MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W hokeju czasem trzeba wypluć zęby

Paweł Guga
Paskudnie wyglądający wypadek hokeisty NHL Słowaka Richarda Zednika, który został ugodzony w szyję łyżwą przez partnera z drużyny, ponownie rozpętał dyskusję na temat hokeja.

Paskudnie wyglądający wypadek hokeisty NHL Słowaka Richarda Zednika, który został ugodzony w szyję łyżwą przez partnera z drużyny, ponownie rozpętał dyskusję na temat hokeja. Czy jest to gra brutalna i niebezpieczna,, czy też jest to tylko - jak określają go sami hokeiści - sport dla prawdziwych mężczyzn.

O urazy w hokeju nie trudno. Ba, są bardzo częste. Ale czy może być inaczej? W końcu uzbrojeni w łyżwy i kije zawodnicy poruszają w mgnieniu oka po lodzie. I jak by tego było mało, jeżdżą za co prawda małym, ale niezwykle twardym przedmiotem, który potrafi lecieć z szybkością dobrze ponad 130 km na godzinę.

W takiej sytuacji paradoksalnie, mimo że krew często pojawia się na lodzie, to jednak nader rzadko się zdarza aby hokeiści z powodu kontuzji przedwcześnie kończyli karierę. Jednak dramatycznie wyglądające sytuacje są częste

- Nie oglądałem wypadku Zednika, gdyż nie lubię krwi na lodzie - powiedział Leszek Laszkiewicz, zawodnik Cracovii. - Cóż hokej jest grą kontaktową i takie przypadki się zdarzają. Ja sam nie zliczę ilości straconych zębów, założonych szwów czy innych urazów. Ale najgorszy wypadek spotkał mnie podczas Continental Cup w Oświęcimiu. W pierwszym meczu rozbito mi dokumentnie wargę. Straciłem zęby, nałożono mi trzy szwy i grałem następne mecze w kratce. W ostatnim spotkaniu z Włochami doszło do totalnej bijatyki. Ruszyłem na pomoc Waldkowi Klisiakowi i rywal z tyłu pociągnął mnie za kratę. Szwy poszły. Opuchnięta warga znalazła się prawie na czole i takiej ilości krwi na lodzie nie widziałem.

Dwa lata temu inny przypadek zdarzył się Damianowi Słaboniowi, również z Cracovii, gdy w jednym z meczów stracił trzy zęby. Wprawił nowe, ale "wytrzymały" zaledwie... tydzień.
- Wyliczmy. Trafienie krążkiem twarz po którym "wypływają" zęby, kontuzje pachwiny, zwichnięcia, szycia, przecięcia są niemal "normalką" - stwierdza Jarosław Różański z Wojasa Podhale. - Mnie przydarzyło jeszcze się złamanie kości przedramienia kilka lat temu. I przypominam sobie jak Zbyszkowi Podlipniemu też przecięto gardło jak Zednikowi, ale na jego szczęście nie było to tak groźne i krwi było znacznie mniej. Ale gramy w hokeja od lat. Wiemy, że jest to dyscyplina urazowa.

I tak naprawdę to najgroźniejsze są przypadkowe zdarzenia. A o takich sytuacjach, jeżeli chce się grać, trzeba zapomnieć przy wejściu kolejny raz na lód.
Hokeiści doskonale zdają sobie sprawę z konsekwencji gry którą wybrali. I mimo świadomości możliwych urazów grają czasem i do czterdziestki.

- Strach kiedy widziało się takie starcie? - zastanawia się Laszkiewicz. - U nas raczej w innym wymiarze. Gdyby odpukać Zednik musiał skończyć karierę, to z racji gry w NHL byłby i tak ustawiony do końca życia. W naszej lidze każdy bałby się, co dalej? Przecież większość polskich graczy umie tylko grać w hokeja a tutaj trudno zostać krezusem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto