejszy zespół musi wygrać.

W Unii zawodnicy nie są zmęczeni, ale mecze wygrywa się ambicją i cwaniactwem

Oświęcimianie wygrali pierwszy mecz po karnych 5:4, a potem przegrali 1:9. – Od połowy drugiego spotkania nieco popuściliśmy, koncentrując się na dwóch meczach przed własną widownią, więc - o zmęczeniu - nie ma mowy – zapewnia Waldemar Klisiak, II trener Aksamu. – Mam nadzieję, że u siebie chłopcy zagrają z taką determinacją, jak w pierwszym meczu w Tychach. W play-off wygrywa się mecze sercem oraz doświadczeniem albo – jak kto woli – cwaniactwem.

Niech Tychy martwią się, jak pokonać Unię

W play-off własna hala nie zawsze bywa atutem. – Jednak w tym sezonie wygrywaliśmy głównie przed własną publicznością, więc liczę, że tym razem będzie podobnie _– analizuje Waldemar Klisiak. – __Owszem, z Tychami przegraliśmy dwa z trzech ligowych spotkań, ale to przecież rywale, mający kadrę naszpikowaną nazwiskami, muszą wygrać. Unia najwyżej „może”. Niech tyszanie martwią się, jak nas pokonać. Skoro mecze będą rozgrywane w dni wolne od pracy, frekwencja na trybunach może być wysoka. Zawodnicy mogą się czuć nieco stremowani. Po klęsce w Tychach staraliśmy się zespół odbudować psychicznie. Mają grać swoje, czyli to, co najlepiej potrafią.
Oświęcimianie muszą opanować tercję środkową i być agresywni przed własną bramką
Kluczem do wybicia tyszan z rytmu będzie opanowanie tercji środkowej. Jeśli oświęcimianie pozwolą im się rozjechać, mogą mieć kłopoty z ich zatrzymaniem, a to w konsekwencji może za sobą nieść wykluczenia. Nie mogą sobie na nie pozwolić, bo tyszanie pokazali, że gra w przewadze jest ich mocniejszą stroną.
Wreszcie hokeiści Unii muszą być agresywni przed bramką. – Nie mogą się powtórzyć takie sytuacje, jaki miały miejsce w drugim meczu w Tychach, że obrońca zostawił przeciwnikowi tyle miejsca, nawet przed polem bramkowym, że ten miał swobodę oddania strzału _– zwraca uwagę szkoleniowiec. – _Za czasów, kiedy sam byłem zawodnikiem, a Unia starała się przerwać dominację Podhala na krajowych lodowiskach, górale pod wodzą Ewalda Grabowskiego tak blokowali dostęp do bramki, że nie było miejsca na wykonanie nawet najmniejszego ruchu.
Być może po raz pierwszy po złamaniu ręki do gry wróci Marcin Jaros. Warunkiem jest orteza, mająca osłonić tę część, która po urazie wraca do sprawności. Podobno ma ją dostać.
Z kolei w tyskim obozie mobilizacja. Trener GKS Petr Kremen chciałby zakończyć ćwierćfinał w Oświęcimiu, ale planem minimum jest wygranie jednego meczu, by ewentualnie na decydujące spotkanie wrócić do Tychów.
W innych ćwierćfinałach: HC Katowice – Cracovia (stan play-off: 0-2), Zagłębie Sosnowiec – JKH GKS Jastrzębie (0-2). Ciarko PBS Bank Sanok, jako lider, bez gry awansował do półfinału, bo z ekstraklasy wycofała się Nesta Toruń i kończy ona sezon w okrojonym składzie 7 drużyn._

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto