Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Libiążu odetchnęli po remisie z Beskidem Andrychów (0:0), czyli pierwszy punkt Janiny w III lidze

Jerzy Zaborski
Damian Patyk (z prawej) w ostatniej minucie mógł przesądzić o zwycięstwie Janiny nad Beskidem Andrychów w grupie małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej. Podział punktów nie zadowolił nikogo.
Damian Patyk (z prawej) w ostatniej minucie mógł przesądzić o zwycięstwie Janiny nad Beskidem Andrychów w grupie małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej. Podział punktów nie zadowolił nikogo. Fot. Jerzy Zaborski
W Libiążu odetchnęli. Janina podzieliła się punktami z Beskidem Andrychów (0:0) w derbach zachodniej Małopolski, ale wciąż okupuje dolne rejony tabeli grupy małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej.

Była to konfrontacja ekip z przeciwnych biegunów tabeli. Libiążanie byli po dwóch porażkach natomiast ich rywale po dwóch wygranych. - Zdaję sobie sprawę z tego, że porażki zabijają pewność siebie, ale mieliśmy swój pomysł na grę przeciwko Beskidowi _– tłumaczy Piotr Pierścionek, trener Janiny. - _Niestety, po stracie Kamila Jesionowskiego, który na początku drugiej części został usunięty z boiska, musieliśmy się przeorganizować, więc trudno było prowadzić z rywalem otwartą grę. Dziwię się, że trenerzy ekip przeciwnych skupiają się na ocenie gry przeciwników zamiast pilnować swojego podwórka.

W dwóch wcześniejszych meczach libiążanie stracili osiem goli. -_ To dlatego cieszę się, że wreszcie wyszliśmy w tyłach na zero _– podkreśla trener Pierścionek. - _Obrona zaczęła funkcjonować poprawnie, więc myślę, że w najbliższym czasie zrobimy wszystko, żeby poprawić skuteczność. Zdaję sobie sprawę z tego, że nawet najsolidniejsza obrona nie jest w stanie wytrzymać nieustannego naporu przeciwników. Trzeba strzelać gole, żeby myśleć o zwycięstwach, bo to one windują w tabeli _– libiąski szkoleniowiec przypomniał starą piłkarską maksymę.

Nie zamierza wracać do przeszłości. - Cóż, tak już chyba dola libiąskiego klubu, że początek każdego sezonu ma bardzo trudny _– zwraca uwagę trener Pierścionek. - _Nie chcę już wracać do przegranych spotkań z Granatem 1:3, czy w Bochni 1:5, bo każde z nich miało inną historię i splot nieszczęśliwych okoliczności. W przegranych meczach nie byliśmy tłem dla rywali. To dlatego tak bardzo zależało nam na jakiejś zdobyczy przeciwko Beskidowi. Udało się wykonać to zadanie i to jest dla mnie najważniejsze
.
Jeśli zawsze mówi się o góralskim charakterze, to być może po meczu z Beskidem na trzecioligowym podwórku będzie się mówić o libiąskim, potrafiącym pokonać przeciwności losu. - O solidnej grze mojego zespołu niech świadczy fakt, że rywale w całym meczu nie mieli zbyt wielu okazji bramkowych, a mając o jednego zawodnika więcej w ogóle nam nie zagrozili. Gdyby udało nam się wziąć pełną pulę w ostatniej minucie, powiedziałbym, że los oddał nam częściowo to, co zabrał w pierwszych dwóch meczach. Spokojnie, zawsze powtarzam, że w futbolu suma szczęścia równa się zero – kończy Piotr Pierścionek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto