Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W przerwie rozgrywek hokejowej ekstraklasy zawodnicy Unii Oświęcim muszą wyjeździć kilometry

Jerzy Zaborski
Na treningu Unii lód "zdziera" Jirzi Sindelarz, nowy zawodnik, który ma zadebiutować w Oświęcimiu w poniedziałkowym meczu przeciwko Polonii Bytom
Na treningu Unii lód "zdziera" Jirzi Sindelarz, nowy zawodnik, który ma zadebiutować w Oświęcimiu w poniedziałkowym meczu przeciwko Polonii Bytom Fot. Jerzy Zaborski
Przerwę w rozgrywkach ekstraklasy hokeiści Unii wykorzystują na intensywniejszy trening. W Oświęcimiu nie ma Mateusza Bepierszcza i Kamila Kalinowskiego, którzy zostali powołani do reprezentacji Polski, sposobiącej się do wyjazdowego dwumeczu przeciwko Włochom w Mediolanie. Ostatni raz przed świętami oświęcimianie zagrają u siebie w poniedziałek, 22 grudnia, we własnej hali przeciwko Polonii, ale gospodarzem meczu będą bytomianie. Cała kolejka zostanie rozegrana dzień później.

Oglądając przez chwilę trening oświęcimskich zawodników można było odnieść wrażenie, że stoi nad nimi bezduszny trener, pod okiem którego muszą „zedrzeć” taflę. - Musimy wyjeździć kilometry – odpowiada Josef Dobosz, opiekun oświęcimian. - Ostatnio, kiedy liga narzuciła szybkie tempo, nie było czasu na trening, tylko mecze i rozjazdy. To było widać w ostatnich meczach przed przerwą, kiedy chłopcy mieli kłopoty z jazdą na łyżwach, brakowało dokładności w grze. W okresie świąteczno-noworocznym też nie będzie zbyt wiele czasu na trening.

W poniedziałek i wtorek zawodnicy Unii mieli trzy treningi dziennie; dwa razy na lodzie i raz w siłowni. W środę będą raz na lodzie, ale za to przez 90 minut. Jednak siłownia ich jeszcze nie ominie. - Dopiero w czwartek chłopcy dostaną wolne _– zdradza Dobosz. - _Od piątku zaczynamy mikrocykl meczowy pod konfrontację przeciwko Polonii Bytom. To dla nas bardzo ważne spotkanie. Rozpoczyna się ostatnia runda fazy zasadniczej, po której liga zostanie podzielona na „możnych” i „słabych”. Chcemy znaleźć się w tym pierwszym gronie.

Sylwestra niech zrobią sobie w...marcu

W okresie świąteczno-noworocznym zawodnicy nie będą mieli wiele czasu dla swoich bliskich, co z pewnością będzie uciążliwe dla tych spoza Oświęcimia. Wszystko dlatego, że liga wystartowała z blisko miesięcznym opóźnieniem i wypadło grać po jednej kolejce przed świętami i Sylwestrem. - Chcieliśmy dojść do porozumienia z rywalami, z którymi mamy zagrać na przełomie roku, w sprawie przełożenia meczów na inny, bardziej dogodny dla wszystkich termin – wyjawia Dobosz. - Podhalem mamy zagrać u siebie 30 grudnia, a z kolei 2 stycznia mamy zaplanowaną wyprawę do Janowa na mecz przeciwko Naprzodowi. Niestety, żadna za stron nie przystała na naszą propozycję, co pokazuje, że na finiszu pierwszej części sezonu nie ma sentymentów. Cel uświęca środki – podkreśla oświęcimski szkoleniowiec.

Zatem w tym rodzinnym okresie oświęcimianie jeszcze 23 grudnia będą mieli ranny trening. Dopiero po nim rozjadą się do domów, by na zajęciach zameldować się już 27 grudnia. Kolejny wolny czas będzie po meczu z Podhalem, czyli tylko 31 stycznia, bo już w Nowy Rok trener zaplanował zajęcia. - Zapowiedziałem chłopcom, że na pierwszym treningu noworocznym będzie w szatni alkomat _– wyjawia Dobosz. - Ma być takim straszakiem, żeby w ostatnią noc starego roku nikt nie zaszalał. Trudno, taka ich praca. Mogą sobie wypić szampana dla dzieci. Sylwestra niech zrobią sobie w...marcu._

Kamyczek do ogródka kibiców

Josef Dobosz jest wstrząśnięty postawą niektórych kibiców podczas meczów w Oświęcimiu. - Widziałem w hokeju wiele, ale w Oświęcimiu po raz pierwszy spotkałem się ze zjawiskiem wyszydzania swoich zawodników – zwraca uwagę trener Dobosz. - Kibice zastanawiają się, dlaczego u siebie drużyna gra słabiej. Ano dlatego, że wystarczy jedno niedokładne podanie, czy zmarnowana sytuacja, a zawodnik już „wzięty” jest na celownik. Wylewanie pomyj na forach internetowych mało mnie interesuje, bo nie trzeba tam zaglądać. Jednak jeśli nawet najdrobniejsza wpadka spotyka się z szykanami ze strony części widowni, to potem zawodnicy się blokują. Nie mają ciągu na bramkę. Jeśli ktoś przychodzi na mecze, to chyba po to, że jest za swoją drużyną. Szydzenie z zawodników temu zaprzecza. Oni też chcą wejść do „szóstki”, więc na razie grają pod presją. Jeśli do niej wejdziemy, zespół grający na większym luzie potrafi pokazać znacznie więcej, proszę mi wierzyć – kończy Dobosz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto