Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unia przegrała w Katowicach 1:3, a jej gracze byli gotowi do bojkotu III tercji, przez sędziego

Jerzy Zaborski
W Katowicach oświęcimianie (białe stroje) musieli często pytać sędziów o argumentację jego werdyktów.
W Katowicach oświęcimianie (białe stroje) musieli często pytać sędziów o argumentację jego werdyktów. Fot: Jerzy Zaborski
Oświęcimianie okazali się gorsi w dwumeczu od katowickiego GKS, bo po wygranej we własnej hali po rzutach karnych 4:3 przegrali na wyjeździe 1:3. Te mecze zdecydowały o kolejności „pod kreską” i choć na razie Aksam pozostaje na 5. miejscu, to tylko do ostatniego meczu sezonu w tym gronie, w którym katowiczanie podejmą najsłabsze Zagłębie.

- Wydaje mi się, że gdybyśmy wygrali mecz w Oświęcimiu w regulaminowym czasie, potyczka w Katowicach potoczyłaby się zupełnie inaczej _– uważa Waldemar Klisiak, II trener Aksamu. – _Mając pełną pulę z pierwszego meczu, nie musielibyśmy się otwierać w końcówce meczu w Katowicach.
Oświęcimianie zagrali inaczej niż we własnej hali, czyli uważnie w obronie, nie zostawiając gospodarzom swobody. – Nie straciliśmy przecież dużo goli. Wprawdzie trzy, ale ostatni był wynikiem otwarcia naszej gry. Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby wygrać mecz, strzelając w nim zaledwie jedną bramkę. To za mało nawet na rywalizację w grupie „pod kreską”. Na pewno chłopcy nie byli tak zdeterminowani, jak to sobie wyobrażaliśmy, a razem z pierwszym trenerem Tomaszem Piątkiem zrobiliśmy wiele, żeby ich zmotywować – podkreśla Waldemar Klisiak. – Oceniając obecny personalny stan posiadania, mamy zespół na 5. miejsce i chciałoby się to potwierdzić. O braku motywacji najlepiej świadczą okoliczności utraty pierwszej bramki. Damian Piotrowicz stracił krążek na linii niebieskiej katowickiej tercji obronnej. To się może zdarzyć każdemu. Jednak dlaczego nie raczył wrócić, żeby pokryć swojego zawodnika, tego nie wiem.
Tematem na osobne opowiadanie była praca sosnowieckiego arbitra Sebastiana Molendy. – Staram się unikać ocen pracy sędziów, żeby nie wyszło na to, że byliśmy złą baletnicą, co to jej przeszkadza rąbek u spódnicy – mówi z przekąsem Klisiak. – Przez pierwsze dwie tercje można było jednak odnieść wrażenie, że mecz prowadzi miejscowy zawodnik, przebrany tylko w sędziowski trykot. Pierwszą przewagę mieliśmy dopiero w 36 minucie. Do tej pory rozjemca pozostawał obojętny na faule gospodarzy, czy czasem nawet ich prowokacje. Każde zasłonięcie bramkarza przez naszego obrońcę przed hamującym rywalem było traktowane jako atak na katowiczanina, czyli faul. Do naszej pierwszej przewagi aż sześciokrotnie przyszło nam się bronić w osłabieniu. Po drugiej tercji uznaliśmy, że miarka się przebrała. Powiedzieliśmy sędziemu, że jak spotkanie nadal ma tak wyglądać, nie wyjdziemy na ostatnią tercję na lód. Niech gospodarze we własnym gronie ustalą końcowy wynik spotkania, skoro i tak jesteśmy w nim skazani na porażkę, a pomiatać sobą nie damy, choć może dla wielu były to spotkania „tylko” o 5. miejsce. Katowicki beniaminek bardzo chciał je jednak wywalczyć, czego dowodem była obecność w miejscowej hali wielu ludzi z hokejowego światka. Okazuje się, że ważne jest też dobre lobby klubu w hokejowym światku – oświęcimski trener uchyla rąbka tajemnicy ostatniego spotkania sezonu dla Unii.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto